Dziś nadeszła kolejna wielka chwila, a mianowicie recenzja filmu Guy'a Ritchie pt. "Sherlock Holmes" z roku 2009. Pamiętam, że trailer obejrzałem będąc w Hiszpanii (i świętując moje urodziny przez 3 dni), a będący w pobliżu Amerykanie określili tenże film jako "masterpiece" (arcydzieło). Reklamówka zachęciła mnie do obejrzenia tego obrazu, choć o samym Ritchie naczytałem się negatywnych opinii.
Gdy przyszedł styczeń 2010 r., udałem się do kina. Po seansie, w lipcu tego samego roku, nabyłem "Sherlocka Holmesa" na DVD w ... Berlinie, gdyż oryginalne wydanie kosztowało w Niemczech, w przeliczeniu od 5-15 zł mniej niż w Polsce.
Po słowie wstępu, mogę przejść dalej. Jednakże, nie obędzie się bez ciekawostek. Uważam, że tylko takie recenzje są rzeczywiście interesujące. Inaczej, lepiej podać kilku twórców i obsadę, niż kilka suchych faktów.
Jude Law jako dr John Watson
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/139124.1.jpg)
W roku 2001 trafiłem na książki sir Arthura Conana Doyle'a (1859-1930) opisujące przygody szalonego detektywa z Baker Street 221 w Londynie (dziś jest tam muzeum Sherlocka). W 2005 r. przeczytałem "Psa Baskervile'ów" oraz "Traktat morski". O ile ta pierwsza pozycja to klasyka, to została mi jeszcze jedna powieść do przeczytania - "Znak czterech". Sir Arthur napisał też "Zaginiony świat", ale o tym kiedy indziej.
Nie bez powodu wspomniałem o książkach. Szkocki autor został wzięty na warsztat przez filmowców. Zarówno brytyjskich, jak i hollywoodzkich. Dobra opowieść ma przesłanie, któremu można dobrać różne scenografie. Stąd, Sherlock może dziać się w XIX w., XX w., jak i XXI w. (vide serial BBC Cymru "Sherlock"). Nawet, można go nakręcić zamiast w Londynie, gdzieś w Toronto (naturalnej scenografii dla doskonałego serialu produkcji kanadyjskiej "Detektyw Murdoch"), jak swego czasu robił nieistniejący już Hallmark. Sherlock może przerażać, ale też śmieszyć (vide wersja Mela Brooksa).
W rolę Sherlocka wcielało się wielu aktorów - Jeremy Brett, sir Christopher Lee, Benedict Cumberbatch i ... Robert Downey Jr., którego to występ opiszę poniżej. Jednak, zawsze był to Sherlock, postać kultowa i szeroko znana. Wielki detektyw działający w Londynie, jak Panna Marple i Hercules Poirot.
Z całą tą legendą postanowił zmierzyć się Guy Ritchie ("Przekręt", "Rocknrolla"), były mąż Madonny, reżyser reklamówek (m.in. Nike'a). Pytanie, jak mu to wyszło?
Londyn, końcówka lat 80-tych XIX w. Sherlock Holmes (Robert Downey Jr.) i dr John Watson (Jude Law) pomagają inspektorowi Lastrade'owi (Eddie Marsan) złapać szaleńca, zajmującego się okultyzmem lorda Blackwooda (Mark Strong). Upadły arystokrata zabił w czasie tajemniczych rytuałów parę dziewcząt, których sekcje przeprowadzał dr Watson właśnie.
Po zamknięciu lorda Blackwooda, Sherlock zaczyna wariować. Nie ma żadnej sprawy, siedzi sam w mieszkaniu, gdyż dr Watson szykuje się do ślubu z Mary (Kelly Reilly). Na wieczorze zapoznawczym, Sherlock obraża wybrankę przyjaciela.
Kilka dni później Holmes przybywa do więzienia w Londynie, gdzie w celi śmierci czeka lord Blackwood. Ostatnie życzenie zdegenerowanego arystokraty, to spotkanie z detektywem. Więźniowie boją się lorda Blackwooda, a jeden ze strażników pada przez klątwę rzuconą nań klątwę. Sherlock nie obawia się szaleńca. Rozmawia z nim, nie chcąc "poszerzyć swojego spojrzenia".
Krótki czas potem, lord Blackwood skazany na stryczek kończy swój żywot słowami: "Śmierć to jedynie początek". A akt zgonu wypisuje dr Watson. Pozornie wszystko powinno się zakończyć.
Do mieszkania Sherlocka wpada Irene Adler (Rachel McAdams), złodziejka i jedyna miłość detektywa. Prosi go o pomoc w znalezieniu rudego karła (ang. ginger midget). Irene działa z kolei na zlecenie kogoś innego, o czym Holmes w przebraniu dowiaduje się, podążając za nią
Gdy wraca do mieszkania, czeka tam na niego dr Watson. A po chwili przybywa posterunkowy Clark (William Houston). Strażnik cmentarza widział lorda Blackwooda wstającego z grobu ...
Scotland Yard bada sprawę, w osobie inspektora Lestrade'a. W trumnie w zniszczonym grobie odnajdują zwłoki ... rudego karła zamiast lorda Blackwooda. Zaczyna się robić ciekawie.
Okazało się, że karzeł pracował nad jakimś środkiem chemicznym, co Sherlock i dr Watson odnajdują w jego gabinecie. Tam też dochodzi do walki z przestępcami, w tym z Dredgerem (Robert Maillet), którą kończy ... zniszczenie statku w stoczni. Obaj bohaterowie trafiają do aresztu.
Za dr Watson kaucję płaci Mary, a za Sherlocka - sir Thomas (Edward Fox), wpływowy członek sekty, nieślubny ojciec ... lorda Blackwooda. Razem z ministrem spraw wewnętrznych - lordem Cowardem (Hans Matheson) i ambasadorem USA Standishem (William Hope) proszą Holmesa o powstrzymanie szaleńca.
Rozpoczyna się gra, ale nie cieni. Holmes odkrywa spisek, a ludzie związani z Blackwoodem giną. Najpierw jego ojciec sir Thomas, potem ambasador Standish. W sposób, co najmniej zagadkowy. Sir Thomas w wannie jakby rzucono na niego czar, a Standish, gdy chciał zastrzelić Blackwooda, spłonął żywcem.
W międzyczasie, Holmes i dr Watson ratują Irene w porcie. Wpadła w ręce Blackwooda, który ulotnił się, a zaraz potem wszystko wyleciało w powietrze. Ranny Watson trafia do szpitala, a Holmes, ścigany przez policję, na rozkaz lorda Cowarda - człowieka Blackwooda, ostrzeżony ucieka.
Rozgryza potem cały spisek. Otóż, była tam symbolika. A kluczem do zagadki jest sfinks, złożony z człowieka, wołu, lwa i orła. I tak, "człowieka" symbolizował karzeł-chemik (mądrość), wołu - sir Thomas (pierścień), orła - ambasador USA (orzeł w godle), a lew to ... "gminy i lordowie w parlamencie zebrani".
Wtedy do Holmesa wpada policja - Watson i Irene uciekają. A nasz detektyw trafia w ręce Lestrade'a, który wiezie go do lorda Cowarda. W parlamencie Blackwood chce zabić posłów i lordów za pomocą gazu, a wierni wyznawcy, spośród nich, którzy wypili wino na rytuale nie wiedzą, że to nie magia, a jedynie antidotum w napoju ich ocali.
Lestrade pomaga jednak Sherlockowi. Daje mu klucz do kajdanek. Lord Coward pewien, że zaraz zabije detektywa wyjawia plan. A ten, zamiast dać się zabić, ucieka.
Rozpoczyna się walka - Watson i Holmes unieszkodliwiają broń Blackwooda. Parlament jest bezpieczny, ale Irene zabiera pewną część z broni. Wtedy rozpoczyna się pościg, w który włącza się przegrany Blackwood.
Sceny walk na budowanym Tower Bridge, choć wygenerowane komputerowo, mogą się podobać. Gdy szalony arystokrata ma zginąć, Holmes odkrywa jego oszustwa - to nie magia, a nauka pomogła mu przetrwać. A gdy spadają łańcuchy, Blackwood ginie, naprawdę.
Sherlock rozumie co zrobiła Irene. Działała na czyjeś zlecenie, stąd chciała ukraść najważniejszą część broni. Niestety, nie chce wyjawić Holmesowi kto jej kazał to zrobić. Tego dowiemy się już w "Grze cieni".
Ale i tak Sherlock rozpoczyna nową sprawę, odkrywając w jaki sposób Blackwood oszukał, że nie żyje doktora Watsona. I wtedy, Sherlock wychodząc przywdziewa melonik. A film się kończy.
Zdradziłem zakończenie, ale podejrzewam, że większość osób, która przeczyta mój opis, zna już dobrze tenże obraz. Dosyć oryginalny, ale o tym już poniżej.
Najmocniejszą stroną obrazu jest przede wszystkim aktorstwo. Robert Downey Jr. ("Chaplin", "Iron Man 3", "Air America", "Cudowni chłopcy") kradnie cały film, dosłownie. Jego gagi śmieszą, a wykreowany przezeń detektyw, choć dziwoląg a'la Mtv jest chyba bliższy oryginałowi, niż kreowano go przez tyle lat. Mimo swoich wad, ma swój ponadprzeciętny intelekt i rozwiązuje sprawy, kierując się logiką. W powieściach też bił się, a także zażywał narkotyki. Tu pije przeróżne środki chemiczne, no i gra na skrzypcach. Mimo obaw, Downey Jr. gra przebojowo, za co otrzymał Złoty Glob (R). Warto go zobaczyć!
Jude Law ("Pojedynek" z 2007 r.), gra dr Watsona. Mądrość i stabilizacja, a przed nim ślub. Jednak stoi przy swoim przyjacielu w potrzebie. Też walczy i ma śmieszne teksty, zwłaszcza o kradzieży ubrań. Law jednak odstaje od Downey Jr., co nie przeszkadza w odbiorze. Można tę rolę zaliczyć mu na plus, za przyjacielskie wsparcie właśnie.
Mark Strong ("Kick-Ass", "Robin Hood" z 2010 r.) zrobił tutaj wrażenie piorunujące. Lord Blackwood w jego wykonaniu to prawdziwy szaleniec! Fanatyzm tej postaci przeraża, podobnież jak jej wygląd - te ząbki. Prawdziwy "villain" (pol. czarny charakter), a niewielu aktorów potrafi tak zagrać. Brawo!
Rachel McAdams ("Pamiętnik" z 2004 r.) to silna postać kobieca. Dominująca i niemal jedyna. Tu w zasadzie nie ma konkurencji. Szkoda, bo jednak ładny wygląd i parę śmiesznych scen to za mało.
Może jej zagrozić jedynie Kelly Reilly, ale pojawia się rzadko jako Mary i nie zapada w pamięć, poza sceną w restauracji, gdzie obraża ją Sherlock.
Eddie Marsan ("21 gramów", "The World's End" z 2013 r.) jako inspektor Lestrade ze Scotland Yardu, to postać komiczna. Niepozorny wygląd, brak jednolitych metod śledczych, a ponoć zawodowiec, czynią z niego taką trochę maskotkę dla widzów. W powieściach też Lestrade był nierozgarnięty, za co darzy się go sympatią. Trochę jak inspektor Japp w przypadku przygód Herculesa Poirot.
Zdjęcia Francuza Phillippe'a Rousselota to doskonała robota! Guy Ritchie wykorzystał swoje doświadczenie z kręcenia reklam, stąd kamera jest bardzo dynamiczna, co chwila zmienia ujęcia. A widz nie gubi się w oglądzie sytuacji. Niemal jak w tej reklamie Nike'a, którą widzimy oczami zawodnika, albo w klipie reklamowym BMW, gdzie występują Madonna i Clive Owen. Rousselot, laureat Oscara (R) za "Rzekę życia", pracował też przy "Niedźwiadku" J.J. Annauda oraz "Wywiadzie z wampirem" i "Skandaliście Larry'm Flincie" Milosa Formana. Ta niebieskawa poświata bardzo mi się podoba, gdyż nadaje filmowi dodatkowego uroku.
Muzyka to dzieło samego Hansa Zimmera ("Gladiator", "Mroczny rycerz", "Łzy Słońca"). Niemiec stworzył bardzo oryginalną ścieżkę dźwiękową. A w pamięć zapadają motyw główny oraz przerażająca melodia, która pojawia się na ekranie wraz z Blackwoodem. Nominacja do Oscara (R) za muzykę!
Efekty specjalne oraz scenografia duetu Sarah Greenwood oraz Katie Spencer stoją na wysokim poziomie, co nie dziwi, jeśli spojrzy się na budżet. A za dekoracje właśnie filmowi przypadła druga nominacja do Nagrody Akademii (R).
Podsumowując, Guy Ritchie stworzył ciekawy obraz, rzucający nowe światło na dawno już wyeksploatowaną postać legendarnego detektywa z Baker Street w Londynie. Szybkie tempo, wiele gagów, a duet Downey Jr.-Law na czele, któremu przeciwstawia się Mark Strong, czynią z filmu byłego męża Madonny, dzieło z którym warto się zapoznać. Dynamika, do której należy dodać doskonałą formę oraz jeszcze wspanialszą muzykę Hansa Zimmera, powinny zachęcić do obejrzenia. Każdy przeżywa drugie życie, w tym Sherlock Holmes. A jest to postać ponadczasowa, którą każdy zna. Ale nie w formie zaprezentowanej przez Guy'a Ritchie. Jednak nie jest to arcydzieło kina, a jedynie świetnie wykonana rozrywka.
Moja ocena: 8.99/10.
Ciekawostka: Scotland Yard (Szkocki Plac/Dziedziniec) to plac w Londynie, położony niedaleko Opactwa Westminsterskiego. Do roku 1603 (a więc do zawarcia anglo-szkockiej unii personalnej) miał tam swój stały nocleg król Szkocji, jeśli przybywał do Londynu. W XIX w., wraz z przyrostem liczby ludności, a więc i przyrostem liczby przestępstw, powstał Scotland Yard, czyli najważniejsze biuro śledcze brytyjskiej policji. Do lat 90-tych mieściła się tam siedziba tejże instytucji, a z powodu adaptacji budynków przy Whitehall (ulica rządowa - odchodzi od Parlamentu aż do Trafalgar Square), na archiwum parlamentarne, policja zmieniła siedzibę. Teraz mamy "New Scotland Yard", zwany potocznie Scotland Yardem.
Nie bez powodu wspomniałem o książkach. Szkocki autor został wzięty na warsztat przez filmowców. Zarówno brytyjskich, jak i hollywoodzkich. Dobra opowieść ma przesłanie, któremu można dobrać różne scenografie. Stąd, Sherlock może dziać się w XIX w., XX w., jak i XXI w. (vide serial BBC Cymru "Sherlock"). Nawet, można go nakręcić zamiast w Londynie, gdzieś w Toronto (naturalnej scenografii dla doskonałego serialu produkcji kanadyjskiej "Detektyw Murdoch"), jak swego czasu robił nieistniejący już Hallmark. Sherlock może przerażać, ale też śmieszyć (vide wersja Mela Brooksa).
W rolę Sherlocka wcielało się wielu aktorów - Jeremy Brett, sir Christopher Lee, Benedict Cumberbatch i ... Robert Downey Jr., którego to występ opiszę poniżej. Jednak, zawsze był to Sherlock, postać kultowa i szeroko znana. Wielki detektyw działający w Londynie, jak Panna Marple i Hercules Poirot.
Z całą tą legendą postanowił zmierzyć się Guy Ritchie ("Przekręt", "Rocknrolla"), były mąż Madonny, reżyser reklamówek (m.in. Nike'a). Pytanie, jak mu to wyszło?
Robert Downey Jr. jako Sherlock Holmes i Jude Law jako dr Watson
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/139119.1.jpg)
Londyn, końcówka lat 80-tych XIX w. Sherlock Holmes (Robert Downey Jr.) i dr John Watson (Jude Law) pomagają inspektorowi Lastrade'owi (Eddie Marsan) złapać szaleńca, zajmującego się okultyzmem lorda Blackwooda (Mark Strong). Upadły arystokrata zabił w czasie tajemniczych rytuałów parę dziewcząt, których sekcje przeprowadzał dr Watson właśnie.
Po zamknięciu lorda Blackwooda, Sherlock zaczyna wariować. Nie ma żadnej sprawy, siedzi sam w mieszkaniu, gdyż dr Watson szykuje się do ślubu z Mary (Kelly Reilly). Na wieczorze zapoznawczym, Sherlock obraża wybrankę przyjaciela.
Kelly Reilly jako Mary
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/167357.1.jpg)
Kilka dni później Holmes przybywa do więzienia w Londynie, gdzie w celi śmierci czeka lord Blackwood. Ostatnie życzenie zdegenerowanego arystokraty, to spotkanie z detektywem. Więźniowie boją się lorda Blackwooda, a jeden ze strażników pada przez klątwę rzuconą nań klątwę. Sherlock nie obawia się szaleńca. Rozmawia z nim, nie chcąc "poszerzyć swojego spojrzenia".
Sherlock (Downey Jr.) i lord Blackwood (Strong)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/139123.1.jpg)
Krótki czas potem, lord Blackwood skazany na stryczek kończy swój żywot słowami: "Śmierć to jedynie początek". A akt zgonu wypisuje dr Watson. Pozornie wszystko powinno się zakończyć.
Do mieszkania Sherlocka wpada Irene Adler (Rachel McAdams), złodziejka i jedyna miłość detektywa. Prosi go o pomoc w znalezieniu rudego karła (ang. ginger midget). Irene działa z kolei na zlecenie kogoś innego, o czym Holmes w przebraniu dowiaduje się, podążając za nią
Rachel McAdams jako Irene Adler
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/167336.1.jpg)
Gdy wraca do mieszkania, czeka tam na niego dr Watson. A po chwili przybywa posterunkowy Clark (William Houston). Strażnik cmentarza widział lorda Blackwooda wstającego z grobu ...
Scotland Yard bada sprawę, w osobie inspektora Lestrade'a. W trumnie w zniszczonym grobie odnajdują zwłoki ... rudego karła zamiast lorda Blackwooda. Zaczyna się robić ciekawie.
Okazało się, że karzeł pracował nad jakimś środkiem chemicznym, co Sherlock i dr Watson odnajdują w jego gabinecie. Tam też dochodzi do walki z przestępcami, w tym z Dredgerem (Robert Maillet), którą kończy ... zniszczenie statku w stoczni. Obaj bohaterowie trafiają do aresztu.
Za dr Watson kaucję płaci Mary, a za Sherlocka - sir Thomas (Edward Fox), wpływowy członek sekty, nieślubny ojciec ... lorda Blackwooda. Razem z ministrem spraw wewnętrznych - lordem Cowardem (Hans Matheson) i ambasadorem USA Standishem (William Hope) proszą Holmesa o powstrzymanie szaleńca.
Hans Matheson jako lord Coward
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/167341.1.jpg)
Rozpoczyna się gra, ale nie cieni. Holmes odkrywa spisek, a ludzie związani z Blackwoodem giną. Najpierw jego ojciec sir Thomas, potem ambasador Standish. W sposób, co najmniej zagadkowy. Sir Thomas w wannie jakby rzucono na niego czar, a Standish, gdy chciał zastrzelić Blackwooda, spłonął żywcem.
W międzyczasie, Holmes i dr Watson ratują Irene w porcie. Wpadła w ręce Blackwooda, który ulotnił się, a zaraz potem wszystko wyleciało w powietrze. Ranny Watson trafia do szpitala, a Holmes, ścigany przez policję, na rozkaz lorda Cowarda - człowieka Blackwooda, ostrzeżony ucieka.
Rozgryza potem cały spisek. Otóż, była tam symbolika. A kluczem do zagadki jest sfinks, złożony z człowieka, wołu, lwa i orła. I tak, "człowieka" symbolizował karzeł-chemik (mądrość), wołu - sir Thomas (pierścień), orła - ambasador USA (orzeł w godle), a lew to ... "gminy i lordowie w parlamencie zebrani".
Mark Strong jako lord Blackwood
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/167350.1.jpg)
Wtedy do Holmesa wpada policja - Watson i Irene uciekają. A nasz detektyw trafia w ręce Lestrade'a, który wiezie go do lorda Cowarda. W parlamencie Blackwood chce zabić posłów i lordów za pomocą gazu, a wierni wyznawcy, spośród nich, którzy wypili wino na rytuale nie wiedzą, że to nie magia, a jedynie antidotum w napoju ich ocali.
Lestrade pomaga jednak Sherlockowi. Daje mu klucz do kajdanek. Lord Coward pewien, że zaraz zabije detektywa wyjawia plan. A ten, zamiast dać się zabić, ucieka.
Eddie Marsan jako inspektor Lestrade
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/167347.1.jpg)
Rozpoczyna się walka - Watson i Holmes unieszkodliwiają broń Blackwooda. Parlament jest bezpieczny, ale Irene zabiera pewną część z broni. Wtedy rozpoczyna się pościg, w który włącza się przegrany Blackwood.
Sceny walk na budowanym Tower Bridge, choć wygenerowane komputerowo, mogą się podobać. Gdy szalony arystokrata ma zginąć, Holmes odkrywa jego oszustwa - to nie magia, a nauka pomogła mu przetrwać. A gdy spadają łańcuchy, Blackwood ginie, naprawdę.
Sherlock rozumie co zrobiła Irene. Działała na czyjeś zlecenie, stąd chciała ukraść najważniejszą część broni. Niestety, nie chce wyjawić Holmesowi kto jej kazał to zrobić. Tego dowiemy się już w "Grze cieni".
Ale i tak Sherlock rozpoczyna nową sprawę, odkrywając w jaki sposób Blackwood oszukał, że nie żyje doktora Watsona. I wtedy, Sherlock wychodząc przywdziewa melonik. A film się kończy.
Zdradziłem zakończenie, ale podejrzewam, że większość osób, która przeczyta mój opis, zna już dobrze tenże obraz. Dosyć oryginalny, ale o tym już poniżej.
Robert Downey Jr. i reżyser filmu Guy Ritchie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/167362.1.jpg)
Najmocniejszą stroną obrazu jest przede wszystkim aktorstwo. Robert Downey Jr. ("Chaplin", "Iron Man 3", "Air America", "Cudowni chłopcy") kradnie cały film, dosłownie. Jego gagi śmieszą, a wykreowany przezeń detektyw, choć dziwoląg a'la Mtv jest chyba bliższy oryginałowi, niż kreowano go przez tyle lat. Mimo swoich wad, ma swój ponadprzeciętny intelekt i rozwiązuje sprawy, kierując się logiką. W powieściach też bił się, a także zażywał narkotyki. Tu pije przeróżne środki chemiczne, no i gra na skrzypcach. Mimo obaw, Downey Jr. gra przebojowo, za co otrzymał Złoty Glob (R). Warto go zobaczyć!
Jude Law ("Pojedynek" z 2007 r.), gra dr Watsona. Mądrość i stabilizacja, a przed nim ślub. Jednak stoi przy swoim przyjacielu w potrzebie. Też walczy i ma śmieszne teksty, zwłaszcza o kradzieży ubrań. Law jednak odstaje od Downey Jr., co nie przeszkadza w odbiorze. Można tę rolę zaliczyć mu na plus, za przyjacielskie wsparcie właśnie.
Mark Strong ("Kick-Ass", "Robin Hood" z 2010 r.) zrobił tutaj wrażenie piorunujące. Lord Blackwood w jego wykonaniu to prawdziwy szaleniec! Fanatyzm tej postaci przeraża, podobnież jak jej wygląd - te ząbki. Prawdziwy "villain" (pol. czarny charakter), a niewielu aktorów potrafi tak zagrać. Brawo!
Rachel McAdams ("Pamiętnik" z 2004 r.) to silna postać kobieca. Dominująca i niemal jedyna. Tu w zasadzie nie ma konkurencji. Szkoda, bo jednak ładny wygląd i parę śmiesznych scen to za mało.
Może jej zagrozić jedynie Kelly Reilly, ale pojawia się rzadko jako Mary i nie zapada w pamięć, poza sceną w restauracji, gdzie obraża ją Sherlock.
Eddie Marsan ("21 gramów", "The World's End" z 2013 r.) jako inspektor Lestrade ze Scotland Yardu, to postać komiczna. Niepozorny wygląd, brak jednolitych metod śledczych, a ponoć zawodowiec, czynią z niego taką trochę maskotkę dla widzów. W powieściach też Lestrade był nierozgarnięty, za co darzy się go sympatią. Trochę jak inspektor Japp w przypadku przygód Herculesa Poirot.
Scena walki
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/167331.1.jpg)
Zdjęcia Francuza Phillippe'a Rousselota to doskonała robota! Guy Ritchie wykorzystał swoje doświadczenie z kręcenia reklam, stąd kamera jest bardzo dynamiczna, co chwila zmienia ujęcia. A widz nie gubi się w oglądzie sytuacji. Niemal jak w tej reklamie Nike'a, którą widzimy oczami zawodnika, albo w klipie reklamowym BMW, gdzie występują Madonna i Clive Owen. Rousselot, laureat Oscara (R) za "Rzekę życia", pracował też przy "Niedźwiadku" J.J. Annauda oraz "Wywiadzie z wampirem" i "Skandaliście Larry'm Flincie" Milosa Formana. Ta niebieskawa poświata bardzo mi się podoba, gdyż nadaje filmowi dodatkowego uroku.
Muzyka to dzieło samego Hansa Zimmera ("Gladiator", "Mroczny rycerz", "Łzy Słońca"). Niemiec stworzył bardzo oryginalną ścieżkę dźwiękową. A w pamięć zapadają motyw główny oraz przerażająca melodia, która pojawia się na ekranie wraz z Blackwoodem. Nominacja do Oscara (R) za muzykę!
Transport rzeczny na Tamizie - rzecz bardzo ważna od średniowiecza, aż do dziś
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/60/62/426062/167339.1.jpg)
Efekty specjalne oraz scenografia duetu Sarah Greenwood oraz Katie Spencer stoją na wysokim poziomie, co nie dziwi, jeśli spojrzy się na budżet. A za dekoracje właśnie filmowi przypadła druga nominacja do Nagrody Akademii (R).
Podsumowując, Guy Ritchie stworzył ciekawy obraz, rzucający nowe światło na dawno już wyeksploatowaną postać legendarnego detektywa z Baker Street w Londynie. Szybkie tempo, wiele gagów, a duet Downey Jr.-Law na czele, któremu przeciwstawia się Mark Strong, czynią z filmu byłego męża Madonny, dzieło z którym warto się zapoznać. Dynamika, do której należy dodać doskonałą formę oraz jeszcze wspanialszą muzykę Hansa Zimmera, powinny zachęcić do obejrzenia. Każdy przeżywa drugie życie, w tym Sherlock Holmes. A jest to postać ponadczasowa, którą każdy zna. Ale nie w formie zaprezentowanej przez Guy'a Ritchie. Jednak nie jest to arcydzieło kina, a jedynie świetnie wykonana rozrywka.
Moja ocena: 8.99/10.
Ciekawostka: Scotland Yard (Szkocki Plac/Dziedziniec) to plac w Londynie, położony niedaleko Opactwa Westminsterskiego. Do roku 1603 (a więc do zawarcia anglo-szkockiej unii personalnej) miał tam swój stały nocleg król Szkocji, jeśli przybywał do Londynu. W XIX w., wraz z przyrostem liczby ludności, a więc i przyrostem liczby przestępstw, powstał Scotland Yard, czyli najważniejsze biuro śledcze brytyjskiej policji. Do lat 90-tych mieściła się tam siedziba tejże instytucji, a z powodu adaptacji budynków przy Whitehall (ulica rządowa - odchodzi od Parlamentu aż do Trafalgar Square), na archiwum parlamentarne, policja zmieniła siedzibę. Teraz mamy "New Scotland Yard", zwany potocznie Scotland Yardem.
(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/60/62/426062/7423630.3.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz