środa, 30 października 2013

"Czerwony smok" (2002)

Dziś, będzie o filmie Bretta Ratnera ("Godziny szczytu", "Family Man"), którego scenariusz powstał w oparciu o powieść Thomasa Harrisa, pt. "Czerwony smok" (ang. "Red Dragon"). Jest to prequel do słynnego "Milczenia owiec" i "Hannibala", które wcześniej zostały z sukcesem zekranizowane, odpowiednio przez Jonathana Demme'a (1991) i sir Ridley'a Scotta (2001). Wszyskie opowieści łączy postać doktora Hannibala Lectera, o którego losach możemy też dowiedzieć się z następnej książki, czyli "Hannibal. Po drugiej stronie maski", którą to zekranizowano ładnych parę lat temu, a co warte zaznaczenia, scenografię wykonał do niej sam Allan Starski, polski scenograf, laureat Oscara (R) za "Listę Schindlera" Stevena Spielberga. Może tyle słowa wstępu i czas na recenzję. 

Obraz Williama Blake'a "Czerwony smok i Kobieta Skąpana w Słońcu"
(źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d3/Reddragon.jpg)

Will Graham (Edward Norton) jest byłym agentem FBI. Mieszka teraz na Florydzie i zajmuje się naprawą silników. Ma żonę - Molly (Mary-Louise Parker) oraz pasierba - Josha (Tyler Patrick Jones). Przeszedł na emeryturę, gdyż to on złapał dra Hannibala Lectera (sir Anthony Hopkins). Dzięki swoim umiejętnościom, wejścia w skórę mordercy, o mało nie został zabity przez szalonego, acz bardzo inteligentnego lekarza. Dziś, dr Lecter przebywa w szpitalu psychiatrycznym, prowadzownym przez dr Fredericka Chiltona (Anthony Heald), ponieważ psychiatrzy uznali go za niepoczytalnego, a więc nie mógł pójść do więzienia. 

Edward Norton jako Will Graham
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/23/59/32359/184991.1.jpg)

W Birmingham, w stanie Alabama oraz w Atlancie, dochodzi do morderstw dwóch szanowanych rodzin. Odpowiednio, Leedsów i Jacobich. Co najdziwniejsze, morderstw ze szczególnym okrucieństwem, dokonano w czasie pełni Księżyca. A druga sprawa, morderca zawsze zostawia ślad - odcisk zębów na ciele ofiary, a dokładniej pań domu. Pierwsze przezwisko szaleńca to "Zębowa Wróżka" (ang. Tooth Fairy). FBI nie daje sobie rady, gdyż potrzebuje Grahama. Na Florydę leci Jack Crawford (Harvey Keitel). Mimo niechęci Willa, udaje się go przekonać do zajęcia się śledztwem, ten ostatni raz. 

Sir Anthony Hopkins jako dr Hannibal Lecter
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/23/59/32359/184988.1.jpg)

Graham wyrusza do Birmingham i Atlanty. Zaczyna się tworzenie portretu mordercy, w czym Will jest dobry. Ale brakuje wiele rzeczy w układance, a pelnia Księżyca zbliża się ...

Graham zostaje zmuszony do kontaktu z drem Lecterem. Mimo niechęci, decyduje się na spotkanie. Za nim podąża redaktor tabloidu ("Tattlera"), Freddy Lounds (Philip Seymour Hoffman), robiąc zdjęcie agentowi FBI na tle szpitala, gdzie przebywa Hannibal. Wtedy uwagę na Willa zwraca zabójca, a także zaczyna korespondować z Lecterem, poprzez ogłoszenia w gazetach [w książce dokładnie opisano cały mechanizm]. Oczywiście, Chilton i Graham odkrywają całą intrygę i wiadomości "Ząbka". Postanawiają kontaktować się z nim w imieniu Lectera. Nie wiedzą, że mordercy jako następny cel został podsunięty Graham ...

Philip Seymour Hoffman jako Freddy Lounds
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/23/59/32359/184973.1.jpg)

Z czasem, "Ząbek", na własne żądanie zostaje nazwany "Czerwonym smokiem". W domu ma reprodukcję obrazu Williama Blake'a "Czerwony smok i Kobieta skąpana w Słońcu", który bardzo go podnieca i podburza do zabójstw. W zasadzie są w nim dwie osoby ...

Harvey Keitel jako Jack Crawford
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/23/59/32359/185000.1.jpg)

Gdy Graham udziela wywiadu Loundsowi, w którym miesza z błotem "smoka", oskarżając go o homoseksualizm i impotencję, dziennikarz znika. To zabójca, którym okazuje się nieśmiały technik fotograficzny z okolic St. Louis z zajęczą wargą - Francis Dollarhyde (Ralph Fiennes). Wymusza od Loundsa oświadczenie, a potem spala go żywcem pod redakcją. [W książce poznajemy wczesniej tożsamość mordercy - historia z fałszywym inkasentem prądu, czy opis nagrań z morderstw]. 

Ralph Fiennes jako Francis Dollarhyde
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/23/59/32359/184987.1.jpg)

Śledztwo nabiera rozpędu. Graham zastanawiając się, skąd morderca tak dobrze zna układ domów swoich ofiar, odkrywa, iż to wszystko jest na nagraniach VHS, które zakład Dollarhyde'a montuje ... [W książce tak Will odkrył kolejne potencjalne ofiary - rodzinę Shermanów] Wyrusza do St. Louis, ale "smok" jest szybszy. Ucieka im, a swoją przyjaciółkę, niewidomą Rebę McClane (Emily Watson) przekonuje, iż popełnił samobójstwo [zabija pracownika stacji paliw, który go wkurzył, a w podpalonym domu, strzela mu w głowę przy Rebie - kobieta dotyka zakrwawionych zwłok i zeznaje, że to Dollarhyde]. Wszyscy myślą, że to koniec, ale "Smok" żyje ...

Emily Watson jako Reba McClane 
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/23/59/32359/184986.1.jpg)

Przybyw na Florydę zabić Willa w jego domu. Jednak, pani Graham umie posługiwać się bronią i Dollarhyde ginie, otrzymując kilka nabojów, w tym w głowę. Will, znów zraniony wraca do siebie, a wszystko zostaje zakończone. W filmie, dr Chilton mówi Lecterowi: "Ktoś do ciebie. To młoda agentka FBI ...". 

Mary-Louise Parker jako Molly Graham 
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/23/59/32359/184992.1.jpg)

Zostając jeszcze przy treści, chciałbym porównać film z książką. Po pierwsze, historia znajomości Lectera i Grahama w powieści ma znaczenie drugoplanowe, a u Rattnera stanowi prolog. Z ksiązki dowiadujemy się też sporo o późniejszym losie Grahama - zabiciu przestępcy, po czym spędził czas w psychiatryku. A potem poznajemy historię jego znajomości z Molly. 

Film, pominął wątek narodzin mordercy - jak to młody Francis z zajęczą wargą mieszkał w domu starców swojej babci, a prawdziwego ojca widział raz w życiu. Za to jego matka miała drugiego męża - Vogta, znanego polityka. I to w domu starców stał się zboczeńcem - czy to macając się z córką sprzątaczki, czy też zabijając zwierzątka. Co prawda, czasem pojawia się głos babci (Ellen Burstyn), ale nie ma tej całej retrospekcji. W książce współczujemy Dollarhyde'owi, mającego zajęczą wargę i opóźnienie w rozwoju (wątek o jego młodości zajmuje 50-60 stron w powieści liczącej sobie niemal 300 stron). Widzimy też jego pozytywne uczucie w stosunku do Reby, której nie chce zabić, choć Czerwony smok mu rozkazuje. Czasem, można mu współczuć ... jednak to on sam wybrał złą drogę. 

Wątek ze zjedzeniem oryginału obrazu, też ma znaczenie psychologiczne. Niestety, w filmie zupełnie pominięty. Moim zdaniem, twórcy z doskonałej opowieści psychologicznej zrobili thriller akcji. Szkoda. 

Freddy Lounds - zabrakło mi myśli, które miał w głowie. Moim zdaniem, P.S. Hoffman nie bardzo pasował do tej roli. Chcieli samych sław i tak sobie wyszło. 

Nawet, sam Lecter był postacią drugoplanową, a w filmie wychodził przed szereg. Tego nie mogę jakoś odpuścić. Ale to nie ja zrobiłem ekranizację. 

Aktorsko, jest w miarę dobrze. Edward Norton ("Podziemny krąg", opisany przez mojego kolegę - BartB, "Iluzjonista", "Skandalista Larry Flynt") pasował do roli zmęczonego życiem agenta FBI, który mimo młodego wieku i doświadczenia przeszedł na emeryturę. Widzimy jego zaangażowanie w śledztwo i zmęczenie na twarzy. Niemal wypisz-wymaluj książkowy oryginał.

Sir Anthony Hopkins ("Człowiek słoń", "Milczenie owiec") odcinał kupony od roli dra Lectera. Kreacja w "Milczeniu owiec" przyniosła mu Oscara (R) i sławę, ale tu Walijczyk (z urodzenia) nie zachwycił. Cóż, gdybym dostał sporą gażę za samo pokazanie się, nie odmówiłbym. Tu co prawda, robi się z niego bohatera pierwszoplanowego, ale jakoś "mu się nie chce". 

Harvey Keitel jako cyniczny Jack Crawford. Pasuje do roli niemłodego już agenta FBI, który dąży do rozwiązania kolejnej sprawy. Jednak, wolę go w "Fortepianie" Jane Campion, czy "Wściekłych psach" Quentina Tarantino. O jego Winstonie Wolfie z "Pulp Fiction", nie wspominając. 

Emily Watson ("Equilibrium", "Gnijąca Panna Młoda") jako Reba McClane. Angielka wczuwa się w każdą rolę i tu jest podobnie. Mam świadomość, iż nie jest to kino artystyczne, ale zagrać przekonywująco niewidomą (dwa razy w życiu byłem opiekunem niewidomych w Berlinie i mniej więcej dostrzegam w jaki sposób się poruszają), to wielka sztuka. 

Philip Seymour Hoffman ("Capote", "Radio na fali", "Idy marcowe") jako Freddy Lounds. Dziennikarz tabloidu, do tego wścibski. W filmie pominięto całą fabułę z jego zaangażowaniem, ale wyszło to obrazowi na dobre. Zrezygnowano z psychologii, idąc w kierunku akcji. Przyzwocie, ale nie wybitnie. 

Wreszcie, Ralph Fiennes ("Harry Potter", "Wierny ogrodnik", "Angielski pacjent") jako "Czerwony smok". Doskonały przeciwnik dla Grahama i drugi aktor, który postarał się zagrać dobrze. Przeraża, niemal tak samo jak Voldemort, choć ta zajęcza warga trochę charakteryzatorom nie wyszła. Ale to szczegół. 

Muzyka Danny'ego Elfmana (wpsółpracownika Tim Burtona, np. "Jeździec bez głowy", "Marsjanie atakują", "Gnijąca Panna Młoda", "Charlie i Fabryka Czekolady", "Edward Nożycoręki") idealnie buduje napięcie w filmie (http://www.youtube.com/watch?v=lk14qqIvLwQ), choć ma trochę motywów baśniowych, niczym z burtonowskich filmów. W sumie, jeśli Danny głównie taką muzykę tworzy, to nie ma się co dziwić. 

Dante Spinotti, Włoch z pochodzenia, odpowiada za zdjęcia. Jego wcześniejsze prace to m.in. "Łowca" z 1986 r. (pierwsza wersja "Czerwonego smoka" - takie oko do kinomanów), "Tajemnice Los Angeles", "Cudowni chłopcy", "X-Men: Ostatni bastion". Tu praca kamery bardzo pomaga wczuć się w mroczny klimat filmu, zwłaszcza te ujęcia w szpitalu psychiatrycznym. Podobnie sprawa ma się, jeśli chodzi o akcję - walka Dollarhyde'a i Grahama. Moim zdaniem, w thrillerach to równie ważne, żeby odczucia wizualne budowały napięcie, a z tego zadania Spinotti wywiązuje się bardzo dobrze.

Reżyser filmu - Brett Ratner
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/23/59/32359/185006.1.jpg)

Podsumowując, rzemieślnik Brett Ratner, stworzył przyzwoite kino. Dobrzy aktorzy - Norton, Fiennes, Hopkins, Keitel, do tego ciekawa historia i równie dopracowana forma. Jednak, za dużo odstępstw od książki i pójście w kierunku akcji, aniżeli psychologii. To jednak była wizja Ratnera i zrobił jak chciał. Warto ten film obejrzeć, ale niestety nie jest to "Milczenie owiec". Rzemiosło, nie sztuka, ale ogląda się dobrze i trzyma w napięciu do końca.

Moja ocena: 7.45/10.

(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/23/59/32359/7381659.3.jpg?l=1355116763000)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz