sobota, 4 stycznia 2014

"Brazil"

W Nowym Roku zajmę się ostatnim filmem, który widziałem w 2013 r. Był to "Brazil" z 1985r . w reżyserii Terry'ego Gilliama, ex-Pythona. Szczególnego członka "Monty Pythona", ale o  tym poniżej. 

Po pierwsze, Gilliam był jedynym Amerykaninem wśród Brytyjczyków w tamtej legendarnej grupie komików. Po drugie, słynne animacje w serialu i filmach kinowych, tworzył on właśnie. Któż nie pamięta wyciętych z gazet postaci, które przechodziły z jednej sceny w drugą, nawet fabularnie niezwiązane ze sobą. 

Trzecia rzecz jest taka, że urodzony w 1940 r. Amerykanin, rozpoczął karierę reżyserską, a nie kontynuował jedynie aktorstwa, jak reszta grupy. Nakręcił kilka filmów, że nie wspomnę o "Bandytach czasu" z sir Seanem Connery'm, "Przygodach barona Munchausena", "Fisher Kingu" z Robinem Williamsem, "12 małpach" z Bruce'm Willisem i Bradem Pittem oraz "Parnassusie", gdzie po raz ostatni w karierze wystąpił Heath Ledger. 

 Jonathan Pryce jako Sam Lowry
(źródło: http://www.cyberpunkreview.com/images/brazil22.jpg)

"Brazil" jest dosyć szczególnym filmem w twórczości Gilliama. Taką lokomotywą do Hollywood. Gilliam razem z Tomem Stoppardem ("Zakochany Szekspir") i Charlesem McKeownem stworzył ciekawą historię.
Kim Greist jako Jill Layton rozmawia z urzędnikiem, którego gra ... Gorden Kaye
(źródło: http://img80.imageshack.us/img80/2060/brazil1985criterioncollmt1.png)

Przyszłość, państwo niczym z "Roku 1984" George'a Orwella. Sam Lowry (Jonathan Price) pracuje w jednym z ministerstw. Co noc śni o tym, że ratuje pewną dziewczynę z opresji. Jest służbistą, dba o porządek w dokumentach. I jego wydział popełnia błąd ... zamiast groźnego terrorysty Archibalda Tuttle (Robert De Niro), system wskazuje Archibalda Buttle. Człowiek jest aresztowany i stracony. A szef Lowry'ego - pan Kurtzmann (sir Ian Holm) prosi pracownika o pomoc. Ten jedzie z przeprosinami do pani Buttle (kwit z aresztowania, gdzie są wszystkie dane), gdzie spotyka dziewczynę - Jill Layton (Kim Greist), którą jest tą wymarzoną. Z problemami dociera do pracy, gdzie odmówił awansu, który załatwiła mu mama Ida (Katherine Helmond), lecząca się ze starości u dra Jaffe (Jim Broadbent). 

Jonathan Pryce jako Sam z własnego snu
(źródło: http://viewsfromthesofa.files.wordpress.com/2012/06/gilliam.jpg)

Awans pozwoliłby Samowi na dostęp do akt wszystkich ludzi. Ostatecznie dostaje tę pracę. Gdy zdobywa więcej informacji, postanawia szukać ukochanej ze snów. A tle terroryści wciąż atakują ... Tuttle naprawia mu nielegalnie klimatyzację, likwidując też legalnych fachowców (Bob Hoskins i Derrick O'Connor). Sam pomaga dziewczynie uciec, ale goni go własna instytucja i wpada. 

Robert De Niro jako Tuttle
(źródło: http://www.gonemovies.com/www/XsFilms/SnelPlaatjes/DeNiroBrazil.jpg)

Czekając na stole tortur rozpoznaje kata, czyli Jacka Linta (Michael Palin) - kolegę z pracy. Gdy dostaje środek narkotyczny zaczyna się. Lowry widzi Tuttle'a, który go ratuje, a potem ucieka z Jill na odludzie. Tak się kończy wersja amerykańska. Prawdziwa, którą widziałem trwała o 20 min dłużej. I ta nie jest taka optymistyczna - cała ta wizja okazuje się snem, gdyż Lowry odleciał po środkach Linta. 
Michael Palin jako Jack Lint
(źródło: http://mos.totalfilm.com/images/4/40-movie-bastards-07-420-75.jpg)

Treść, dosyć pokręcona to znak charakterystyczny Terry'ego Gilliama. Aktorzy, w dużej mierze charakterystyczni, ale też i gwiazda światowej klasy. Jonathan Pryce ("Nieustraszenie bracia Grimm", "Piraci z Karaibów", "Ronin") przewodzi całej obsadzie. Jest dziwolągiem. Ma swoje wizje, ale też bardzo dba o porządek w dokumentach. Gdy się zakochuje, świat mu się wali. Przyznam, że to dosyć prawdziwe. Przede wszystkim, Pryce śmieszy swoją rolą. Nawet, gdy idzie na tortury, tak nierealnie nie przeraża. 

Kim Greist jedynie jest. Kariery potem nie zrobiła. W sumie i lepiej, bo nie była jakąś dobrą aktorką, której można byłoby żałować. 

Robert De Niro, choć postać drugoplanowa, potrafi przyćmić Pryce'a. Gwiazda "Ojca chrzestnego", "Misji" i większej jeszcze liczby hitów, pokazuje swoją klasę aktorską. Aczkolwiek w roli zwariowanego fachowca-terrorysty. Mimo wszystko, brawa dla niego. 

Sir Ian Holm ("Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia", "Władca Pierścieni: Powrót Króla", "Szaleństwo króla Jerzego") jako pan Kurtzmann. Typowy szef urzędników, który dogląda ich pracy, a gdy nie patrzy, to oglądają klasyczne filmy. Jak w prawdziwych urzędach! Demoniczny wygląd, ale też i zabawne zachowanie. 
Jim Broadbent jako dr Jaffe leczy Idę
(źródło: http://static.guim.co.uk/sys-images/Film/Pix/pictures/2010/10/20/1287574272829/Jim-Broadbent-in-Brazil-006.jpg)

Michael Palin ("Żywot Briana", "Monty Python i św. Graal"), Bob Hoskins ("Wróg u bram", "Cotton Club"), Jim Broadbent ("Iris", "Hot Fuzz. Ostre psy", "Żelazna dama", "Atlas chmur") śmieszą swoją grą. To są aktorzy stworzeni do komedii i ról cudaków! W roli epizodycznej pojawił się sam Gorden Kaye, czyli Rene Artois z serialu "Allo, "Allo, wówczas bardzo popularnego w Wielkiej Brytanii (BBC nadawała wtedy 3ci sezon). Teraz pytanie do moich Czytelników, kogo zagrał? ... Otóż, był on urzędnikiem, który nie przyjął wniosku od Jill, bez odpowiednich zaświadczeń. 
Bob Hoskins jako jeden z fachowców
(źródło: http://s.mcstatic.com/thumb/8377250/22310666/4/flash_player/0/1/brazil_1985_leaving_the_pipes_unfixed.jpg?v=4)

Techniczne też jest bardzo dobrze! Efekty specjalne, scenografia. Taka baśniowa otoczka. Nierealna, ale prawdziwa dla stylu Gilliama. Zdjęcia Rogera Pratta ("12 małp", "Harry Potter i Komnata Tajemnic", "Troja") idealnie oddają nastrój filmu. Taka niebieska poświata, pasująca do otaczającego świata. Brawo!

Muzyka Michaela Kamena ("Robin Hood: Książę Złodziei", "Szklana pułapka", "Zabójcza broń"), choć pewne motywy pochodzą jakby z "Robin Hooda", to stanowi doskonałą ilustrację dla całego filmu. A wpleciona piosenka "Acqurela da Brasil" z 1939 r., nie zakłóca porządku ścieżki dźwiękowej. 

Podsumowując, Terry Gilliam stworzył ciekawą wizję przyszłości. Będą rządzić urzędnicy, a za wszystko będą odpowiednie dokumenty. Wielki brat w wersji wykrzywionej. Śmiesznej, kolorowej, ale też strasznej. Filmy Gilliama zachwycają formą, bawią, ale też skłaniają do refleksji. Tu widzowie powinni zadać sobie pytanie. Jakiej chcą przyszłości, czy zdominowanej przez urzędników i druczki, czyli ułożonej do przesady. Czy też, trochę nieracjonalnej i niepewnej? Sam mam kłopot z odpowiedzią na to pytanie.

Moja ocena: 9.55/10.
(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/12/85/1285/7538493.3.jpg?l=1365907230000)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz