czwartek, 9 maja 2013

"Nightwatching"

Dziś, przejdę do opisu filmu "Nightwatching", w koprodukcji brytyjsko-holendersko-polskiej, z roku 2007.
Wyreżyserował go Walijczyk, Peter Greenaway (twórca, m.in. "Osiem i pół kobiety").
W Wielkiej Brytanii dostał małe środki z tamtejszego UK Film Commission, czyli odpowiednika Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (dalej: PISF). Resztę pieniędzy na realizację, otrzymał od PISFu właśnie.

Może teraz trochę o treści. Rembrant van Rijn (w tej roli Martin Freeman), w 1642 r., zaczął malować swój słynny obraz "Nocna straż", przedstawiający najznamienitszych mieszkańców Amsterdamu, służących w tytułowej nocnej straży.
W tym czasie, dochodzi do zabójstwa bogatego mieszczanina, Piersa Hasselburga (Andrzej Seweryn),
w którą członkowie nocnej straży są zamieszani. Rembrant, na swoim obrazie, zamieszcza odwołanie od spisku, ukryte w takim, a nie innym przedstawieniu postaci. Potem zaczynają się nieprzyjemności.

Od strony technicznej, widać, że włożono w ten film dużo pieniędzy. Wg oficjalnych danych, ok. 7,5 mln euro. Ale to tylko wydmuszka. Ładna forma - kostiumy, scenografia, zdjęcia, lokacje - Amsterdam i Wrocław. Najmocniejsza strona,to muzyka Włodka Pawlika, choć przyznam, że 3 motywy na krzyż się powtarzają, jedynie ich intonacja się zmienia.

Aktorsko, jest bardzo słabo. Martin Freeman, obecnie gwiazda "Hobbita", nie wznosi się na swoje wyżyny talentu, który ma. Toby Jones, brytyjski aktor charakterystyczny, grał w "Szpiegu" z Gary'm Oldmanem, czy "Harry'm Potterze", jako skrzat Zgredek,a także "Marzycielu" z Johnny'm Deppem, wypada blado.
Polscy aktorzy natomiast, bardzo mnie zawiedli. Andrzej Seweryn, pojawia się i znika, przez ekran przewija się Agata Buzek, a nawet, popularny wtedy Maciej Zakościelny. Jedynie, Krzysztof Pieczyński, jako Jacob de Roy, na samym końcu, okazuje się najjaśniejszą postacią, ze swoją końcową kwestią.

Co do scenariusza - niepotrzebne dłużyzny, za dużo golizny. Powiem krócej - wielki potencjał na dobry scenariusz został zmarnowany, beznadziejną narracją. Te 2,5 godziny, można byłoby skrócić do 1,5 godz.
i to byłoby i tak za długo.

Moja ocena końcowa: 5/10.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz