W ostatnim czasie brakowało mi czasu na oglądanie filmów, a gdy już coś się udało zobaczyć, to nie miałem kiedy napisać recenzji. Pierwszy raz od kilku miesięcy zdecydowałem się na opis obrazu, który widziałem wczoraj, gdyż trafił do mnie z promocji (1/3 aktualnej ceny). Wiedziałem, że nie będzie to nic wielkiego, ani porywającego, jednak zdecydowałem się obejrzeć. A swoimi wrażeniami dzielę się poniżej.
Andrew Stanton, którego znam dzięki "Gdzie jest Nemo?" (2003) oraz "Wall- E" (2007), w roku 2012 wydał superprodukcję, sygnowaną logo Disney'a. Finansowo, nie wyszło mu najlepiej. Recenzje też miewał negatywne. Jednak, pomysł był ciekawy.
Taylor Kitsch jako John Carter
(źródło: http://www.movie-moron.com/wp-content/gallery/review/john-carter-review-2.jpg)
O to, Edgar Rice Borroughs (Daryl Sabara), autor m.in. "Tarzana. Władcy małp" dostaje telegram od wuja - Johna Cartera (Taylor Kitsch) z prośbą o przyjazd. Gdy dociera do willi krewnego, ten już nie żyje, pochowany w dziwny sposób. Cały majątek, łącznie z księgą trafia do Edgara. Późniejszy pisarz, rozpoczyna lekturę przygód wuja, do której na mocy testamentu nikt inny nie mógł mieć dostępu.
John Carter, weteran wojny secesyjnej (1861-1865) po stronie Konfederatów (Południa), to urodzony wojownik. Stracił rodzinę, ale nie stanęło mu to na przeszkodzie w poszukiwaniu jaskini ze złotem. Aresztowany przez pułkownika Powella (Bryan Cranston), zmuszany do przyłączenia się jako Jankes, ucieka, znajdując swoją jaskinię ze złotem, a zbiegiem okoliczności - spotyka "maga z kosmosu", którego zabija, a wyniku całej sytuacji przenosi się na Marsa (Barsoom).
Na Czerwonej Planecie trwa wojna. Miasto Helium, rządzone przez Morsa Tardosa (Ciaran Hinds), opiera się Zodandze, której przewodzi Sab Than (Dominic West), mający za doradcę tajemniczego Matai Shanga (Mark Strong). W celu pogodzenia obu miast pojawia się pomysł, by Sab Than poślubił córkę Tardosa - Dejah Toris (Lynn Collins).
Oczywiście, John Carter, zanim namiesza w wojnie, trafia do ludu Tharka - czteroręcznych i jajorodnych zielonych stworów, gdzie wodzem jest Tars Tarkas (głos Willema Dafoe'a). On z kolei, ma przeciw sobie Tal Hajusa (głos Thomasa Haden Churcha), a martwi się o córkę - Solę (głos Samanthy Morton).
Mieszkając u Tharków, John odkrywa nadludzkie umiejętności - większą siłę i umiejętność skoków, dzięki czemu ratuje Dejah ...
Wmieszany w wojnę, wspiera piękną księżniczkę, jednocześnie dążąc do powrotu na Ziemię. Wedle przepowiedni, wysłannik z Jarsoom (Ziemi właśnie) pomoże pokonać Zodangę. I zaczyna się ...
Sab Than zamierza wziąć ślub z Dejah, a Matai Shang, tajemniczy mędrzec, chce to wykorzystać do zniszczenia Marsa, a potem zająć się Trzecią Planetą od Słońca. John Carter, rozpoczyna walkę ...
Udaje mu się pokonać Sab Thana, poślubić Dejah i zaprowadzić pokój, lecz Matai Shang nie śpi. Odsyła go na Ziemię, a raczej jego kopię, niczym w telegramie. Książka trafia do Eda, by ten zajął się grobowcem wuja, a naprawdę pomaga mu w dorwaniu zmiennokształtnego Matai Shanga na Ziemi.
Jak to bywa w przypadku bajek Disney'a, jest happy end. John wraca na Marsa, a Ed pisze potem powieść. Czyli, standard hollywoodzki, który nie zaskakuje, jednak szkoda pomysłu.
Aktorsko, zebrano ciekawą ekipę. Jednakże, ich gra pozostawia wiele do życzenia. A szkoda ...
Taylor Kitsch ("Battleship") nawet wczuwa się w rolę. Ktoś o aparycji modela nie zawsze świetnie zagra. Widać brak warsztatu, a w takim filmie na głównym bohaterze opiera się cała historia. Klapa.
Lynn Collins ("X-Men: Geneza Wolverine", "Numer 23"), ładnie wygląda, ma wiedzę i walczy. Czegoś u niej brakuje ... choć kobietą jest przepiękną.
Dominic West ("300", "Johnny English: Reaktywacja", "Życie, którego nie było", "Chicago") nie przekonał mnie wcale rolą czarnego charakteru. Lepiej dał sobie radę w "Johnny English: Reaktywacja", czy "300".
Na Czerwonej Planecie trwa wojna. Miasto Helium, rządzone przez Morsa Tardosa (Ciaran Hinds), opiera się Zodandze, której przewodzi Sab Than (Dominic West), mający za doradcę tajemniczego Matai Shanga (Mark Strong). W celu pogodzenia obu miast pojawia się pomysł, by Sab Than poślubił córkę Tardosa - Dejah Toris (Lynn Collins).
Lynn Collins jako Dejah i Ciaran Hinds jako Mors Tardos
(źródło: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRinMnfzCZB_LMGj0qKbmTAzM_Ma652YmxOVDm5Mr1WrhyTVSZ4)
Oczywiście, John Carter, zanim namiesza w wojnie, trafia do ludu Tharka - czteroręcznych i jajorodnych zielonych stworów, gdzie wodzem jest Tars Tarkas (głos Willema Dafoe'a). On z kolei, ma przeciw sobie Tal Hajusa (głos Thomasa Haden Churcha), a martwi się o córkę - Solę (głos Samanthy Morton).
Mieszkając u Tharków, John odkrywa nadludzkie umiejętności - większą siłę i umiejętność skoków, dzięki czemu ratuje Dejah ...
Dominic West jako Sab Than
(źródło: https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSt8U4z9A_fIYUtblKw-txyiCs7ABOWT5M_A5PsxekCmhrpGOWTdw)
Wmieszany w wojnę, wspiera piękną księżniczkę, jednocześnie dążąc do powrotu na Ziemię. Wedle przepowiedni, wysłannik z Jarsoom (Ziemi właśnie) pomoże pokonać Zodangę. I zaczyna się ...
Sab Than zamierza wziąć ślub z Dejah, a Matai Shang, tajemniczy mędrzec, chce to wykorzystać do zniszczenia Marsa, a potem zająć się Trzecią Planetą od Słońca. John Carter, rozpoczyna walkę ...
Udaje mu się pokonać Sab Thana, poślubić Dejah i zaprowadzić pokój, lecz Matai Shang nie śpi. Odsyła go na Ziemię, a raczej jego kopię, niczym w telegramie. Książka trafia do Eda, by ten zajął się grobowcem wuja, a naprawdę pomaga mu w dorwaniu zmiennokształtnego Matai Shanga na Ziemi.
Mark Strong jako Matai Shang
(źródło: https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRvA24OcYI3AkxmLLg6KmxWXLRiPcl6eqvImFflO0Zrj5T1d9S_)
Jak to bywa w przypadku bajek Disney'a, jest happy end. John wraca na Marsa, a Ed pisze potem powieść. Czyli, standard hollywoodzki, który nie zaskakuje, jednak szkoda pomysłu.
Aktorsko, zebrano ciekawą ekipę. Jednakże, ich gra pozostawia wiele do życzenia. A szkoda ...
Taylor Kitsch ("Battleship") nawet wczuwa się w rolę. Ktoś o aparycji modela nie zawsze świetnie zagra. Widać brak warsztatu, a w takim filmie na głównym bohaterze opiera się cała historia. Klapa.
Lynn Collins ("X-Men: Geneza Wolverine", "Numer 23"), ładnie wygląda, ma wiedzę i walczy. Czegoś u niej brakuje ... choć kobietą jest przepiękną.
Dominic West ("300", "Johnny English: Reaktywacja", "Życie, którego nie było", "Chicago") nie przekonał mnie wcale rolą czarnego charakteru. Lepiej dał sobie radę w "Johnny English: Reaktywacja", czy "300".
Daryl Sabara, to Juni z serii "Mali agenci" (2001, 2002, 2003) Roberta Rodrigueza. Chłopak jest rolą epizodyczną. Może i lepiej, gdyż też zepsułby obraz.
Mark Strong ("Sherlock Holmes", "Robin Hood", "Kick-Ass", "Szpieg"), jako tajemniczy mędrzec z kosmosu, dążacy do wygranej Zła ... niestety, to nie diaboliczny lord Blackwood, czy biznesmen zbrodni z "Kick-Ass". Głos, parę min i tyle. Bardzo wielka szkoda.
Ciaran Hinds ("Szpieg", "Droga do zatracenia", "Harry Potter", "Aż poleje się krew", serial "Gra o tron") był postacią drugoplanową i nie winię go za to. Nie zawiódł, ale było go za mało.
Podobnie jak Willema Dafoe ("Pluton"), Samanthy Morton ("Elizabeth: Złoty wiek", "Raport mniejszości"), czy Thomasa Haden Churcha ("Bezdroża") - jedynie ich głosy. Szkoda, naprawdę szkoda.
Technicznie, jest znacznie lepiej. Autor zdjęć, czyli Daniel Mindel, mający już doświadczenie w superprodukcjach. Pochodzący z RPA operator, pracował przy "Star Treku" (2009), "W ciemność. Star Trek", "Mission: Impossible III", "Niesamowity Spiderman 2", "Wróg publiczny" (1998), czy "Zawód: szpieg". Zdjęcia urzekają swoim pięknem, czy to pustyni Utah w USA, czy ujęcia ze studia w Londynie. Brawo, ale taka była jego praca!
Scenografia to z kolei zasługa Nathana Crowley'a ("Mroczny rycerz", "Prestiż", "Incepcja"). Nominowany do Oscara (R) scenograf spisał się na medal. Przygotowanie na pustyni przeróżnych obiektów, czy dekoracje wnętrz w studiu - pierwsza klasa!
Muzyka Michaela Giacchino nie powala na kolana. Kompozytor muzyki do "Ratatuja", "Odlotu", "Star Treka" (2009) czy "W ciemność. Star Trek", "Mission: Impossible III", "Iniemamocni", wreszcie serialu "Lost", mógł stworzyć epopeję. Laureat Oscara (R) za "Odlot" nie postarał się, niestety. Bardzo szkoda. Motyw z napisów końcowych, brzmi "startrekowatopodobnie" (https://www.youtube.com/watch?v=8H3NRrbuSQs).
Do efektów specjalnych nie mam zastrzeżeń. Mars, podróże gwiezdne, "pies" Cartera o imieniu Woola, czy krajobrazy, to dobra robota grafików. Która ukradła show ...
Podsumowując, Andrew Stanton, który stworzył śmieszne "Gdzie jest Nemo?" i wzruszające, do tego z przesłaniem "Wall-E", zawiódł mnie bardzo z filmem fabularnym. Nie każdy animator jest w stanie nakręcić równie dobre dzieło z aktorami. Lepiej, jeśli zajmie się kręceniem animacji.
Słabe aktorstwo, a efekty specjalne wysuwające się na pierwszy plan, to jednak nie jest to, co lubię oglądać. Widziałem wiele filmów z przerostem formy nad treścią, a "John Carter" się do nich zalicza.
Ciekawy pomysł, ale realizacja taka sobie. Można zobaczyć, lecz po dniu-dwóch wypada z pamięci.
Moja ocena: 5.5/10.
(źródło: )
Mark Strong ("Sherlock Holmes", "Robin Hood", "Kick-Ass", "Szpieg"), jako tajemniczy mędrzec z kosmosu, dążacy do wygranej Zła ... niestety, to nie diaboliczny lord Blackwood, czy biznesmen zbrodni z "Kick-Ass". Głos, parę min i tyle. Bardzo wielka szkoda.
Ciaran Hinds ("Szpieg", "Droga do zatracenia", "Harry Potter", "Aż poleje się krew", serial "Gra o tron") był postacią drugoplanową i nie winię go za to. Nie zawiódł, ale było go za mało.
Podobnie jak Willema Dafoe ("Pluton"), Samanthy Morton ("Elizabeth: Złoty wiek", "Raport mniejszości"), czy Thomasa Haden Churcha ("Bezdroża") - jedynie ich głosy. Szkoda, naprawdę szkoda.
Technicznie, jest znacznie lepiej. Autor zdjęć, czyli Daniel Mindel, mający już doświadczenie w superprodukcjach. Pochodzący z RPA operator, pracował przy "Star Treku" (2009), "W ciemność. Star Trek", "Mission: Impossible III", "Niesamowity Spiderman 2", "Wróg publiczny" (1998), czy "Zawód: szpieg". Zdjęcia urzekają swoim pięknem, czy to pustyni Utah w USA, czy ujęcia ze studia w Londynie. Brawo, ale taka była jego praca!
Woola
(źródło: https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRAU1MOIGA2MX8fn4ULLiO4AmmjWtSPh9zrK-LeF3CZmGl58_XLJQ)
Scenografia to z kolei zasługa Nathana Crowley'a ("Mroczny rycerz", "Prestiż", "Incepcja"). Nominowany do Oscara (R) scenograf spisał się na medal. Przygotowanie na pustyni przeróżnych obiektów, czy dekoracje wnętrz w studiu - pierwsza klasa!
Daryl Sabara jako Edgar Rice Borroughs
(źródło: http://thescifichristian.com/wp-content/uploads/2013/03/ned-burroughs.jpg)
Muzyka Michaela Giacchino nie powala na kolana. Kompozytor muzyki do "Ratatuja", "Odlotu", "Star Treka" (2009) czy "W ciemność. Star Trek", "Mission: Impossible III", "Iniemamocni", wreszcie serialu "Lost", mógł stworzyć epopeję. Laureat Oscara (R) za "Odlot" nie postarał się, niestety. Bardzo szkoda. Motyw z napisów końcowych, brzmi "startrekowatopodobnie" (https://www.youtube.com/watch?v=8H3NRrbuSQs).
Do efektów specjalnych nie mam zastrzeżeń. Mars, podróże gwiezdne, "pies" Cartera o imieniu Woola, czy krajobrazy, to dobra robota grafików. Która ukradła show ...
Podsumowując, Andrew Stanton, który stworzył śmieszne "Gdzie jest Nemo?" i wzruszające, do tego z przesłaniem "Wall-E", zawiódł mnie bardzo z filmem fabularnym. Nie każdy animator jest w stanie nakręcić równie dobre dzieło z aktorami. Lepiej, jeśli zajmie się kręceniem animacji.
Słabe aktorstwo, a efekty specjalne wysuwające się na pierwszy plan, to jednak nie jest to, co lubię oglądać. Widziałem wiele filmów z przerostem formy nad treścią, a "John Carter" się do nich zalicza.
Ciekawy pomysł, ale realizacja taka sobie. Można zobaczyć, lecz po dniu-dwóch wypada z pamięci.
Moja ocena: 5.5/10.
(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/43/82/124382/7435092.3.jpg )
(źródło: )