środa, 31 lipca 2013

"Obywatel Milk"

Dziś zmieniamy zupełnie kierunek i udajemy się do USA. A dokładniej do San Francisco lat 70tych XX wieku. Przyjrzymy się tam karierze Harvey'a Milka, postaci o której Gus van Sant ("Buntownik z wyboru", "Słoń") nakręcił ciekawy film ("Milk"), będący biografią polityczną tegoż człowieka.

Sean Penn jako Harvey Milk
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/52/40/465240/120366.1.jpg)

Rok 1970, Harvey Milk (Sean Penn) spotyka w nowojorskim metrze Scotta (James Franco). Wyczuwa, iż spotkany przez niego młodzieniec ma również orientację homoseksualną, proponując mu jednocześnie świętowanie swoich 39tych urodzin. Padają wtedy słynne słowa Milka: "Nie dożyję do 50tych urodzin". Ma to znaczenie dla reszty filmu, gdyż na samym początku dowiadujemy się, że zginął zastrzelony, wraz z burmistrzem San Francisco George'm Moscone'm (Victor Garber).

Widzimy tutaj Milka z rewiru Castro, który wraz ze Scottem zakładają sklep "Castro camera", zmieniający się z czasem w miejsce spotkań homoseksualistów. Milk postanawia kandydować na radnego. Dwa razy przegrywa. Startował też bez powodzenia do legislatury stanowej. Ale w 1977 r. doszło do zmiany granic okręgu wyborczego i od 1978 r. pełnił funkcję radnego. Przede wszystkim, wraz z rozwojem kariery politycznej, dostrzega się ewolucję ruchu homoseksualistów, prześladowanych przez władzę - senator John Briggs (grany przez geja - Denisa O'Hare'a), policję, a nawet ludzi z sąsiedztwa. Homoseksualiści od eventów, przeszli w stronę grupy nacisku o postulatach politycznych i społecznych, mając poparcie mniejszości, seniorów i niepełnosprawnych. Oczywiście nie wszystkim się to podobało, a tę grupę symbolizuje prawicowy radny - Dan White (Josh Brolin), który doprowadził do tragedii na samym końcu filmu, zgodnie z rzeczywistym biegiem wydarzeń.

Dan White (Josh Brolin) i Harvey Milk (Sean Penn) 
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/52/40/465240/120362.1.jpg)

Więcej w treść nie będę się zagłębiać, ale przyznam jedno. Aktorsto tutaj jest pierwszorzędne. Sean Penn, nagrodzony za tę rolę Oscarem (R), drugim w karierze, a poza nim Josh Brolin (nominację za rolę Dana White'a), jako główny "czarny charakter". Na uwagę zasługuje także James Franco, który z czasem znika, ale pojawia się w krytycznych momentach.

Scenariusz, nagrodzony Oscarem (R) wyszedł spod ręki Dustina Lance'a Blacka (trzy lata później scenarzysty "J. Edgar Hoovera" Clinta Eastwooda), również homoseksualisty. Pokazanie walki o swoje prawa przez osoby o orientacji homoseksualnej, inspiruje także innych w myśli idei Milka: "Nie walczyłem dla gejów, mniejszości, seniorów czy niepełnosprawnych, ale dla nas wszystkich". Gus van Sant stara się pokazywać dosyć szeroki aspekt psychologiczny postaci w swoich filmach. Milk nie jest ikoną, ale liderem ruchu walczącego o swoje prawa. Podobnie wyglądała sytuacja w "Buntowniku z wyboru", gdzie postać geniusza-samouka wykreowana przez Matta Damona wybrała miłość, aniżeli karierę naukową.

Od strony technicznej "Obywatel Milk" prezentuje się bardzo dobrze. Kostiumy (nominacja do Oscara (R)), scenografia, charakteryzacja, a także montaż - zdjęcia nakręcone w 2008 r., czasem przenikają się z obrazami z lat 70-tych, przenoszą widzów w tamte czasy. Ujęcia kamery Harry'ego Savidesa nadają filmowi charakteru, czasem przedstawione, jakby kręcono je z ręki (i zapewne tak było).

Muzyka Danny'ego Elfmana (przyjaciela Tima Burtona, twórcy ścieżki dźwiękowej do "Buntownika z wyboru" Gusa van Santa) nadaje filmowi głębi w odbiorze. Zwłaszcza, gdy przedstawiono wspomniane powyżej przesłanie Milka: "Nie walczyłem dla gejów, mniejszości, seniorów czy niepełnosprawnych, ale dla nas wszystkich", muzyka Elfmana powoduje prawdziwe wzruszenie (http://www.youtube.com/watch?v=3DhXJzS5BAQ).

Podsumowując, w filmie nie chodzi o promocję homoseksualizmu, a jedynie pokazanie chęci walki o prawa człowieka na przykładzie homoseksualistów właśnie. Stąd moja ocena końcowa: 8.9/10.

(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/52/40/465240/7233249.3.jpg?l=1347253545000)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz