"Wiatr buszujący w jęczmieniu" (ang. "The Wind that shakes the Barley") w reżyserii Kena Loacha to zwycięzca festiwalu w Cannes AD 2006. Jest to film, którego bez wprowadzenia historycznego nie da się zrozumieć, gdyż dotyczy Wolnego Państwa Irlandzkiego (ang. Irish Free State, irl. Saorstát Éireann) powstałego w wyniku wojny w 1922 r. Może jednak od początku.
Irlandia podpisała akt o unii z Anglią w 1801 r., a w zasadzie były to dwie ustawy - angielska i irlandzka. Od tamtej pory istniało Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii. Co prawda, Zielona Wyspa już wcześniej padła pod angielskim naporem, ale to rok 1801 oficjalnie sformalizował jej status.
Cillian Murphy jako Damien
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/21/14/242114/89515.1.jpg)
Cały XIX w. był dla Irlandczyków tragiczny. Miały miejsce różnego rodzaju rebelie oraz Wielki Głód (1845), o którym pamięta się tam do dzisiaj. Anglicy rządzili w Irlandii żelazną ręką. W czasie I wojny światowej, w Dublinie rozpoczęto Powstanie Wielkanocne (1916), dosyć szybko przegrane. W jego wyniku powstała Irlandzka Armia Republikańska (ang. Irish Republican Army), założona przez Michaela Collinsa - przywódcy irlandzkiego oraz późniejszego ministra finansów.
Tu rozpoczyna się właściwa treść filmu. Dwaj przyrodni bracia - Damien O'Donovan (Cillian Murphy) oraz Teddy O'Sullivan (Padraic Delaney), pochodzący z Corku (miasto na południu Irlandii; drugi co do wielkości ośrodek miejski kraju) przyłączają się do IRA.
Padraic Delaney jako Teddy
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/21/14/242114/89519.1.jpg)
Gdy w wyniku anglo-irlandzkiego porozumienia z 1921 r., już w następnym roku powstaje Wolne Państwo Irlandzkie, dochodzi do rozłamu. Część Irlandczyków godzi się na własny kraj, aczkolwiek okrojony o 6 (z 9) hrabstw Ulsteru (Irlandia Północna). Pozostali, w tym Michael Collins chcą walczyć, żeby wypchnąć Anglików z Zielonej Wyspy w ogóle.
Teddy godzi się na traktat, Damien z kolei chce dalej walczyć zbrojnie. Wciąż szkoli bojowników IRA.Tu dochodzi do rozbieżności między nimi, a także rozdarcia w całym Wolnym Państwie Irlandzkim. Widzimy w filmie prośby i nalegania Teddy'ego, żeby Damien się poddał, bo Anglicy wciąż mogą cofnąć ledwo co przyznaną niepodległość, ale młodszy brat nie chce zaprzestać walki. Wreszcie finał jest tragiczny ...
Ken Loach pokazał bratobójcze nastawienie wśród Irlandczyków, którzy nawet uzyskując swoje własne państwo, nie godzili się na warunki niepodległości oraz pozostawienie pod panowaniem brytyjskim Ulsteru. Ten dramat młodego państwa, które podzieliło się wewnętrznie - to Loach pokazał idealnie. Co prawda na przykładzie dwóch fikcyjnych braci, ale oddał w pełni tamte rozterki.
Aktorsko jest bardzo bardzo dobrze. Cillian Murphy ("Batman początek", "Mroczny rycerz", "Incepcja") pokazuje swoją klasę, grając idealistę, lekarza, który zmuszony sytuacją, zamiast leczyć zabija. Ale nie chce złożyć broni, bo nie godzi się na traktat, w zasadzie narzucony przez dawnych okupantów. Pytanie, czy Irlandczycy mieli inne wyjście, żeby powstrzymać rozlew krwi. Nie sądzę.
Padraic Delaney to z kolei prawdziwy realista. Jako Teddy wie, że nie warto kontynuować przemocy, ale w czasie wojny, działa bardzo skutecznie i bezwzględnie - rozkaz rozstrzelania chłopaka, który wyjawił przypadkiem Anglikom położenie. Potem staje się liderem i próbuje uspokoić nastroje. Jednak do Murphy'ego mu daleko.
W tle pojawił się jako bojownik IRA, popularno ostatnio za sprawą "Gry o tron" Liam Cunningham, czyli "Cebulowy rycerz". Wtedy mało znana postać, dziś rzuca się w oczy. Jak to on, gra postać niejednoznaczną.
Technicznie też jest bardzo dobrze. Zdjęcia Barry'ego Ackroyda, podobają się. Te ujęcia Corku i okolic, zapadają w pamięć. Zielona Wyspa emanuje swoją pozytywną energią i pięknem krajobrazów. Podobnych do angielskich, ale jednak innych. Wielki plus także za dynamiczne ruchy kamery w czasie scen walki.
Muzyka George'a Fentona ("Gandhi", "Szaleństwo króla Jerzego"), niestety nie zapada w pamięć. Szkoda, bo taka tematyka i obrazy Irlandii w tle potrzebowały lepszej ilustracji muzycznej.
Podsumowując, Ken Loach wykonał doskonałą robotę, tworząc "Wiatr buszujący w jęczmieniu", zarówno od strony warsztatowej, jak i tematycznej. Dzięki promocji tegoż filmu, a zwłaszcza nagrodzie w Cannes, ludzie mogli zapoznać się z historią Irlandii oraz przekonać się, że sama niepodległość, choć wywalczona w wojnie, nie wszystkim się podoba, bo każdy ma swoją wizję rządzenia krajem. Dodajmy do tego dobre aktorstwo i techniczne wykonanie na wysokim poziomie, to powstaje wtedy interesujące dzieło, z którym warto się zapoznać. Wcześniej trzeba jednak znać trochę historii, bo inaczej nie zrozumie się treści.
Moja ocena: 9.0/10.
Ken Loach pokazał bratobójcze nastawienie wśród Irlandczyków, którzy nawet uzyskując swoje własne państwo, nie godzili się na warunki niepodległości oraz pozostawienie pod panowaniem brytyjskim Ulsteru. Ten dramat młodego państwa, które podzieliło się wewnętrznie - to Loach pokazał idealnie. Co prawda na przykładzie dwóch fikcyjnych braci, ale oddał w pełni tamte rozterki.
Damien (C. Murphy) i Teddy (P. Delaney)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/21/14/242114/89535.1.jpg)
Aktorsko jest bardzo bardzo dobrze. Cillian Murphy ("Batman początek", "Mroczny rycerz", "Incepcja") pokazuje swoją klasę, grając idealistę, lekarza, który zmuszony sytuacją, zamiast leczyć zabija. Ale nie chce złożyć broni, bo nie godzi się na traktat, w zasadzie narzucony przez dawnych okupantów. Pytanie, czy Irlandczycy mieli inne wyjście, żeby powstrzymać rozlew krwi. Nie sądzę.
Padraic Delaney to z kolei prawdziwy realista. Jako Teddy wie, że nie warto kontynuować przemocy, ale w czasie wojny, działa bardzo skutecznie i bezwzględnie - rozkaz rozstrzelania chłopaka, który wyjawił przypadkiem Anglikom położenie. Potem staje się liderem i próbuje uspokoić nastroje. Jednak do Murphy'ego mu daleko.
Bojownicy IRA (pierwszy od prawej - Dan, czyli Liam Cunningham)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/21/14/242114/89549.1.jpg)
W tle pojawił się jako bojownik IRA, popularno ostatnio za sprawą "Gry o tron" Liam Cunningham, czyli "Cebulowy rycerz". Wtedy mało znana postać, dziś rzuca się w oczy. Jak to on, gra postać niejednoznaczną.
Technicznie też jest bardzo dobrze. Zdjęcia Barry'ego Ackroyda, podobają się. Te ujęcia Corku i okolic, zapadają w pamięć. Zielona Wyspa emanuje swoją pozytywną energią i pięknem krajobrazów. Podobnych do angielskich, ale jednak innych. Wielki plus także za dynamiczne ruchy kamery w czasie scen walki.
Bojownicy IRA w irlandzkim krajobrazie
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/21/14/242114/89526.1.jpg)
Muzyka George'a Fentona ("Gandhi", "Szaleństwo króla Jerzego"), niestety nie zapada w pamięć. Szkoda, bo taka tematyka i obrazy Irlandii w tle potrzebowały lepszej ilustracji muzycznej.
Podsumowując, Ken Loach wykonał doskonałą robotę, tworząc "Wiatr buszujący w jęczmieniu", zarówno od strony warsztatowej, jak i tematycznej. Dzięki promocji tegoż filmu, a zwłaszcza nagrodzie w Cannes, ludzie mogli zapoznać się z historią Irlandii oraz przekonać się, że sama niepodległość, choć wywalczona w wojnie, nie wszystkim się podoba, bo każdy ma swoją wizję rządzenia krajem. Dodajmy do tego dobre aktorstwo i techniczne wykonanie na wysokim poziomie, to powstaje wtedy interesujące dzieło, z którym warto się zapoznać. Wcześniej trzeba jednak znać trochę historii, bo inaczej nie zrozumie się treści.
Moja ocena: 9.0/10.
(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/21/14/242114/7537655.3.jpg?l=1365562010000)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz