piątek, 12 lipca 2013

"Eroica. Symfonia bohaterska w dwóch częściach"

Dziś, wracamy na chwilę z Wysp Brytyjskich, do Warszawy, aczkolwiek nie Ryanairem.
Zajmę się poniżej moimi własnymi refleksjami nt. filmu Andrzeja Munka pt. "Eroica. Symfonia bohaterska w dwóch częściach".

Te dwie części, to dwie nowele filmowe, ułożone w sposób chronologiczny. Obie dotyczą Powstania Warszawskiego (1.08.1944 r.-2.10.1944 r.) i pewnej rozprawy z mitem jego dotyczącym.

Może jednak od początku. Andrzej Munk (1921-1961) zapisał się w historii polskiego kina, właśnie "Eroicą", która powstała jako odpowiedź na "Kanał" Andrzeja Wajdy. O ile Wajda gloryfikuje bohaterów romantycznych - walczących do końca o wielką sprawę, mimo świadomości klęski, o tyle Munk, pokazuje bezsens naszych narodowych mitów.

W "Eroice" z 1957 r., pierwsza nowela, czyli "Scherzo alla polacca", dotyczy losów Powstania Warszawskiego, podczas jego trwania. Dzidziuś Górkiewicz (Edward Dziewoński), mieszka sobie w Zalesiu (koło Piaseczna) pod Warszawą. Trafia do stolicy, gdzie o mało co nie ginie podczas ćwiczenia musztry. Wracając do domu, widzi, że jego żona Zosia (Barbara Połomska) flirtuje z węgierskim oficerem - Istavnem Kolyą (Leon Niemczyk). Wiemy, że podczas Powstania, Polacy wzięli do niewoli węgierskich oficerów, ponieważ Węgry admirała Miklosa Horthy'ego (regenta Królestwa Węgier, dawnego admirała floty Austro-Węgier, stąd "admirał bez floty"), byli sojusznikami Niemców*. Kolya, proponuje współpracę z dowódcami Powstania,ale za wystawienie listu, że wraz ze swoimi ludźmi pomagali Powstańcom. Od strony Pragi stała Armia Czerwona, która na froncie strzelała do Węgrów jak do nazistów. Dzidziuś Górkiewicz, postanawia z przygodami dotrzeć do komendanta Mokotowa (Kazimierz Opaliński), mając wiadomość od Węgrów. Komendant przekazuje mu zaszyfrowaną wiadomość. A Górkiewicz, popijąc sobie w nocy wino wraz z łączniczką AK wraca do Zalesia. Przedostaje się na kacu, to dając łapówkę, to rzucając w niemiecki czołg pustą butelką po alkoholu. Niestety, wiadomość okazuje się odmowna ze strony Komendanta i Węgrzy się wycofują.
Górkiewicz, cały czas podkreśla bezsens Powstania. Chodziło o nieprzygotowanie bojowe, brak wsparcia sojuszników, czyli coś, co wiemy po latach. Ale, gdy Węgrzy odchodzą, Górkiewicz wraca do Warszawy, wiedząc, że to przegrana sprawa. Mimo to, godzi się pomóc, ale na swój sposób. Ta część pokazana jest w sposób komediowy, aniżeli na poważnie. Jednakże, Górkiewicz, choć obojętny na Powstanie, decyduje się wrócić do niego, z niewyjaśnionych przyczyn.
Edward Dziewoński jako Dzidziuś Górkiewicz
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/12/05/1205/125351.1.jpg)

Druga nowela to "Ostinato – lugubre". Dzieje się ona w niemieckim oflagu, gdzieś w Alpach, do którego trafili polscy oficerowie, po nieudanym Powstaniu Warszawskim właśnie, na mocy Konwencji Genewskiej.
Wśród nich pokutuje mit ucieczki porucznika Zawistowskiego (Tadeusz Łomnicki), który rzekomo uciekł z obozu, a w rzeczywistości ukrywa się w suficie. A mit ten podtrzymuje podpor. Turek (Kazimierz Rudzki). Nowi jeńcy z jesieni 1944 r.- por. Kurzawa (Józef Nowak) i por. Szpakowski (Roman Kłosowski), widzą co stało się z polskimi oficerami w niewoli od 1939 r. Mit Polskiego Żołnierza, po pięciu latach  okazuje się nie istnieć. Dawna elita jest kłótliwa i żyje ideami, co okazuje się nieuprawnione. Jedynie por. Żak (Józef Kostecki) próbuje uciec, a w czasie alarmu przeciwlotniczego, mając dosyć siedzenia w baraku idzie na śmierć, gdy strzelają do niego strażnicy (podczas nalotów pod karą śmierci jeńcy mieli obowiązek siedzieć w swoich barakach). Mimo, iż por. Zawistowski umiera, udaje się Turkowi i Kurzawie, który dowiedział się o ukrywaniu domniemanego zbiega, w sposób godny powiadomić niemieckiego komendanta obozu, żeby wyniósł ciało Zawistowskiego bez wzbudzania podejrzeń. Inaczej, upadłby mit o ucieczce, co pogorszyłoby morale oficerów.

"Eroica", to kolejny opisywany przeze mnie film, który opiera się na aktorach. I w zasadzie tylko na nich. Szkoła Polska, której "Eroica" jest doskonałą ilustracją, mając małe budżety, kręciła dramaty psychologiczne, oparte jedynie na aktorach. Co do formy, można mieć zastrzeżenia, więc ją pominę zupełnie. Choć, warto podkreślić, iż autorem zdjęć był Jerzy Wójcik (ur. 1933), operator filmowy, również przedstawiciel Szkoły Polskiej, który wykonał zdjęcia do "Popiół i diament" (1958) A. Wajdy, "Matki Joanny od Aniołów" (1961) i "Faraona" (1965 Jerzego Kawalerowicza i "Potopu" (1974) Jerzego Hoffmana. Muzykę skomponował z kolei Jan Krenz (ur. 1926), znany polski dyrygent i kompozytor.
Aktorzy - Edward Dziewoński, Leon Niemczyk, Kazimierz Opaliński, Roman Kłosowski, Kazimierz Rudzki, Emil Karewicz, Tadeusz Łomnicki, Bogumił Kobiela, a nawet pojawili się w tle Roman Wilhelmi i Stanisław Bareja. I to wystarczy za opis gry aktorskiej, ponieważ kiedyś, sam występ mówil za siebie, a każdy komentarz był zbędny. Dziewoński, jako cwaniaczek, bohater z przypadku, potrafi rozśmieszyć, mimo tragizmu sytuacji, jednocześnie zadając pytanie o sens tego wszystkiego. Scena odjazdu Węgrów z uzbrojeniem - właśnie brak wsparcia militarnego i bezczynność Stalina spowodowały upadek Powstania. A alianckie zrzuty - nigdy skuteczne. Dziewoński pokazał swoją kreacją atmosferę, którą miała duża częśc osób, ale mimo to wrócił do Warszawy.
Nowak jako por. Kurzawa, z kolei spersonifikował zawód mitem polskiego oręża. Widział kłótnie o drobiazgi jak papierosy albo fałszywą legendę por. Zawistowskiego, który uciekł. Zobaczył karmienie ludzi w sytuacji ekstramalnej nieprawdziwymi informacjami, żeby podtrzymać resztę na duchu.
od lewej: podpor. Turek (Kazimierz Rudzki) i por. Kurzawa (Józef Nowak)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/12/05/1205/125337.1.jpg)

Wszystko powyższe dziwi, biorąc pod uwagę, iż scenariusz napisał sam Jerzy Stefan Stawiński (1921-2010), Powstaniec Warszawski, autor książek, a przede wszystkim scenariuszy filmowych do "Kanału" (1957) Andrzeja Wajdy, "Zezowatego szczęścia" (1960) Andrzeja Munka, "Krzyżaków" (1960) Aleksandra Forda, "Akcji pod Arsenałem" (1977) Jana Łomnickiego, czy potem "Strasznego snu Dzidziusia Górkiewicza" (1993) Kazimierza Kutza czy "Pułkownika Kwiatkowskiego" (1995), również Kazimierza Kutza. I jednym roku napisał "Kanał", gdzie gloryfikował bohaterstwo, żeby potem stworzyć "Eroicę", w której zadaje pytania o jego sens. Ciekawy zabieg artystyczny, ale okazuje się, że bardzo potrzebny.
Mógłbym pisać w nieskończoność, ale napisano już dużo na ten temat.

Jerzy Stefan Stawiński (zm. 2010)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/p/26/89/12689/248397.1.jpg)

Kończąc już, "Eroica" to film, który trzeba zobaczyć, ponieważ skłania do refleksji, demitologizując pewne sprawy, tak powszechnie występujące w narodowej świadomości.

Moja ocena 10/10!

*Adm. Miklos Horthy, regent Królestwa Węgier, po rozprawieniu się z Belą Kunem (węgierskim bolszewikiem) był przeciwnikiem ZSRR. Dlatego też poparł Hitlera, na czym Węgry, wielki przegrany po upadku Austro-Węgier, straciły terytorialnie (2/3 swojej powierzchni). Z czasem, rozpoczął tajne negocjacje ze Stalinem, widząc porażki wojsk niemieckich i sojuszniczych na Wschodzie. Hitler porwał syna admirała - Istvana, w wyniku słynnej akcji Otto Skorzennego. Ostatecznie, adm. Horthy został obalony w 1944 r. i Węgry z Królestwa, stały się Republiką, aż do 1949 r., kiedy pełnię władzy przejęli komuniści. Adm. Horthy, co wiadomo był dyktatorem, a zmarł w 1957 r. w portugalskim Estoril (na Zachód od Lizbony; tam mieści się rzeczywiste Casino Royale z książki Iana Fleminga), zaproszony tamże przez premiera Portugalii - Antonio de Oliveirę Salazara. W 1939 r., Horthy nie pozwolił Wehrmachtowi wejśće ze swojego terytorium w celu zaatakowania Polski. A Polaków przepuszczano przez granicę na jego rozkaz.


(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/12/05/1205/7243705.3.jpg?l=1352137061000)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz