niedziela, 27 października 2013

"Drapieżcy" (1999)

"Proszę nam opisać smak ludzkiego mięsa w trzech słowach." - te słowa dwóch kontrowersyjnych prezenterów pewnej radiostacji doskonale ilustrują treść niniejszego filmu. Nie jest to obraz przyrodniczy, ani popularno-naukowy, lecz prawdziwy horror, co w przypadku zbliżającego się Halloween, można uznać za recenzję "na czasie".

"Drapieżcy" (ang. "Ravenous") w reżyserii Antonii Bird, dzieją się mniej więcej po wojnie secesyjnej (1861-1865). Kapitan John Boyd (Guy Pearce) - bohater wojenny w nagrodę za swoje zasługi zostaje wysłany do zapyziałego fortu w Kaliforni, którym dowodzi pułkownik Hart (Jeffrey Jones). Nic tam się nie dzieje, a ludzie wydają się znudzeni życiem, a wręcz trochę przerażający.

Guy Pearce jako kpt. Boyd
(źródło: http://content7.flixster.com/question/38/46/52/3846521_std.jpg)

Pewnego dnia wszystko się zmienia ... do fortu przybywa zmarznięty i przerażony Colqhoun (Robert Carlyle). Wojskowi zajmują się nim, a po paru dniach, gdy już wydobrzał, opowiada im swoją historię. Otóż, wraz z grupą osadników przenosił się z innego miejsca. Dowodził nimi pułkownik Ives, który po dłuższym pobycie w jaskinii, zaczął mieć kanibalistyczne zachowania. Colqhoun uciekł stamtąd w celu znalezienia pomocy. Kiedy mógł już opuścić fort, grupa żołnierzy wybrała się z nim we wskazane miejsce.

Robert Carlyle jako Colqhoun
(źródło: http://billsmovieemporium.files.wordpress.com/2011/07/ravenous-calhoun.gif)

Tam okazało, że kanibalem jest sam Colqhoun. Ciężko zranił pułkownika Harta, a kilku żołnierzy zabił. Chciał też zjeść Boyda, ale ten nie dał się, skacząc w przepaść. Pechowo, zjechał do dołu z martwym żołnierzem. Obolały i ze złamaną nogą, żeby przeżyć musiał spróbować towarzysza...

Gdy było to możliwe wrócił do fortu, a tam wraz z generałem Slausonem (John Spencer) przybył ... pułkownik Ives (Robert Carlyle), którego Boyd oskarżył o bycie Colqhounem. Niestety, nie udowodnił swoich podejrzeń. Po kilku dniach, na swoje stanowisko powrócił pułkownik Hart. Jednak nie wszystko było w porządku ... Ives zranił Boyda, żeby przymusić go do jedzenia ludzkiego mięsa. Nikt już nie zachowywał się normalnie. A niedługo miał ich odwiedzić generał, którego Ives chciał wprowadzić do kręgu kanibali. Tu, Boyd postanowił się zbuntować.

Może tu urwę, gdyż nie chcę zdradzać zakończenia.  Często opisuję filmy, których najmocniejszą stronę stanowi gra aktorska. Tu jest dokładnie tak samo. Guy Pearce ("Tajemnice Los Angeles", "Jak zostać królem", "Prometeusz", "Iron Man 3") nie ciągnie całego filmu, ale nie można jego grze nic zarzucić. Przerażony z początku, z konieczności staje się jednym z kanibali. W przeciwieństwie do reszty, nie daje się zniewolić tej chorej żądzy, walcząc z nią. Równorzędny przeciwnik dla Colqhouna/płka Ivesa, granego przez Roberta Carlyle'a ("Goło i wesoło", "Trainspotting", "Świat to za mało"). Szaleniec i kanibal, który wciąga kolejne osoby w swoje szaleństwo. Widzimy go, jak zwabia w pułapkę niczego nieświadomych żołnierzy, żeby ich potem zjeść. Ale Boyda docenia i chce włączyć go w swój chory krąg. Dosłownie przeraża!
Jeffrey Jones ("Amadeusz", "Polowanie na Czerwony Październik", "Jeździec bez głowy", "Sok z żuka") pojawia się w ważnej roli, ale nie błyszczy. Choć miał pole do popisu, to jedynie był tłem dla duetu Pearce-Carlyle. Szkoda.
Jeffrey Jones jako płk Hart
(źródło: https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF8onUpgspUQDREYNdZGfHlD46y9CTvygj4dwlVt7ereGAnhKpUo5a7MtdGJ3UYjRIlTqfNbUXuMPk0IIIW4HWlGAwSjkrEKrBaf3tDF3ORLfZa-49P3AHXEkr_Q95-2GoXI839Ryf5eo/s1600/Ravenous23423423434.png)

Zdjęcia Anthony'ego Richmonda zapadają w pamięć. Akcja filmu dzieje się w Kaliforni, ale nakręcono go w Czechach, na Słowacji oraz w Meksyku. Ujęcia gór z trzech różnych krajów, czy dynamika kamery w scenach akcji. Doskonała robota!

Bez muzyki Michaela Nymana ("Fortepian"), aktorstwo, a raczej duet Pearce-Carlyle oraz zdjęcia Richmonda nie byłyby dopełnione. Na początku, jest niepozorna - scena, w której Boyd przybywa do fortu (http://www.youtube.com/watch?v=vLt98WxrYAw). Gdy pierwszy raz ogląda się ten film, to motyw początkowy nie zwiastuje co się stanie. Za to w scenie walki z Colqhounem, Nyman pokazał swój profesjonalizm, tworząc bardzo skoczną melodię, ale nie oddającą dramatu historii, a jedynie szaleństwo postaci w formie trochę prześmiewczej (http://www.youtube.com/watch?v=p0fZW8jDJbo).

Podsumowując, "Drapieżcy" są idealną pozycją na zbliżające się Halloween. Cały horror koncentruje się nie na fizycznym spożywaniu ludzi, a na aspekcie psychologicznym. Szaleństwo bohaterów ma miejsce w ich głowie - chcą spożywać ludzkie mięso, żeby nabrać sił do życia. I to jest dla mnie wielki plus tegoż filmu, obok aktorstwa i wykonania. Mało osób zna "Drapieżców", więc jeśli się ich jeszcze nie widziało, warto to zrobić w najbliższym czasie. 

Moja ocena: 8.2/10.



(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/09/56/30956/7570156.3.jpg?l=1380069024000)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz