Dziś, będzie słów kilka o filmie "Skyfall", w reżyserii Sama Mendesa. Zostajemy w klimatach brytyjskich, jak widać poniżej.
Daniel Craig jako James Bond na tle Londynu
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/12/44/451244/340598.1.jpg)
"Skyfall", 23ci film o przygodach agenta 007, Jamesa Bonda. Po raz trzeci, rolę główną zagrał Anglik, Daniel Craig. Trzeci raz, był to Bond, nakręcony na poważnie, który mniej łączył się treściowo z "Casino Royale" i "Quantum of Solace", ale jednak pasował do ogólnej koncepcji.
Javier Bardem jako Raoul Silva
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/12/44/451244/340607_3.1.jpg)
Film, zaczyna się od mocnego uderzenia - pościg w Stambule, Bond zostaje ranny i znika na jakiś czas. Wraca, gdy Raoul Silva (Javier Bardem), były agent MI6 uderza w Londynie. Wywiad nie radzi sobie, stąd M (baronessa Judi Dench), naciskana przez zwierzchników, ma podać się do dymisji. A zastąpić ją ma nowy M, czyli Ralph Fiennes. W tych okolicznościach, Bond wraca, aczkolwiek okazuje się pozornie za stary na bycie agentem. Jak w każdym filmie z serii, tutaj też będą podróże - Turcja, Wielka Brytania, Szanghaj, A Silva, chce dopaść M, nawet na kresach Szkocji. Czy Bond da radę, mając wsparcie nowego Q (Ben Whishaw)?
W filmie, widać powrót do korzeni - Q, męska wersja M, czy Eve Moneypenny (Naomie Harris), czarnoskóra, ze względu na poprawność polityczną. Bond, przez pewien czas jeździ nawet starym astonem martinem, modelem, który pojawiał się od "Dr No" (1962). Jedyna różnica, to napój Bonda, już nie martini, ale piwo - Heineken.
O aktorstwie, mogę powiedzieć tyle - Daniel Craig, przewodzi całej obsadzie. Film, opiera się na jego kreacji, nawet Javier Bardem, nie zachwyca, ale trzeba przyznać, że odgrywa rolę czarnego charakteru, dobrze. Bardem, nie przeraża, jak robił to w "To nie jest kraj dla starych ludzi" (2007), choć jego postać mogłaby to robić - zwłaszcza scena z protezą.
Baronessa Judi Dench jako M
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/12/44/451244/324278_1.1.jpg)
Był to pierwszy film o Bondzie, którego zarobki przekroczyły 1 mld USD, niemal o 200 mln. I najbardziej nagradzany obraz o 007 - nagrody BAFTA, Złoty Glob, z dwoma Oscarami na czele - za montaż efektów dźwiękowych i piosenkę "Skyfall", w wykonaniu Adele.
Baronessa Judi Dench, pokazuje, że mimo 78 lat, też potrafi zabić wrogów, nawet mówiąc
z szekspirowskim zacięciem, a Ralph Fiennes, kojarzony przez wielu ludzi, jako lord Voldemort z "Harry'ego Pottera" (choć mi zapadł w pamięć jako Amon Goeth z "Listy Schindlera' albo Justin Quayle z "Wiernego ogrodnika), idealnie pasuje na nowego M - angielski dżentelmen, z autorytetem.
Baronessa Judi Dench, pokazuje, że mimo 78 lat, też potrafi zabić wrogów, nawet mówiąc
z szekspirowskim zacięciem, a Ralph Fiennes, kojarzony przez wielu ludzi, jako lord Voldemort z "Harry'ego Pottera" (choć mi zapadł w pamięć jako Amon Goeth z "Listy Schindlera' albo Justin Quayle z "Wiernego ogrodnika), idealnie pasuje na nowego M - angielski dżentelmen, z autorytetem.
Ralph Fiennes jako nowy M
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/12/44/451244/420009.1.jpg)
Nowy Q, Ben Whishaw, czyli gwiazda "Pachnidła" Toma Tykwera (Das Parfum – Die Geschichte eines Mörders), przypomina mi raczej takiego typowego informatyka, niż mistrza gadżetów, jakim był śp. Desmond Llewelyn. Eve Moneypenny, grana przez Noamie Harris (Tia Dalma z "Piratów z Karaibów"), to z kolei dziwna decyzja. Mam świadomość istnienia poprawności politycznej w Wielkiej Brytanii,ale to przesada już. Również dzieczyna Bonda, Severine (Berenice Marlohe) nie zachwyca. Przyznam, że Francuzka jest piękną kobietą, ale to Eva Green była zdecydowanie lepsza.
Berenice Marlohe jako Severine
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/12/44/451244/335028.1.jpg)
A Albert Finney, jako Kincade, lokaj rodziny Bondów, mimo dramatyzmu sytuacji rozbawia widza - scena, w której zabija z dwururki najemnika Silvy, mówiąc "Welcome to Scotland!".
Po aktorstwie, uosobionym przez Daniela Craiga, drugą mocną stroną filmu są zdjęcia. Roger Deakins, wspomniany kiedyś przy okazji "Burzliwego poniedziałku", wykonał pracę doskonałą, Ujęcia z pościgu w Stambule, sceny akcji w londyńskim metrze, a przede wszystkim przedstawiony obraz Szkocji, który zapada na długo w pamięć, to mistrzostwo. Była tylko nominacja do Oscara, choć powinna być statuetka, takie moje zdanie. W kwestii efektów specjalnych i dźwięku, to podsumuję je słowem, dobra robota. Widać, że dobrze wydano te 150 mln USD budżetu.
Przykładowe ujęcie Szkocji spod ręki Deakinsa- Daniel Craig i kultowy aston martin
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/12/44/451244/324279.1.jpg)
Muzyka Thomasa Newmana, to również esencja dla ucha. Poza znanym motywem Johna Barry'ego w napisach końcowych, kompozycje Newmana, idealnie pasują do poszczególnych scen. Choć przyznam szczerze, że z jego muzyki, wolałem "American Beauty", czy "Drogę do zatracenia". Tutaj też była tylko nominacja, choć z innych nominowanych filmów, ten miał najlepszą ścieżkę dźwiękową.
Poza Newmanem, wpłynęła na to piosenka Adele, pt. "Skyfall", do której brytyjska piosenkarka, napisała też słowa. Wreszcie, Oscara za piosenkę dostał najlepszy i zapadający w pamięć utwór, a nie żałosne kompozycje, jak to miało miejsce wiele razy.
A na sam koniec, reżyseria Sama Mendesa. Otóż, Brytyjczyk, pracujący w Hollywood, nakręcił Bonda w swoim stylu. Co prawda, nie jest to "American Beauty", czy "Droga do zatracenia", w której de facto grał Daniel Craig, stąd obaj panowie się już znali. Duży nacisk, postawił na aktorstwo, które mimo niedociągnięć, stanowi mocną stronę "Skyfalla". Wykonanie, też jest bardzo dobre, z punktu widzenia technicznego. Mendes pokazał, że potrafi kręcić superprodukcje, gdyż wielu reżyserów, nie potrafi zapanować nad wielkim planem filmowym, tak innym od ich "codziennych" produkcji. Biorę pod uwagę, że to tylko film akcji, bez większych ambicji, ale nie oznacza to wcale, że jest beznadziejny.
Stąd, moja ocena 9.2/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz