czwartek, 13 marca 2014

"Slumdog. Milioner z ulicy"

Dziś będzie o wielkim triumfie Szkota Danny'ego Boyle'a, czyli "Slumdog. Milioner z ulicy" (ang. "Slumdog Millionaire"). Gdy wchodził do kin wzbudzał mieszane uczucia, a po wygranej Oscarowej (R) nocy, wszyscy byli zdziwieni, czemu zgarnął laury. Czekałem kilka lat, żeby go obejrzeć. I obejrzałem, co prawda jakiś czas temu. Ostatnio widziałem go w TV, a bliska mi osoba wspomniała o przeznaczeniu. Stąd, pomysł na jego opis.

Współczesny Bombaj
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/82/96/468296/123740.1.jpg)

"Slumdog" wzbudził wiele kontrowersji w Indiach, zaraz po swojej premierze. Rząd Republiki Indii oskarżał Boyle'a o przedstawienie kraju w złym świetle. Jest rozwój gospodarczy (słynne BRICS - kraje z nadwyżką budżetową - Brazil, India, China, Russia, South Africa), a obraz eksponuje biedę i slumsy. Niestety, one też istnieją koło bogactwa i radości Hindusów. Jednak, to nie obraz współczesnych Indii jest tu najważniejszy, aczkolwiek jego rola ma kluczowe znaczenie. Chodzi tutaj o samą historię o przeznaczeniu.

Sam miałem również wiele obaw. Jak to, historia o uczestniku "Milionerów" mogła zdobyć tyle nagród? Slumsy, niedotykalni (pariasi) - czysty naturalizm. O czym może być ten film? Rozpocząłem seans. A po nim, zaniemówiłem. Dodam, że miesiąc wcześniej o mało co nie pojechałem do Indii, ale to przykra historia czemu się nie udało. Szkoda, że się nie udało.

Film zaczyna się w chwili obecnej (rok 2008). Niespełna 20-letni Jamal (Dev Patel) dostał się do indyjskiej wersji "Milionerów". Przypominam formułę - 15 pytań, 3 koła ratunkowe. Nagroda główna - 20 mln rupii (waluta Indii z wizerunkiem Mahatmy Gandhiego na każdym banknocie - więcej kim był Gandhi tutaj). Program prowadzi Prem (Anil Kapoor), także pochodzący z niższej kasty, czego dowiadujemy się z czasem.

Komendant policji (Irrfan Khan)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/82/96/468296/123729.1.jpg)

Jamal odpowiada na pytania, ale z planu zabiera go policja. Parias wie wszystko? Coś podejrzanego. Brutalne przesłuchanie, podczas którego komendant (Irrfan Khan) odtwarza nagranie. I tu zaczyna się ciekawa część. Odpowiedź na każde pytanie, to oddzielna historia z życia Jamala, o której opowiada. Poznajemy historię dzieciństwa w Bombaju (Mumbaju). Muzułmańskie pochodzenie i ubogie życie z matką, którą zabijają hinduiści. Jamal ma też brata Salima (Madhur Mittal), z którym wyjechał z Bombaju, a potem imał się różnych zajęć, w tym okradania turystów w Tadż Mahal, w tym życia u bandytów wysługujących się dziećmi, zwłaszcza kalekimi, które żebrzą na ich korzyść. Jamal poznaje też miłość - Latikę (Freida Pinto). Razem uciekają, ale po jakimś czasie Latika znika.

Po przesłuchaniu, Jamal wraca do studia. "Milionerzy" trwają nadal. Po drodze, dowiadujemy się te, że Jamal dowiedział się o Latice. Otóż, Salim pracuje dla lokalnego gangstera , którego to Latika jest kochanką. Dlatego też, Jamal chce wygrać te miliony, żeby odzyskać swoją miłość.

Salim (Madhur Mattal) poświęcający życie 
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/82/96/468296/123734.1.jpg)

Rozpoczyna się ostatnia część. Całe Indie śledzą ten turniej. Jamal gra o miłość i wygraną, a dla ludzi jest nadzieją. Gdy wygrywa, Latika, dzięki Salimowi ucieka, a ten zabija swego szefa, sam również tracąc życie. A całe Indie świętują wygraną biednej sieroty z pariasów.

Jamal (Dev Patel) i Prem (Anil Kapoor) w studiu "Milionerów"
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/82/96/468296/123735.1.jpg)

Jamal szczęśliwy szuka Latiki, a ona przychodzi do niego na dworzec. Przyszła, gdyż wierzyła w  przeznaczenie (Jai ho). W miłosnych objęciach, zaczynają taniec w stylu bollywoodzkim na dworcu w Bombaju, a przyłączają się do nich pasażerowie. Napisy końcowe to majstersztyk montażu!

Jamal (Dev Patel)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/82/96/468296/123716.1.jpg)

Treść wydaje się śmieszna i pozornie głupia, ale taka nie jest. Zarzut o pokazywaniu jedynie biedy, który słyszałem, gdy mieszkając w Wielkiej Brytanii poznałem wielu Hindusów, rodem z Indii i narzekali na ten film, odbijałem jak piłeczkę. Nie o naturalizm tu chodziło. Indie to kraj kontrastów, co pokazano bardzo wyraźnie. Twórcy chcieli wskazać szansę na nadzieję, którą Jamal dał biednym ludziom, że też można się czasem wybić z beznadziejności. To trochę jak historia mojego przyjaciela z Nigerii i jego wiosce. Prosta, wręcz błaha, symboliczna, acz prawdziwa. On też wyrwał się z Afryki, niczym Jamal ze slumsów. Nadzieja, połączona z przeznaczeniem.

Latika (Freida Pinto)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/82/96/468296/123728.1.jpg)

Niczym w "Atlasie chmur", na jedno wielkie wydarzenie, składa się szereg wcześniejszych drobiazgów. Gdyby nie konkretna sytuacja z przeszłości, Jamal nie wygrałby. Wiara w przeznaczenie jest też wymowna. Latika kochała chłopaka, ale nie miał przy sobie grosza przy duszy. Gdy wygrał, mogli wreszcie być razem. I stąd ten taniec na koniec.

Zakochani na dworcu
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/82/96/468296/119018.1.jpg)

Aktorsko, to w zasadzie dwoje głównych aktorów - Dev Patel (urodzony w Londynie) i Freida Pinto (rodowita Hinduska z Bombaju) stworzyli doskonałe kreacje, biorąc pod uwagę, że był to ich debiut na wielkim ekranie. Potem co prawda nie zrobili kariery, ale do historii przeszli. Madhur Mittal (urodzony w Agrze) wspierał tę dwójkę swoją grą. Scena śmierci, która zagwarantowała szczęście bratu, w sytuacji, gdy w TV wygrywał miliony - wzrusza, ale też zachwyca!
Anil Kapoor i Irrfan Khan ("Życie Pi"), to z kolei znani aktorzy Bollywood, partnerujący młodzieży na ekranie, aczkolwiek wycofani troszkę do ról drugo-, jeśli nie trzecioplanowych.
Dzieci wcielające się w postacie młodych braci i Latiki - wielkie brawa, choć niestety nie pociągnęło to za sobą zbytnich korzyści. Zagrali, coś tam zarobili i tyle. A przecież, były to dzieci z ubogich dzielnic. 

Z ciekawostek, scenariusz napisał Simon Beaufroy, którego kojarzyłem ze stworzenia historii do  "Goło i wesoło" (ang. "The Full Monty"). Tu wpadła mu zasłużona statuetka, choć moim zdaniem poprzedni film, o którym wspominał był ciekawszy.

Zdjęcia stworzył Anthony Dod Mantle ("Dogville", "28 dni później"). Nie byłem w Indiach, widziałem wiele zdjęć z albumów znajomych Hindusów. Mogę rzec, że poczułem tamtą atmosferę. Kraj kontrastów, ale bardzo kolorowy! Żywe ujęcia, czasem trzęsąca się kamera, a oświetlenie postaci po zmroku! Finałowa scena tańca, to jakby kopia Bollywood! Brawo!

Muzyka Allaha Rakhi Rahmana to kolejna mocna strona filmu. Przeróżne motywy, na modłę europejską, ale z elementami hinduskimi. Melodia towarzysząca Latice (http://www.youtube.com/watch?v=Kfjj8BOebMM), czy piosenka "Jai ho" (https://www.youtube.com/watch?v=UxLSZoFK8EM) - "Jesteś moim przeznaczeniem", to idealny akcent na zakończenie!

Danny Boyle na planie w Tadż Mahal
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/82/96/468296/123742.1.jpg)

Podsumowując, Danny Boyle, znany z nakręcenia doskonałego "Trainspotting", stworzył baśniową hybrydę kina europejsko-hollywoodzkiego z dodatkiem Bollywood. Na tyle skutecznie, że podbił serca widzów, krytyków i Akademii. Pokazał współczesne Indie, pełne kontrastów. A przede wszystkim, spowodował, że wraca w człowieku wiara w przeznaczenie i nadzieja na odmianę losu. Nie zapominając o miłości dwojga głównych bohaterów, okupionej wysoką ceną. Ale szczęśliwej!
Mimo zachwytów, i 8 Oscarów (R), w tym za najlepszy film, czegoś mi zabrakło. A nie wiem, jak to wyrazić słowami. Może, ta naiwność i baśniowa otoczka rażą (w Indiach przecież setki milionów ludzi żyją w nędzy). Dlatego oceniam film tak, a nie inaczej.

Moja ocena: 9.2/10.

(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/82/96/468296/7239889.3.jpg)

piątek, 7 marca 2014

"Pianista" (2002)

Z Wysp Brytyjskich, udajemy się do Polski, a konkretnie Warszawy. Tu dzieje się akcja jednego z najlepszych, czy wręcz najwybitniejszego filmu Romana Polańskiego ("Dziecko Rosemary", "Tragedia Makbeta", "Nóż w wodzie", "Co?", "Chinatown", "Lokator", "Gorzkie gody", "Tess", "Śmierć i dziewczyna", "Oliver Twist", "Rzeź", "Frantic", "Nóż w wodzie"). Poniżej, właśnie nad tą kwestią zastanowię się w swojej recenzji.

Władysław Szpilman (1911-2000)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182589.1.jpg)

Zacznę może jednak od końca. Władysław Szpilman był znanym polskim pianistą. Grywał utwory Chopina, ale też sam tworzył, m.in. piosenki. Zasłynął grą w Polskim Radiu podczas niemieckiego ataku na Polskę 23.09.1939 r., kiedy Niemcy wchodzili do Warszawy. W 1945 r., także on zagrał na antenie, obwieszczając koniec wojny. Jednak, zmarły w 2000 r. artysta miał z Romanem Polańskim coś wspólnego - obaj przeżyli II wojnę światową i Holocaust, doświadczając tragedii getta (Szpilman w Warszawie, Polański w Krakowie). Dlatego też, Polański wiele lat czekał na zrealizowanie filmu o swoich przeżyciach podczas okupacji, odmawiając niemal dekadę wcześniej realizacji "Listy Schindlera". Obaj panowie poznali się podczas prac nad scenariuszem (autorstwa Ronalda Harwooda), który powstał w oparciu o wspomnienia Władysława Szpilmana, pt. "Pianista" właśnie. Wyjaśniwszy niuanse, mogę przejść do recenzji filmu.


Władysław Szpilman (Adrien Brody) przy fortepianie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182557.1.jpg)

Dzień 23.09.1939 r., do Warszawy wkraczają Niemcy. Polska po walce, co należy podkreślić, musi poddać się zwycięskiemu Wehrmachtowi. Władysław Szpilman (Adrien Brody), młody żydowski muzyk gra nokturn cis-moll Chopina w studiu Polskiego Radia. Z powodu nalotu, musi przerwać i wraca do domu. A na ulicach Warszawy już są wojska okupacyjne. Na dodatek, od razu wprowadzają restrykcje wobec ludności żydowskiej w Generalnym Gubernatorstwie (niewłączona do III Rzeszy okupowana przez Niemców część Polski, ze stolicą w Krakowie - Generalnym Gubernatorem był Hans Frank). Szpilman mieszka z rodzicami - ojcem (Frank Finlay), matką (Maureen Lipman), dwiema siostrami  - Haliną (Julia Rainer) i Reginą (Jessica Meyer) oraz bratem Henrykiem (Ed Stoppard). Do roku 1940 r. żyją w ciągłym upokorzeniu - Niemcy nachodzą żydowskie rodziny, w tym wyrzucając przez okno jednego z ich sąsiadów. Szpilmanowie z kolei, muszą wyprzedawać rodzinne dobra - biżuterię, srebra i fortepian, największy skarb artysty. Szpilmanowi  w sprzedaży pomaga jego znajomy Jurek (Michał Żebrowski). Niestety, w czasie wojny trzeba kombinować, żeby przetrwać.



Władysław Szpilman (Adrien Brody) i Dorota (Emilia Fox) na spacerze w Warszawie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182549.1.jpg)

Rok 1940 przyniósł coś jeszcze gorszego. Wszystkich Żydów w Warszawie zamknięto w gettcie. Szpilman, żeby utrzymać rodzinę musi grać w kawiarni Sztuka, gdzie spotyka się elita getta (postacie grane m.in. przez Zbigniewa Zamachowskiego, Lwa Rywina). To bardzo szokujące jest realistyczne przedstawienie realiów w gettcie. Zamknięcie, czarny rynek, głód, zmarli, niemieckie zbrodnie. Scena, w której chłopiec przechodzi pod murem, a oprawcy spod znaku swastyki wyciągają go z dziury. Albo garnek niesiony przez kobietę (Zofia Czerwińska), którego zawartość wpada do błota, a zdesperowani Żydzi, dosłownie liżą jedzenie z podłoża.


Sytuacja taka trwa do 1942 r. Wtedy, Hitler wprowadza w plan "Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej". Getta zaczynają być likwidowane. Dochodzi do masowych wywózek. Na Umschagplatz w Warszawie zebrano wielu Żydów, w tym Szpilmanów, ażeby załadować ich do pociągu do Treblinki. W ostatniej chwili, jeden z funkcjonariuszy Żydowskiej Służby Porządkowej (niem. Jüdischer Ordnungsdienst), czyli wewnętrznej policji w gettcie (Adam Bauman), rozpoznaje Władysława i wyciąga go z wagonu. Cała rodzina artysty jedzie do Treblinki, gdzie potem zginie. Szpilman pozostaje w gettcie, z którego uratuje go Rada Pomocy Żydom (słynna Żegota), działająca przy Delegaturze Rządu RP (tzw. londyńskiego) na Kraj. 


Getto warszawskie podczas powstania (1943)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182574.1.jpg)


Władysław jest przechowywany przez Polaków, poza murami getta. Co jakiś czas, musi zmieniać siedzibę, gdyż w jednym przypadku kobieta z sąsiedztwa (Katarzyna Figura) rozpoznaje w nim Żyda. Znane mi miejsca w Warszawie, służyły za lokację dla kolejnych kryjówek Szpilmana. 

W międzyczasie, podupada na zdrowiu, ciężko pracuje fizycznie. Zdarza mu się oberwać od Niemców. W dniu 19.04.1943 r. widzi wybuch Powstania w gettcie, krwawo stłumiony przez  SS-Gruppenführera Jürgena Stroopa (16.05.1943 r.). Po drodze, możemy dostrzec polskich aktorów wcielających się w role nazistów - Borysa Szyca, Ireneusza Machnickiego, Polaków - Andrzej Blumenfeld, Paweł Burczyk, Krzysztof Pieczyński, a także  Żydów - w tym Joannę Brodzik, będącą kobietą postrzeloną w głowę. 

Rok później, Szpilman widzi wybuch Powstania Warszawskiego (1.08.1944 r.), które również nie zakończyło się sukcesem, a Warszawa po 63 dniach walk, od dnia 2.10.1944 r. spłonęła w wyniku realizacji rozkazu Hitlera o wysadzeniu miasta w powietrze. 

Thomas Kretschmann jako kapitan Wilm Hosenfeld
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182580.1.jpg)

Władysław Szpilman trafia w ruiny, ale nie wie, że w budynku, gdzie się ukrywa Niemcy urządzili kwaterę. Jego obecność odkrywa kapitan Wehrmachtu Wilhelm (Wilm) Hosenfeld (Thomas Kretschmann). W filmie nie wspomniano, że Niemiec, jako wierzący katolik, pomagał także innym ludziom, nie tylko Żydom, ale też Polakom, m.in ks. Antoniemu Cieciorowi (za co śp. prezydent Lech Kaczyński uhonorował go w 2008 r. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a Instytut Yad Vashem tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, w 2009 r., dzięki staraniom Andrzeja Szpilmana - syna Władysława). Hosenfeld zachował ludzką twarz, mimo służby w zbrodniczym totalitaryzmie. Przez kilka miesięcy przynosił jedzenie Szpilmanowi, a przy nadarzającej się okazji pomógł mu w ucieczce. Sam potem wpadł do radzieckiej niewoli. Z której już nie wrócił. 

Szpilman, o mało co nie zastrzelony przez Kościuszkowców (1 Warszawska Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, sformowana w Sielcach nad Oką w 1943 r na terenie ZSRR; walczyła od Lenino do Berlina, pod dowództwem płk., a potem gen. Zygmunta Berlinga, praktycznie podlegała dowódcy 1 Frontu Białoruskiego) ze względu na niemiecki płaszcz, doczekał "wyzwolenia" przez Wojsko Polskie (właśnie Kościuszkowców) i Armię Czerwoną (Szpilman miał płaszcz, ponieważ była to zima - dokładniej połowa stycznia 1945 r.). 
Adrien Brody jako Władysław Szpilman
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182547.1.jpg)

Władysław czuł się już bezpieczny, a Wilm Hosenfeld czekał w obozie przejściowym na niewolę na Syberii. Wtedy, co ukazano w filmie, słysząc wyzywającego ich polskiego artystę - Lednickiego (Cezary Kosiński), podszedł do płotu mówiąc kim jest i kogo uratował. Wierzył, że osoby, którym pomógł wstawią się za nim. I tak było w rzeczywistości, lecz NKWD zignorowało te wszystkie prośby. 

Szpilman szukał swojego dobroczyńcy, lecz niestety nie mógł mu pomóc. W miejscu obozu przejściowego, które wskazał Lednicki, było tylko puste pole. W napisach końcowych wspomniano, że  Hosenfeld zmarł w 1952 r. w sowieckiej niewoli, a miejsce pochówku Niemca, Czerwony Krzyż ustalił dopiero w 1989 r., na prośbę jego syna.

Lednicki (Cezary Kosiński) i Szpilman (Adrien Brody) w poszukiwaniu Hosenfelda
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182554.1.jpg)

Film kończy podobna scena, która go rozpoczęła, czyli Szpilman grający utwór Chopina w Polskim Radiu, na zakończenie wojny. Wiele lat było dane przeżyć potem temuż artyście, gdy w 2000 r., cały świat usłyszał o jego śmierci w Warszawie, ponieważ nie wyjechał do Izraela, podobnie jak Marek Edelman (zm. w 2009), ostatni przywódca Powstania w gettcie. 

Warto się zastanowić, o czym tak naprawdę jest film "Pianista". Pierwsza odpowiedź, która przychodzi na myśl, to przeniesienie na ekran losów wybitnego polskiego artysty żydowskiego pochodzenia. Tak, ale nie tylko dlatego Szpilman wydał swoją książkę. Moim zdaniem to przedstawienie losów człowieka w nieprzyjaznym mu środowisku, gdzie niemal wszyscy mu zagrażają, a niewielu może pomóc (jeden z dwóch schematów Polańskiego). To opowieść o ciągłym strachu i walce o życie, gdy nie ma nadziei. To także wielka historia o człowieczeństwie, gdy wokół nie ma humanizmu, o wrogu, który mimo służby w totalitaryzmie, dzięki wierze w Boga, pomaga swojemu nieprzyjacielowi, bo takie zasady wyznaje. To także, Romana Polańskiego rozliczenie z traumą wojenną, gdyż jak jego bohater, spełnił się jako artysta, ale chciał wyrazić artystyczny żal za swoją rodziną, która zginęła w obozie śmierci. Takie katharsis, które ludźmi wstrząsnęło. Ale też, przypomnienie o postaci Wilma Hosenfelda, dzięki któremu ludzie dowiedzieli się o osobie, która wyraziła sprzeciw wobec swoich zwierzchników.


Dopiero, te wszystkie czynniki świadczą o wielkości tegoż filmu! Wiedząc już powyższe, mogę przejść tradycyjnie do aktorstwa.



Ukrywający się w ruinach Władysław Szpilman (Adrien Brody)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182563.1.jpg)

Adrien Brody ("King Kong", "Cienka czerwona linia", "Obłęd") wcielił się w rolę Władysława Szpilmana. Grał bardzo realistycznie - jego strach o życie, to była idealna gra, dosłownie wczucie się w sytuację kreowanej przezeń postaci, autentycznej, która swoje przeżycia zawarła w książce. W pełni zasłużony Oscar (R) za najlepszą rolę męską pierwszoplanową, a na gali soczysty pocałunek wręczającej mu statuetkę Halle Berry i krytyka inwazji na Irak (2003). Wielkie brawa! Co ciekawe, został najmłodszym w historii laureatem Nagrody Akademii (R) płci męskiej. Lokomotywa dla dalszej kariery.



Thomas Kretschmann jako kpt. Wilm Hosenfeld
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182583.1.jpg)

Thomas Kretschmann ("King Kong", "Wanted", "Walkiria", "Młoda Wiktoria", "Upadek") wcielił się w rolę Wilma Hosenfelda, człowieka w służbie totalitaryzmu, który sprzeciwił się systemowi. Urodzony w Dessau (wtedy NRD) aktor, dzięki "Pianiście" zrobił pewną karierę w Hollywood, a potem przygasł. Szkoda tak wielkiego talentu. 


Z pozostałych aktorów, o których wspomniałem pokrótce, nikt więcej nie rzucił się w oczy. Frank Finlay jako ojciec Szpilmana, pojawił się w "Trzech muszkieterach" z 1973 r. jako Portos, "Cromwellu" z 1970 r., u boku śp. Richarda Harrisa, a nawet był nominowany do Oscara (R) za rolę Jagona w "Otellu" sir Laurence'a Oliviera (1965), lecz Brytyjczyk był na ekranie za krótko, żeby coś więcej o nim napisać. 


Emilia Fox, o której nie wspomniałem w recenzji, pojawiła się jako Dorota, znajoma Szpilmana, ale córka wielkiego Edwarda Foxa ("O jeden most za daleko", "Gandhi"), również była na ekranie tylko chwilę. Kariery potem nie zrobiła, gdyż jej znaczącą rolą była lady Victoria Wotton w filmie "Dorian Gray" z 2009 r., u boku Colina Firtha ("Jak zostać królem"). 


Jeśli chodzi zaś o polskich aktorów, to też były jedynie epizody. Michał Żebrowski ("Pan Tadeusz", "Ogniem i mieczem", "Wiedźmin", "1920: Bitwa Warszawska"), Andrzej Blumenfeld ("Prymas. Trzy lata z tysiąca", "Kilerów 2óch", "Pułkownik Kwiatkowski"), Paweł Burczyk ("Sara", "Szamanka"), Zbigniew Zamachowski ("Pokłosie", "Cześć Tereska", "Szczęśliwego Nowego Jorku", "Trzy kolory: Niebieski ", "Trzy kolory: Biały", "Trzy kolory: Czerwony"), Cezary Kosiński ("Testosteron"), Krzysztof Pieczyński ("Nightwatching", "Jack Strong"), Maja Ostaszewska ("Lista Schindlera", "Katyń", "Jack Strong"), Joanna Brodzik ("Ogniem i mieczem", "Złoto dezerterów"), a przede wszystkim Zofia Czerwińska ("Straszny sen Dzidziusia Górkiewicza", "Miś", "Brunet wieczorową porą", "Popiół i diament", "Eroica") to polskie akcenty, aczkolwiek w niemal zupełnie polskim filmie. Powyżsi aktorzy, mogą sobie dopisać w CV "występ w Oscarowym filmie", co na nasze realia jest czymś niespotykanym. Ale możliwym.


Forma filmu nie pozostawia nic do życzenia. Budżet na poziomie 35 mln USD (za boxofficemojo.com) to już konkretne pieniądze. Dekoracje w Warszawie i Babelsbergu pod Berlinem (ruiny miasta) wyszły spod ręki laureata Oscara (R) Allana Starskiego (za "Listę Schindlera"), czyli fachowca światowej sławy ("Pan Tadeusz", "Pokłosie", "Człowiek z żelaza", "Panny z Wilka", ale też "Danton", "Europa, Europa", "Pytanie do Boga"). Za kostiumy odpowiadała Anna Biedrzycka-Sheppard  ("Lista Schindlera", "Bękarty wojny", "Zabić księdza"), uhonorowana drugą w karierze nominacją do Oscara (R).


Wyjątkowo, zamiast zdjęć, przejdę najpierw do muzyki. Napisał ją i zaaranżował wielki Wojciech Kilar (zm. 2013). Wybitny polski kompozytor, w dużej mierze dodał jedynie swoje kompozycje do muzyki Chopina (za co nie otrzymał nominacji do Oscara (R)), ale zrobił to w sposób umiejętny. Autor ścieżek dźwiękowych do "Hubala", "Rejsu", "Samych swoich", "Z dalekiego kraju", "Cwału", "Draculi", "Śmierci i dziewczyny", "Portretu damy", "Śmierci jak kromka chleba", "Dziewiątych wrót" i "Pana Tadeusza", zapisał się na stałe w historii Hollywood, nie wspominając o polskiej kinematografii, pisząc muzykę do oscarowego filmu.


Reżyser filmu Roman Polański i Adrien Brody (filmowy Władysław Szpilman)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182584.1.jpg)

Zdjęcia wyszły spod ręki Pawła Edelmana ("Kroll", "Psy", "Psy 2: Ostatnia krew", "Demony wojny wg Goi", "Pan Tadeusz", "Katyń", "Pokłosie", "Autor widmo", "Rzeź", "Ray", "Wałęsa. Człowiek z nadziei"), czyli naszego następnego człowieka w Hollywood. Nominowany do Oscara (R) właśnie za "Pianistę" polski operator, został zauważony w USA, dzięki czemu rozwinął karierę i swój warsztat. Więcej filmów kręci w Polsce, niż za oceanem, ale to dzięki Hollywood rozwinął swoje umiejętności oraz dodał coś od siebie do sztuki filmowej nad Wisłą. Brawo! Chociaż, "Pianista" ujawnił pewną smutną rzecz. Gdyby został nakręcony po polsku, nikt by go nie docenił.


Roman Polański (reżyser) i Paweł Edelman (operator; pierwszy z lewej strony w niebieskiej kurtce) na planie filmu
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/22/25/32225/182585.1.jpg)

Idąc już ku końcowi, zajmę się podsumowaniem. Roman Polański, którego świat dostrzegł, gdy jego skromny "Nóż w wodzie" produkcji polskiej walczył o Oscara (R) w kategorii film nieanglojęzyczny z "Osiem i pół" uznanego wtedy Felliniego. Reżyser musiał czekać na swój triumf długie lata. Jego "Dziecko Rosemary" odniosło sukces, potem "Chinatown" i "Tess", po nich przyszedł regres od którego wyjątkiem był "Frantic". Kiedy Polański wrócił do Polski, w przenośni z produkcją, jak i fizycznie z brytyjsko-fracusko-niemiecko-holenderskimi milionami, do których dołożył Polski Instytut Sztuki Filmowej, laury spłynęły na twórcę, gdy wrócił tam, gdzie zaczął. Złota Palma (R) w Cannes (2002), BAFTA (R), aż wreszcie z dalekiego Hollywood, gdzie Polański nie mógł przybyć, nadeszła wieść, że polski reżyser otrzymał Oscara (R) za reżyserię "Pianisty", a statuetkę w jego imieniu odebrał sam Harrison Ford, przyjaciel od czasów "Franticu". Roman Polański triumfował, niczym Władysław Szpilman, mimo wielu trudności. Za finałowy komentarz może posłużyć jedno zdanie: Niesamowity film o nadzwyczajnym człowieku w niesprzyjających okolicznościach. I Roman Polański jest taką postacią, jak bohater niniejszego obrazu, inspirując innych do działania!


Moja ocena: 10/10!!!



(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/22/25/32225/7519150.3.jpg)

"Szpieg" (2011)

Świeżo po lekturze powieści Johna le Carre'go pt. "Druciarz, Krawiec, Żołnierz, Szpieg" (ang. "Tinker, Tailor, Soldier, Spy"), mogę zająć się zrecenzowaniem filmu z 2011 r., opartego na powyższej książce, pt. "Szpieg" (ang. "Tinker, Tailor, Soldier, Spy"), w reżyserii pochodzącego ze Szwecji Tomasa Alfredsona. 

Może na początek słów kilka w różnych sprawach. Po pierwsze, film odbiega w kilku momentach od powieści, ale moim zdaniem są to zmiany, które wyszły obrazowi na lepsze.

Gary Oldman jako George Smiley i Benedict Cumberbatch jako Peter Guillam
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292181.1.jpg)

Po drugie, John le Carre, to  urodzony w 1931 r. w Poole (hrabstwo Dorset) angielski powieściopisarz. Z innych jego powieści, znana jest "Wierny ogrodnik", którą zekranizowano w 2005 r. z Ralphem Fiennesem i Rachel Weisz (Oscar (R) za ten film) w rolach głównych. Jako ciekawostkę w polskim wydaniu "Druciarza, Krawca, Żołnierza, Szpiega", zawarto informację, iż le Carre w czasie zimnej wojny był agentem MI:6, zdradzonym przez Kima Philby'ego, dlatego wiele miejsca poświęcił w swojej twórczości tematowi szukania kreta w "firmie". Jeśli chodzi o edukację, to le Carre studiował w Bernie oraz Oksfordzie, a potem wykładał w prestiżowym Eton College. 

Po trzecie, w powieści pojawiają się polskie wątki, co może się spodobać polskim czytelnikom (o czym poniżej w niniejszej recenzji).

Po czwarte, tytuł pochodzi od znanej w Wielkiej Brytanii dziecięcej wyliczanki - "Druciarz, Krawiec, Żołnierz, Biedak, Żebrak" (ang. "Tinker, Tailor, Soldier, Poorman, Beggarman"). Sam widziałem takie wyliczanki, nawet na mojej brytyjskiej Alma Mater.

Znając już powyższe, mogę przejść do recenzji filmu, wspomagając się powieścią. Tak więc, zaczynamy!

Lata 70-te, Budapeszt. Na Węgrzech zostaje postrzelony brytyjski agent Jim Prideaux (Mark Strong). Wybucha afera, a w MI:6 (wywiad brytyjski) dochodzi do przetasowań. Szef wydziału - Control (John Hurt) podupada na zdrowiu, przez co zostaje odsunięty, a potem umiera na serce. Jego miejsce zajmuje Percy Alleline (Toby Jones). Wiadomo, że Control zaczął namierzanie "kreta" w agencji zwanej "Cyrkiem". W powieści, Prideaux zostaje postrzelony w lasach koło Brna (południowe Czechy, wtedy Czechosłowacja), gdyż współpracownik MI:6 obiecał, że z Brytyjczykami chce współpracować wysoko postawiony czechosłowacki generał Steveczek.

Mark Strong jako Jim Prideaux
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/268073.1.jpg)

Przez tę sprawę, poza Controlem, z Cyrku odchodzi też George Smiley (Gary Oldman) - starszy agent, w wieku ok. 50stki, działający od II wojny światowej. Ktoś musiał polecieć, żeby zwolnić miejsce dla Billa Haydona (Colin Firth), Roy'a Blanda (Ciaran Hinds) i Toby'ego Esterhaze'a (David Dencik). Jednak, Oliver Lacon (Simon McBurney) nadzorujący wywiad z ramienia ministra (Stuart Graham), prosi George'a o powrót i znalezienie kreta. Smiley dobiera sobie na współpracownika Petera Guillama (Benedict Cumberbatch) - młodego agenta MI:6, będącego u progu kariery.

John Hurt jako Control
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292176.1.jpg)

Rozpoczyna się "krecia robota". Smiley działa nieoficjalnie, a z fragmentów całej układanki ma ułożyć całość. Na dodatek, odchodzi od niego żona - Ann (Katrina Vasilieva), na rzecz Billa Haydona. Sprawa zaczyna się z czasem komplikować. Na dokładkę, do Londynu wraca Ricki Tarr (Tom Hardy), który próbował nakłonić do współpracy agenturę KGB w Hong Kongu, mając romans z Iriną (Svetlana Khodchenkova), żoną sowieckiego agenta Borisa (Tomasz Kowalski). Niestety, Moskwa odkryła co się święci, a Tarr musiał uciekać. Na dodatek, związał się z inną kobietą i spłodził jej dziecko. Alleline był wściekły i postanowił rozprawić się z Tarrem, jednak ten umknął przed nim. 

Gary Oldman jako George Smiley
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292155_1.1.jpg)

Smiley odkrył, że kret w Cyrku został zwerbowany przez legendarnego Karlę - wysokiego oficera KGB, z którym los zetknął go w Indiach w latach 50-tych. W filmie nie pojawia się ta postać, ale słychać jej głos we wspomnieniach. W powieści, okazuje się, że Karla przesłuchiwał Prideaux w Czechosłowacji (kwestia zapalniczki Smiley'a, który dał mu ją w Indiach, a potem przy Prideaux Karla używał jej do palenia cameli). 

Smiley, nawiązał też kontakt z Mendelem (Roger Lloyd Pack), inspektorem policji oraz Fawnem (Peter O'Connor) - pracownikiem Cyrku. Tu jedna uwaga. Wywiad to nie wybuchy, pościgi, strzelaniny, ale jak wskazuje angielska nazwa - Intelligence, czyli praca umysłowa (dosłownie inteligencja). Smiley zbiera różne informacje, w żmudny i bardzo męczący sposób. Poznaje tajne akta, czy to sfotografowane lub też skradzione przez Guillame'a. Tytułowa wyliczanka Controla, objęła wszystkich - Druciarzem był Percy Alleline, Krawcem - Bill Haydon, Żołnierzem - Roy Bland, Biedakiem - Toby Esterhaze, a Żebrakiem - sam George Smiley.
Toby Jones jako Percy Alleline
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292157.1.jpg)

W filmie nie eksponowano niestety opisów Londynu, ale bardzo przyjemnie było mi czytać o miejscach, które dosyć dobrze znam! W pewnym momencie, Smiley jedzie do Oksfordu (ach, opis drogi z dworca na kampus - te drzewa po drodze - w 2008 r. wyglądało to tak samo jak w opisach w książce), gdzie od Connie Sachs (Kathy Burke) dowiaduje się o Poliakowie (Konstantin Khabenskiy) z ambasady ZSRR. Obywatel radziecki ma być wtyką MI:6 w swojej placówce dyplomatycznej. 

Smiley dowiaduje się o operacji "Świadectwo", gdzie Prideaux został ranny. A zawierała się ona w ramach szerszej działalności o nazwie "Czarna Magia", gdzie Merlinem był wysoko postawiony agent w KGB, sprzedający materiały MI:6. A w Londynie działał Gerald, czyli kret. 

Colin Firth jako Bill Haydon
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/268072.1.jpg)

George znalazł związek między Geraldem a Merlinem (czas przesyłania informacji) i zdał sobie sprawę, że być może "Czarna Magia" to podpucha Karli ... ZSRR sprzedaje część informacji Brytyjczykom, żeby od nich wykraść przez Geralda znacznie wartościowsze materiały. 

Biedny Jim Prideaux, w jednej z prywatnych szkół uczy języka francuskiego. Po powrocie zza Żelaznej Kurtyny (wymiana agentów w Berlinie), otrzymał rekompensatę za straty moralne i fizyczne, ale po wielu przesłuchaniach w Sarracie, gdzie sprawdzono, co powiedział Sowietom. 
Mając pieniądze kupił samochód i przyczepę do mieszkania. A wtedy przyjęto go to szkoły pana Thursgooda, gdzie jego oddanym kolegą został uczeń - Bill Roach (William Haddock), pochodzący z zamożnej, ale bogatej rodziny. 

Ciaran Hinds jako Roy Bland
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292179.1.jpg)

Jednak o Prideaux nie zapomniano. Namierzył go Mendel, a przesłuchał Smiley. Pętla wokół kreta powoli się zaciskała. Wracając do powieści można wspomnieć, że Bill Haydon nazwany został drugim "Lawrence'm z Arabii" za swoje zasługi podczas II wojny światowej, a Roy Bland, w latach 50tych dla niepoznaki wyjechał do ... Polski, gdzie wykładał lewicową myśl polityczną na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. 
David Dencik jako Toby Esterhaze
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292184_1.1.jpg)

Smiley postanowił zrobić zasadzkę na kreta. Z Guillamem i Mendelem zaczaił się przy siedzibie MI:6. Wyperswadował na Esterhazie opuszczenie lokalu konspiracyjnego u pani McCraig, gdzie przygotował pułapkę. Wiedząc, że tam dochodzi do spotkań Geralda z agentami KGB, rozkazał obserwację Cyrku przez Guillama i Mendela. Kiedy wieczorem zjechali się wszyscy z wyliczanki, było wiadome, iż jeśli ktoś wyjdzie, to mając tajne informacje do przekazania. Pewna persona wyszła. Guillam i Mendel śledzili ją, a Smiley czekał w szafie. 

Poza kretem, był tam też Poliakow ... wtedy wkroczyli nasi bohaterowie, a Geraldem okazał się ... Bill Haydon. W filmie pominięto niestety wątek przyjaźni Prideaux i Haydona, jeszcze z czasów studiów na Oxfordzie, a także ich homoseksualnego związku ... rozumiem,że w w 1974 r. mogło to szokować, a ekranizacja dała radę i bez tego. 

Tom Hardy jako Ricky Tarr
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292163.1.jpg)

Haydon trafił do ośrodka, skąd miał zostać odesłany do ZSRR w zamian za brytyjskiego szpiega, a Tarr bezpiecznie powrócił do Londynu z żoną i dzieckiem. Choć, w Paryżu musiał sterroryzować agenta MI:6 Mackelvore'a (Christian McKay) i jego pomocnika Bena (Tom Stuart). 

Jim Prideaux zaś w zemście, korzystając z okazji zastrzelił Haydona (w powieści nie było to wyrażone explicite, lecz wiele szczegółów na to wskazało - zniknięcie Prideaux i jego rewolwer). Sprawa była zamknięta, a Smiley pozostał, żeby naprawić błędy Alleline'a, którego zdymisjonowano. 

Chciałbym w tym miejscu zakończyć wątek treści filmu. Przyznam, że niektóre odstępstwa były znaczne w ekranizacji, ale przyznam, że wyszły na dobre. Cóż, każdy reżyser ma swoją wizję. Mi osobiście nie podobał się Smiley w powieście - stary, otyły i mało przystojny, czyli inaczej niż Gary Oldman. Podobna sytuacja miała miejsce odnośnie "Pachnidła" w reżyserii Toma Tykwera, gdzie brzydkiego Granouille'a zagrał przystojny Ben Whishaw. 

Wracając do "Szpiega", najsilniejszą stroną filmu jest aktorstwo. Bez dwóch zdań. Doskonałe kreacje wielkich postaci brytyjskiego kina! 

Gary Oldman, już po 50stce, przewodzi całej obsadzie. Jego George Smiley to zmęczony życiem, były agent na emeryturze, który stracił mentora (Control), a sam ma do wykonania tytaniczną pracę. Obawia się jej, a na dodatek wchodzi personalny konflikt z Haydonem o Ann ... Gwiazda "Leona zawodowca", "Piątego elementu", "Draculi" mistrza Coppoli, a przed kilku laty "Harry'ego Pottera" i trylogii o losach "Mrocznego rycerza" spod ręki Chrisa Nolana, idealnie odwzorowuje postać z powieści, jednocześnie dodając jej swojego uroku ... a raczej, niczym Smiley, choć mając za sobą długą karierę, wraca na jeszcze jedną rolę, tym razem uhonorowaną nominacją do Oscara (R), a szkoda, że nie statuetką. 

Gary Oldman jako George Smiley w pochmurnym Londynie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292156.1.jpg)

Colin Firth, świeżo po triumfie "Jak zostać królem", pozostaje na Wyspach. Bill Haydon w wykonaniu aktora znanego mi raczej z wcielania się w pozytywne postacie (Jerzy VI w "Jak zostać królem", czy "To właśnie miłość") nie bardzo pasował do sowieckiego szpiega w Cyrku. Angielski dżentelmen, który zdradził kraj i przyjaciela. W powieści poznajemy prawdę - zrobił to, gdyż uznał, że Wielka Brytania się skończyła, wraz z upadkiem imperium, a kryzys sueski w 1956 r. tylko go utwierdził w tym przekonaniu, zwłaszcza prowokacja USA, których nienawidził. A przekazując informacje KGB, chciał zaszkodzić Wielkiemu Bratu zza oceanu. Tu mogę orzec, że jest to dobra rola, ale nie wybitna.

Toby Jones ("Marzyciel", "Mój tydzień z Marylin", "Nightwatching", "Igrzyska śmierci",  głos Zgredka z "Harry'ego Pottera"), czyli aktor charakterystyczny, prywatnie syn Freddie'go Jonesa (m.in. "Człowiek słoń"). Pocieszna osoba, która wywołuje uśmiech swoim wyglądem, średnio pasował do roli żądnego władzy Alleline'a, ale Alfredson chciał tę postać przerysować. Wyszło ciekawie, a dla Jonesa brawa!

Mark Strong ("Sherlock Holmes", "Robin Hood", "Kick-Ass", "Rocknrolla") w roli zdradzonego Jima Prideaux. Z przyprawioną czupryną z lat 70-tych, Strong nie traci uroku osobistego. Współczuje się mu od początku opowieści (w książce i filmie). Dobry agent ranny na misji, którą zorganizował jego przyjaciel, a potem odchodzi ze służby i uczy języka francuskiego. Demon z ludzką twarzą - zabija Haydona, mając ku temu powód. Czyżby alter ego le Carre'go? Być może, a Mark Strong doskonale sobie z tym poradził.

Benedict Cumberbatch ("Hobbit: Niezwykła podróż", "Hobbit: Pustkowie Smauga", "Czas wojny", "Star Trek: W ciemność", "Pokuta", serial BBC "Sherlock") w roli początkującego Peter Guillama, to kolejny trafny wybór twórców. Pasuje do roli młokosa w Cyrku, który pomaga Smiley'owi w nakryciu kreta, jednocześnie ucząc się wiele od mistrza i awansując dalej. Tutaj, było podobnie - nauczył się od Oldmana w przerwie między "Sherlockami". 

Ciaran Hinds ("Monachium", "Harry Potter i Insygnia śmierci: część II", "Aż poleje się krew", "Suma wszystkich strachów", "Droga do zatracenia", serial "Gra o tron"), to kolejny urodzony w Irlandii Północnej aktor, który robi wielką karierę, obok Jamesa Nesbitta (oba "Hobbity" i "Krwawa niedziela"). Jego Roy Bland odbiegał od mojego wyobrażenia postaci w książce, ale talent Hindsa należy podkreślić. Podobnie do Firtha, nie ma tu wybitnego aktorstwa, a jedynie rzemiosło. Hinds pokaże co potrafi w "Grze o tron" jako Mance Rayder. Ciekawostka - imię Ciaran wskazuje, że Hinds ma irlandzkie korzenie (gaelicka pisownia imienia). Ulsterczyk o angielskich korzeniach, nazywałby się Kieran (zanglicyzowane Ciaran). 

Tom Hardy ("Incepcja", "Mroczny rycerz powstaje") pojawia się w kilku scenach, zaznaczając swoją obecność na ekranie. Ricki Tarr budzi współczucie i zrozumienie. Stracił jedną miłość, a nie chce utracić następnej i córeczki. Między obrazami Nolana, gdzie grał twardzieli, tu w delikatniejszej roli.

Na sam koniec zostaje John Hurt ("Człowiek słoń", "Harry Potter", "Rob Roy", "V jak Vendetta", "Hellboy", "Hellboy II: Złota Armia", "Obcy"). Jego Control to prawdziwy szef wywiadu i mentor dla młodszych pokoleń. Poświęca się pracy bez reszty, co prowadzi do błędów, wykończenia, emerytury i śmierci. Ale nie jest to bezsensowne, a wręcz przydatne - dzięki temu Smiley wpada na trop, gdyż Haydon na zlecenie Karli przyspieszył aferą z Prideaux odejście Controla. Trochę za mało było na ekranie Johna Hurta, lecz taka rola postaci pojawiającej się jedynie we wspomnieniach. Szkoda.

O postaciach kobiecych niewiele można napisać. Mało ich było, a na dodatek w epizodach. Z tego też powodu, mogę przejść do strony technicznej.

Zdjęcia autorstwa Szwajcara Hoyte van Hoytema korespondują z treścią. Metaliczna, niebieskawa poświata i ukazanie Wielkiej Brytanii (plus epizodu w Budapeszcie) w bardzo surowy sposób. Taki, pochmurny i szarawy. Dzięki temu, można lepiej skupić się na treści, a przy okazji podziwiać Londyn lat 70-tych. Taka oprawa wpływa też na aurę tajemniczości, towarzyszącą tajnym służbom. Nominacja do nagrody BAFTA (R) za zdjęcia.
Reżyser filmu Tomas Alfredson podczas pracy na planie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/59/16/575916/292191.1.jpg)

Muzyka Alberto Iglesiasa ("Volver", "Wierny ogrodnik") odgrywa podobną rolę do zdjęć van Hoytema. Jest jedynie ilustracją dla treści. Bardzo surowe melodie, idealnie współgrają z metaliczną poświatą i krecią robotą Smiley'a. Czasem są i żywsze momenty, ale tylko chwilami (https://www.youtube.com/watch?v=fRYS_AeaIMU). Nie wiem czy powinna być nominacja do Oscara (R) w tej kategorii. Iglesias zdecydowania lepszą ścieżkę dźwiękową napisał do "Wiernego ogrodnika".

Do innych rzeczy nie będę się czepiać. Londyn w wielu miejscach nie zmienił się od czasów Agathy Christie, czy sir Arthura Conana Doyle'a, a o Oxford również. W Budapeszcie nie byłem, to się nie wypowiem. Fryzury i ubrania z lat 70-tych odtworzono, co jest w tym wszystkim najważniejsze.

Podsumowując, Tomas Alfredson w oparciu o doskonałą powieść Johna le Carre'go stworzył niedoceniony film szpiegowski. Nie ma tutaj pościgów, wybuchów, zwrotów akcji, a najważniejsza część wywiadu, czyli krecia robota. Dla kogoś, kto oczekuje "Skyfall", czy "Casino Royale", nie znajdzie się tutaj nic ciekawego. Dodajmy, że po trosze był to rozrachunek samego le Carre'go odnośnie zdrady przez innego agenta, jednak podany w interesujący sposób. Siłą ekranizacji okazuje się aktorstwo, a przewodzi mu Gary Oldman, który niczym Smiley, ma jeszcze robotę do wykonania, aczkolwiek nie w MI:6, a w Hollywood, czyli zdobycie Oscara (R), czego mu życzę. Mark Strong, Tom Hardy, Colin Firth, John Hurt, Toby Jones, Ciaran Hinds i Benedict Cumberbatch doskonale współgrają z Oldmanem, aczkolwiek nie wznoszą się na wyżyny. Oszczędna forma, kosztem ciekawej historii. Nie dla każdego, ale warto zapoznać się z niniejszym filmem. Nagroda BAFTA im. Alexandra Kordy za najlepszy brytyjski obraz roku o czymś świadczy. 

Moja ocena: 8.95/10.

(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/59/16/575916/7421370.3.jpg)