niedziela, 19 stycznia 2014

"The World's End" (2013)

Dziś zajmę się nieznanym w Polsce filmem z 2013 r. "The World's End", czyli "Koniec świata" to ostatnia część "trylogii Cornetto" stworzonej przez brytyjskiego reżysera Edgara Wrighta. W zeszłym roku opisałem jego poprzedni film - "Hot Fuzz. Ostre psy" (2007), będący drugą część tejże trylogii. Pierwszą był "Wysyp żywych trupów" z 2004 r. Według samego twórcy zainspirowały go "Trzy kolory" Krzysztofa Kieślowskiego. Jednakże barwy francuskiej flagi zostały zajęte, a Brytyjczycy mają takie same kolory. Wright postanowił wybrnąć z całej sytuacji dosyć oryginalnie. Wziął trzy rodzaje Cornetto, rożków firmy Algida (w Wielkiej Brytanii Wally's, a w Austrii Neptuno). 

"Wysyp żywych trupów" był jak truskawkowy Cornetto - czerwony niczym krew zombie. "Hot Fuzz" symbolizował z kolei niebieski original pod kolor munduru policji ("boys in blue"). "Koniec świata" to z kolei zielony rożek miętowy z kawałkami czekolady.

Ekipa w pubie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/426447.1.jpg)

Poza znanymi lodami te trzy filmy łączą osoby reżysera - Edgar Wright oraz dwóch aktorów występujących w rolach głównych, czyli Simon Pegg i Nick Frost. Zapowiada się ciekawie... ale jak jest w rzeczywistości?

Grupa przyjaciół z liceum w klasie maturalnej postanowiła pokonać przez noc "Złotą Milę" ("Golden Mile")*, czy odległość między 12 pubami, w każdym zamawiając 1 pintę** piwa. Wtedy skończyli wcześniej, nie docierając do tytułowego "Końca Świata".

Simon Pegg jako Gary King
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/439040.1.jpg)

Po latach, poznajemy ich losy. Andy Knightley (Nick Frost) jest wziętym prawnikiem po rozwodzie. Steven Prince (Paddy Considine) jest architektem, Oliver Chamberlain (Martin Freeman) sprzedaje nieruchomości, Peter Page (Eddie Marsan) również wykonuje pracę biurową, a jedynie Gary King (Simon Pegg) nie zmienił się. Wciąż żyje dobrą zabawą i chce powtórki z klasy maturalnej, tym razem zaliczając wszystkie puby.

Martin Freeman jako Oliver
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/439033.1.jpg)

Przyjaciele przybywają do Newton Haven, a Gary wciąż jeździ tym samym wozem z liceum, co wychodzi na jaw na stacji kolejowej. Mają być jak "pięciu muszkieterów"... zaczynają odwiedzać puby.

Nick Frost jako Andy
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/439026.1.jpg)

Jednak, jest coś nie tak. Ludzie nie poznają ich, a stary wariat Basil (David Bradley) nie zmienił swoich dziwnych poglądów. Dawni znajomi wyglądają podejrzanie młodo. Mimo to, Gary rozpoczyna "Złotą Milę".

W jednym z pubów, atakuje go grupka młodych ludzi. Gdy koledzy ruszają Gary'emu na pomoc, młodzieniaszki okazują się  być robotami, którym trzeba rozbić głowę w celu unicestwienia. Nasz bohater oczywiście wszystko lekceważy. Na dodatek, do miasta przybywa siostra Olivera - Sam (Rosamund Pike).

Rosamund Pike jako Sam
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/439037.1.jpg)

W kolejnym lokalu prawda wychodzi na jaw. Basil mówi Stevenowi, że w 1990 do miasta przybyły kosmiczne roboty, które replikują mieszkańców, dlatego są oni młodzi, przygotowując się do inwazji. Szkolne piękności, mimo 40stu lat wyglądają na 20, a dawny chłopak Sam, który nie żyje od wypadku w latach 90-tych staje przed nią. Oliver nagle odzyskuje dawną bliznę, którą usunął ... a nauczyciel chłopaków - Guy Shepherd (Pierce Brosnan) wyjawia im część planów kosmitów.

Paddy Considine jako Steven
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/426443.1.jpg)

Rozpoczyna się walka, a Gary ma to gdzieś. Także Peter ginie w akcji... Hulaka chce zaliczyć wszystkie puby, a w tle pojawia się romans Stevena i Sam. Gdy Gary dociera do "Końca świata", Andy wściekły nie daje mu się napić piwa, a po włączeniu dystrybutora, pub okazuje się być kryjówką kosmitów, którzy spowodowali postęp technologiczny na świecie. Na dodatek chcą zreplikować całą ludzkość, czemu Gary, Andy i Steven się przeciwstawiają. Każą najeźdźcom "uciekać", w imieniu wszystkich ludzi. Gdy kosmici odlatują, miasteczko zaczyna się zapadać, a z pomocą przybywa Sam.

Eddie Marsan jako Peter
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/439027.1.jpg)

Świat pogrąża się w chaosie. Całą historię poznajemy z ust Andy'ego, który niczym Tom Hanks w "Atlasie chmur" opowiada dzieciom dzieje, z perspektywy jakiegoś czasu. Sam ma już żonę i wspomina początek bez technologii, od kiedy kosmici odlecieli ... nawet pojawia się Cornetto.

Gary, z grupą robotów które zrestartowały się po odlocie kosmitów,  postanawia zaliczyć inne 12 pubów, czego końca nie znamy. Zreplikowani Pete i Oliver wracają do dawnego życia, o czym Andy też wspomina.

Razem przeciwko kosmitom ...
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/426451.1.jpg)

Edgar Wright stworzył kolejny oryginalny film. Moim zdaniem, gorszy od "Hot Fuzz". Chciałbym zacząć od mocnej strony, czyli aktorstwa. W zasadzie, dwóch aktorów ...

Simon Pegg ("Star Trek. W ciemność", "Hot Fuzz", "Wysyp żywych trupów") kradnie cały film. Jego niedojrzały i nieodpowiedzialny Gary, śmieszy, irytuje, ale też wzbudza współczucie. Bohater mimo woli, zmusza do odlotu najeźdźców, ale nie porzuca pomysłu ze "Złotą Milą". Hulaka, który paradoksalnie ratuje sytuację, bawiąc widzów bójką z robotami z piwem w ręki. Pegg jest treścią tego filmu, gdyż bez niego nic nie istniałoby.

Szkolne piękności podejrzanie młode
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/91/33/479133/439021.1.jpg)

David Bradley ("Harry Potter i Kamień Filozoficzny", "Hot Fuzz", serial "Gra o tron") robi karierę po "Harry'm Potterze". Rolą Waldera Frey'a zwrócił na siebie uwagę twórców i pojawia się w wielu filmach. Dziwak Basil rozbawia do łez, ale to on jedyny miał rację. "Tylko wariat prawdę powie", co można tu śmiało zacytować.

Nick Frost ("Hot Fuzz", "Wysyp żywych trupów") wypada blado. Brakuje dowcipu z "Hot Fuzz", czy nawet "Radia na fali". Szkoda... nie tylko on tutaj rozczarowuje. Martin Freeman, gwiazda "Hobbitów" niknie w tle. Cóż, gdybym miał się skupić na "Hobbicie" i "Sherlocku", mając w przerwie ten obraz, też wolałbym się nie męczyć za drobne. Eddie Marsan ("Sherlock Holmes" a'la Guy Ritchie, "21 gramów") również niczym się nie wyróżnia. Paddy Considine, znany z "Hot Fuzz",  a także "Ultimatum Bourne'a" wyróżnia się odpowiednim do sytuacji podejściem i romansem z Sam. Mimo to, blednie na tle Pegga.

Rosamund Pike ("Śmierć nadejdzie jutro", "Johnny English reaktywacja") postać kobieca nie przekonuje. Pojawia się w kilku scenach, walczy z robotami i tyle. Szkoda tej aktorki.

Pierce Brosnan ("GoldenEye", "Śmierć nadejdzie jutro", "Pociąg śmierci") chciał sobie dorobić do emeryturki. Rola nauczyciela i replikanta  nie wymagała zbyt wiele. Miło go jednak znów zobaczyć na ekranie.

Bill Nighy pojawia się w filmie, jako głos Sieci. Ciekawy zabieg, ale można zawsze zapisać to w napisach końcowych. I kolejna rola w karierze (podobny zabieg był w stosunku, np. do sir Rogera Moore'a w "Świętym" z 1997 r.).

Zdjęcia Billa Pope'a ("Matrix", "Spider-Man 2", "Faceci w czerni 3") idealnie pasują do filmu. Dynamizm scen został ujęty przez speca od kina akcji, niczym w scenie z hallem w "Matrixie". Walki z robotami czy zaliczanie pubów od tej strony podobają się. Brawo.

Muzyka Stevena Price'a nie zapada w pamięć, a szkoda. Efekty specjalne wykonano perfekcyjnie, ale to zasługa wysokiego budżetu. Od strony technicznej jest dobrze!

Podsumowując, Edgar Wright miał oryginalny pomysł na film. Jednak, coś tutaj nie wyszło, aczkolwiek poziomem niniejszy obraz odstaje od "Wysypu ...", ale daleko mu do "Hot Fuzz". Cały film kradnie Simon Pegg z dodatkiem Davida Bradley'a, a reszta obsady wypada blado. Gdyby inaczej zakończyć całość, gdyż apokaliptyczne zakończenie trochę dołuje, może całość wypadłaby lepiej. Brakuje mi tutaj świeżości pomysłu z "Hot Fuzz", a przede wszystkim poczucia humoru twórców. Oczywiście, z dodatkiem równej gry aktorskiej. Tę "grę o tron" wygrał Pegg.  Na dokładkę leciwy "007" Brosnan i techniczna perfekcja. Jednak to nie ratuje oceny końcowej ...

Moja ocena: 7/10.

(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/91/33/479133/7558931.3.jpg?l=1374453611000)


*1 mila to 1609 m, czyli 1640 jardów (yds)
**1 pinta to 0,568 l. Dwie pinty to 1.136 l, czyli 1 kwarta. A 4 kwarty to jeden galon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz