poniedziałek, 3 lutego 2014

"Robocop" (1987)

Kilka miesięcy temu zmieszałem z błotem film Paula Verhoevena pt. "Showgirls". Holender w 1995 r. nakręcił bardzo słabe "dzieło", ale podczas jego pobytu w USA nie zawsze tak było. Będąc w Holandii stworzył ciekawe obrazy, ale o tym gdzie indziej. 

W Stanach, Verhoeven nakręcił legendarną "Pamięć absolutną" z Arnie'm Schwarzeneggerem, a wcześniej klasyk kina akcji w realiach science fiction, czyli "RoboCopa" właśnie. Z góry uprzedzam, że nie jest to film dla osób poniżej 18go roku życia, ani o słabych nerwach, ze względu na wszechobecną przemoc. 

Alex Murphy (Peter Weller) pracuje jako policjant w Detroit. Miasto zalewa fala przemocy, a na lidera lokalnej przestępczości wyrasta Clarence Boddicker (Kurtwood Smith). Coraz więcej policjantów ginie z rąk tego przestępcy. Gdy w ramach rutynowego patrolu w newralgiczną okolicę trafia Murphy, któremu partneruje Anne Lewis (Nancy Allen), rozpoczynają pościg za Boddickerem właśnie. 


RoboCop (Peter Weller)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/14/60/1460/318096.1.jpg)

Wtedy zaczyna się jatka. Bandyta z kolegami dosłownie faszeruje ołowiem Alexa. A na koniec strzela mu w głowę. Umierającego stróża prawa dowożą co prawda do szpitala, ale lekarz stwierdza zgon. 

Tymczasem w korporacji OCP, ścierają się dwa projekty. Pierwszy, autorstwa Dicka Jonesa (Ronny Cox), a drugi pod nazwą "RoboCop" stworzony przez Boba Mortona (Miguel Ferrer). Firma chce zrobić porządek w Detroit, zanim przemieni je w nowoczesne Delta City. Na pokazie pomysł Jonesa nie wypala - robot zabija człowieka. Wtedy, szef OCP (Dan O'Herlihy) prosi Mortona o kontynuowanie prac.

"RoboCop", jako cyborg wymaga części ludzkich, a te dostarcza ..-ją pozostałości po Murphy'm. Widzimy proces powstawania nowego policjanta, pół-maszyny, pół-człowieka. Bob Morton triumfuje. Rozwściecza oczywiście Dicka Jonesa, który robi ciemne interesy z ... Boddickerem.

Samemu Jonesowi, który chce przejąć OCP sukces Mortona przeszkadza. Dlatego też RoboCop ma wpisane do systemu 4 dyrektywy, a tajemnicza 4ta nie pozwala aresztować żadnego pracownika korporacji. Inaczej, dojdzie do restartu systemu. 


Bob Morton (Miguel Ferrer) i RoboCop (Peter Weller)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/14/60/1460/318097.1.jpg) 

Dzielny cyborg-policjant patroluje ulice Detroit. Ale Anne Lewis przypomina mu o przeszłości. Wspomnienia nie dają mu spokoju. Odwiedza dawny dom, a gdy spotyka jednego ze swoich zabójców - Emila (Paul McCrane), którego łapie, idzie do archiwum. Wtedy dowiaduje się o Boddickerze.

A bandyta na zlecenie Jonesa zabija Boba Mortona. RoboCop idzie po niego, likwidując gniazdo dilerów narkotyków. Przyciśnięty Boddicker mówi mu prawdę. Rozpoczyna się wtedy szaleństwo.

RoboCop wyrusza po Jonesa, ale zaczyna działać dyrektywa 4ta. Biznesmen wykorzystuje to - wysyła swoje roboty, a gdy one nic nie dają, wzywa policję, która całym arsenałem ostrzeliwuje "nieposłusznego" cyborga w widowiskowej scenie!


Kurtwood Smith jako Clarence Boddicker
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/14/60/1460/318113_1.1.jpg)

Anne wywozi poniszczonego kolegę do starej fabryki, gdzie szykuje się on do ostatecznej walki. Mając namiar, Jones wskazuje Boddickerowi i jego gangowi - Emilowi, Leonowi (Ray Wise) i Johnsonowi (Felton Perry) miejsce pobytu cyborga, jednocześnie dając im broń przeciwpancerną.

Rozpoczyna się bardzo emocjonująca sekwencja walki! Jest kąpiel w chemikaliach z konsekwencjami, rozstrzelania, potrącenie z odpadnięciem głowy ofiary, wybuchy, no i przebicie tętnicy. Bardzo realistyczne i wiele hektolitrów krwi.


Ronny Cox jako Dick Jones
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/14/60/1460/318101.1.jpg)

Po skończonej walce, RoboCop jedzie do OCP. Po drodze niszczy robota Jonesa, a przed zarządem firmy odtwarza nagranie, gdzie Dick przyznaje się do swej niecnej działalności. Kiedy biznesmen bierze prezesa na zakładnika, ten zwalnia go z pracy -> dyrektywa numer 4 przestaje działać, a szef wyswabadza się z rąk Jonesa, w którego RoboCop ładuje cały magazynek.

Na pytanie prezesa o imię, RoboCop odpowiada z uśmiechem: "Murphy". Jest to znaczący gest, który kończy film. Bez powodu go nie podawałem.

Otóż, Paul Verhoeven pokazał ludzką twarz RoboCopa. Wspomnienia z życia, których elektronika
nie wymazała. Więc bardziej to "cop", niż "robo". Bardzo filozoficzny zabieg twórcy!


Tradycyjnie, zacznę od aktorstwa. Peter Weller ("W ciemność. Star Trek", "Jej wysokość Afrodyta")
poświęcił się dla roli. Przez kostium ważący 40 kg (88 funtów), który na sobie nosił codziennie tracił po 4 kg z masy ciała na planie filmowym. Poza tym, mdlał w tejże blasze, z powodu duszności. Mimo niedogodności, Peter Weller wczuł się w rolę od strony artystycznej. Przerażony policjant, cierpiąca ofiara strzelaniny, ale też cyborg, który poza dyrektywami ma uczucia i wspomnienia poprzedniego życia! Kultowa kreacja, a pomyśleć, że Robocopa miał zagrać Rutger Hauer. Lepiej, że wyszło, jak wyszło. 


Nancy Allen jako Anne Lewis
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/14/60/1460/318111.1.jpg)

Nancy Allen, znana z "Carrie", "Wybuchu" i "W przebraniu mordercy"- wszystkie trzy w reżyserii Briana de Palmy (twórcy "Nietykalnych"), nie zrobiła potem oszałamiającej kariery. Tu, jest główną postacią, która odradza w RoboCopie człowieczeństwo. Przypomina mu kim był. Potem, zajmuje się uszkodzonym kolegą i pomaga mu zabić przeciwników. Kobieta-wojownik, a zarazem dobry przyjaciel i pełna współczucia osoba. Raczej nie pasuje do filmu akcji, ale nie razi, tylko urozmaica całość. Verhoeven dobiera ciekawe aktorki do swoich dzieł, co trzeba mu oddać. 

Ronny Cox jako Dick Jones, spotka się kilka lat później z Verhoevenem ponownie. Też jako czarny charakter, ale na planie "Pamięci absolutnej" (1990) ze Schwarzeneggerem. Dicka Jonesa nienawidzi się za jego obślizgłość, przerost ambicji oraz morderczą obsesję. Jednak, tacy ludzie są w korporacjach, robiąc im czarny PR, a samemu wspinając się po drabinie kariery. Dla awansów rozkazuje zabijać ludzi. Straszne, ale prawdziwe. Gdy jego postać ginie, widzowie odczuwają ulgę. Sztuką jest zagrać taką postać, co Coxowi udaje się. 

Kurtwood Smith ("Stowarzyszenie umarłych poetów", serial "Różowe lata siedemdziesiąte") to prawdziwy ekranowy bandyta! Morderca, złodziej, ale też człowiek interesu, które jego Boddicker robi z Dickiem Jonesem. Szaleństwo w oczach i wielka brutalność. Podobnie do Jonesa, wzbudza nienawiść swoim zachowaniem. Kurtwood Smith doskonale pasuje do tej roli, choć dla wielu ludzi jest dobrym ojcem z "Różowych lat siedemdziesiątych", czy też surowym rodzicem ze "Stowarzyszenia umarłych poetów". Tu, ma inny wizerunek, który sztuką było stworzyć. 

Miguel Ferrer ("Traffic", "Iron Man 3", serial "Miasteczko Twin Peaks") w roli pociesznego Boba Mortona. Pomysłodawca Robocopa jest lekko myślny, ale prawdziwy. Rozwija projekt nie dla awansu, a własnej satysfakcji, jednak do momentu. Gdy pojawia się szansa na wygryzienie Jonesa z firmy, traci przez swoją głupotę życie. Aż dziw bierze, że Ferrer raczej kojarzy mi się z rolami złych ludzi, aniżeli Mortonem. 

Po spotkaniu z chemikaliami ... charakteryzacja Roba Bottina w pełnej krasie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/14/60/1460/318105.1.jpg)

W tle widzimy Ray'a Wise'a ("Wschodzące Słońce", serial "Miasteczko Twin Peaks") oraz Paula McCrane'a ("Skazani na Shawshank", serial "Ostry dyżur") . Nawet drugoplanowe role Verhoeven obsadził dobrymi aktorami. 


RoboCop jak feniks
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/14/60/1460/318107.1.jpg)

Teraz przejdę do wykonania, od strony technicznej. Zdjęcia Josta Vacano ("Das Boot", "Pamięć absolutna", "Showgirls") oddają grozę sytuacji, zwłaszcza podczas strzelanin. Praca kamery nawet w słabo oświetlonych pomieszczeniach, czy ujęcia z oczu Robocopa. Niemiecka precyzja, ale nie można się dziwić, skoro Niemiec je wykonał. 

Muzyka Basila Poledourisa ("Conan barbarzyńca", "Conan niszczyciel", "Polowanie na Czerwony Październik"), to w zasadzie jeden motyw główny, zaaranżowany na różne sposoby. Jednak, jest to cudowna melodia, która sprzyja podziwianiu obrazu Verhoevena. Szybkie tempo melodii, idealnie ilustruje sceny strzelanin (https://www.youtube.com/watch?v=3v87jp9He9U)! Klasyk!


Efekty specjalne miejscami rażą - roboty z pomysłu Jonesa. Był to rok 1987, a nie użyto komputerów. Charakteryzacja Roba Bottina ("Coś", "Pamięć absolutna") zachwyca swoją obrzydliwością! Ranne ciało i przestrzelona głowa Murphy'ego, skażone chemikaliami ciało Emila z odpadającą skórą, czyli krew tryskająca po każdym zranieniu! Nie dla ludzi o słabych nerwach, ale to klasyka tamtych lat, no i znak rozpoznawczy Verhoevena.

Podsumowując, Holender stworzył doskonałe kino akcji! Kultowe dzieło, pełne przemocy i krwi, ale za to z pewnym przesłaniem. Nieważne, ile w RoboCopie jest elektroniki, liczy się co ma w głowie, czyli wspomnienia. Na dodatek, Verhoeven znany ateista odniósł postać tegoż cyborga do innej osoby, która przez śmierć naprawiła świat. Holender w wywiadach nie krył się z tym pomysłem.
Pomijając ten aspekt, wyszła tutaj nietuzinkowa historia. Kino akcji z ciekawą rolą kobiecą, świetnie zagrane i zrobione, a na dodatek z nieśmiertelnego muzyką, niestety nieżyjącego już Poledourisa. Klasyk, który każdy kinoman powinien znać!

Moja ocena: 9.1/10.

Ciekawostka: Polecam wersję reżyserską, która trwa dosłownie minutę dłużej. W tych 60 sekundach zawarto więcej ujęć ze śmierci Murphy'ego, co wpływa potem na film, zwłaszcza w scenie w fabryce, gdzie cyborg-policjant zabija swoich de facto morderców. 


(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/14/60/1460/7026677.3.jpg)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz