Zostając jeszcze na Wyspach, zajmę się filmem "Iris" z 2001 r., w reżyserie Richarda Eyre. Obraz ten przedstawia historię słynnej irlandzkiej pisarki i filozof - Iris Murdoch, uczennicy samego Wittgensteina na University of Cambridge. Z góry uprzedzam, że nie jest to film przyjemny, ani łatwy, choć trwa 90 min.
W roli słynnej autorki widzimy baronessę Judi Dench. Iris Murdoch (1919-1999) studiuje na Cambridge, gdzie poznaje swojego męża Johna Bayley'a (znakomity Jim Broadbent). W oparciu o wspomnienia Johna właśnie powstał scenariusz do filmu.
Baronessa Judi Dench jako Iris Murdoch na wykładzie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/20/22/32022/427976.1.jpg)
W rolę młodej Iris wcieliła się Kate Winslet, a Bayley'a w młodości Hugh Bonneville. W tym filmie przeszłość przenika się z teraźniejszością. Często widzimy retrospekcje, gdy Iris przypomni sobie o czymś. Z literaturą Murdoch miałem do czynienia niemal tylko w przypadku filozofii - ona jedyna rozumiała Wittgensteina, który zwykł mawiać, że tylko ona mogła załapać jego tok myślenia. A potem zdenerwował się, że wybrała karierę pisarki, zamiast myślicielki. W powieści "Czarny książę" (ang. "Black Beauty"), pozornie o koniach w Londynie, opisała mentalność ludzi schyłku XIX w. Nawet, napisała słowa, które zapadły mi w pamięć. Otóż, "gdy idę ulicą, czuję Londyn, który przeciska mi się między palcami. Tyle tam brudu." Przez te lata niewiele się zmieniło.
Kate Winslet jako młoda Iris
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/20/22/32022/427953.1.jpg)
Wracając jednak do filmu, widzimy dwie Iris - młodą i zakochaną, ale zupełnie nieznaną. Potem zaś starszą i szeroko rozpoznawaną przez ludzi - film zaczyna wywiad telewizyjny. Podczas rozmowy, Iris zapomina o czym mówiła ... trafia na badania, gdzie diagnozują u niej chorobę Alzheimera.
Tu zaczyna się właściwa treść. John Bayley wykazuje się ogromnym poświęceniem zajmując się swoją żoną. Jeździ z nią do lekarzy, ma nadzieję na poprawę. Wykazuje się wielką cierpliwością, bo nie jest to łatwe. Tu też wychodzi klasa samego Broadbenta. Niewielu aktorów potrafi zagrać wspaniałych mężów, którzy wspierają swoje żony, aż do samego końca. Bo i takich mężczyzn jest ... niewielu.
Hugh Bonneville jako młody John Bayley
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/20/22/32022/427955.1.jpg)
Przychodzi rok 1999 i Iris umiera. Na tę śmierć czeka się cały film. Wiadomo, że ona nastąpi, a jednak, niczym u Johna pojawia się nadzieja. Z czasem przygasa, bo Alzheimer to choroba o dramatycznym przebiegu, zwłaszcza dla rodzin.
Młodość w Cambridge
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/20/22/32022/427962.1.jpg)
Mimo wszystko, "Iris" jest przepięknym filmem. Smutne zakończenie ma swój wyraz. Nie zawsze wszystko się udaje, o czym trzeba pamiętać. Ale warto się starać, żeby wszystko trwało jak najdłużej.
Baronessa Judi Dench ("Henryk V", "Skyfall", "Mój tydzień z Marylin", "Hamlet" z 1996 r., "Zakochany Szekspir", "GoldenEye") choć gra główną rolę, to ktoś inny kradnie cały film. Jednak, warto docenić ją za wcielenie się w postać znanej pisarki, która w życiu miała chwile przyjemne, jak i cierpienie. Podobno, Dench spędziła jakiś czas wśród ludzi z chorobą Alzheimera, żeby wypaść przekonująco. Jeśli tak, to przyznam, że wyszło to jej na dobre. Widać jej kunszt aktorski i poświęcenie dla roli. Jedynie nominacje do Oscara (R) i Złotego Globu (R), ale za to BAFTA (R) za rolę żeńską! Brawo!
Jim Broadbent jako John Bayley
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/20/22/32022/427961.1.jpg)
Cały film kradnie Jim Broadbent ("Hot Fuzz", "Atlas chmur", "Żelazna dama", "Brazil", "Harry Potter"). Ten wspaniały aktor, choć laury zbiera za role dramatyczne, potrafi dodać im szczyptę humoru. Tu jest tak samo. Choć John Bayley cierpi i dba o swoją żonę, to czasem zażartuje, żeby podtrzymać ją na duchu. Wspomniałem już, ale się powtórzę. Niewielu jest takich mężów, jak i aktorów, którzy do roli opiekuńczego męża nadawaliby się tak samo. Stąd, Oscar (R) i Złoty Glob (R) za tę rolę! Broadbent powtórzy potem częściowo tę rolę, ale 12 lat później, a partnerować będzie mu sama Meryl Streep.
Prawdziwa miłość - John Bayley (Broadbent) i Iris Murdoch (Dench)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/20/22/32022/427973.1.jpg)
Kate Winslet ("Niebiańskie istoty", "Hamlet" z 1996 r.) jako młoda Iris,w kilka po "Titanicu", wciąż szlifowała swoją karierę. Tu widzimy już jej poważne zaczątki, które 7 lat później zaprocentują Oscarem (R). Warto też zobaczyć Winslet, w wieku 26 lat, starszą niż w "Titanicu", ale przed laurami, które ją obsypią.
Hugh Bonneville pojawił się jako młody John Bayley. Choć daleko mu do klasy Broadbenta, to jednak "zaczyna" wielką troskę o żonę. Sam aktor pojawił się wcześniej w "Frankensteinie" z 1994 r., "Notting Hill" oraz popularnym ostatnio serialu "Downton Abbey". Jednak, większej kariery filmowej nie zrobił.
Baronessa Judi Dench jako Iris Murdoch
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/20/22/32022/427965.1.jpg)
W tle pojawiają się też, m.in. Kris Marshall (zwariowany Nick z serialu BBC "Moja rodzinka") jako lekarz, Sam West znany z "Van Helsinga" jako dr Frankenstein oraz Pauline McLynn, którą kojarzę z irlandzkiego serialu "Ojciec Ted", a nawet ... Tony Blair.
Zdjęcia Rogera Pratta ("Harry Potter i Komnata Tajemnic", "Brazil", "Frankenstein") oddają piękno Cambridgeshire, jak i Londynu. Te ujęcia na kampusie uczelni, czy też przyrody w samym Cambridge - wracają wspomnienia. Postacie z kolei mają jakby rozjaśnione twarze, co czyni je surowszymi w odbiorze. Pewien cień w tle, to jakby nawiązanie do choroby - takie rozmazanie w metalicznej poświacie. Wielki plus filmu.
Ujęcie nad morzem
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/20/22/32022/427969.1.jpg)
Muzykę skomponował James Horner ("Avatar", "Titanic", "Maska Zorro", "Wróg u bram", "Braveheart"). Przyznam, że jest ona bardzo melancholijna. Porusza pozytywnie, jak i wzrusza. Daje nadzieję, ale i odbiera. Tak jak cały film. Mimo wszystko, warto sie w nią wsłuchać.
Podsumowując, Richard Eyre przedstawia w skrócie życie Iris Murdoch, bardziej niż na przeszłości i twórczości, skupiając się na ostatnich latach życia pisarki i filozof, uczennicy samego Wittgensteina. Znakomita baronessa Judi Dench i jeszcze lepszy Jim Broadbent. Do tego Kate Winslet oraz Hugh Bonneville. Przepiękny film o prawdziwej miłości, która umacnia się w cierpieniu. O sile wsparcia przez ukochaną osobę, aż do samego końca! Na deser, Oscar (R) dla Broadbenta i cudowne krajobrazy Cambridge z okolicami, a jako producenci Anthony Minghella ("Angielski pacjent") oraz Sydney Pollack ("Pożegnanie z Afryką").
Moja ocena: 10/10.
(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/20/22/32022/7593135.3.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz