piątek, 1 listopada 2013

"O jeden most za daleko"

Dziś, z racji Dnia Wszystkich Świętych, chciałbym opisać pewien film, który kojarzy mi się z osobą, która już od wielu lat nie żyje. Niemal za każdym razem leciał w TV, gdy się widzieliśmy. Stąd, akurat pasuje do dzisiejszego święta, a poza tym, to obraz brytyjski, więc jeszcze bardziej mnie cieszy opis.

Tytułowy "O jeden most za daleko" w Arnhem
(źródło: http://www.itusozluk.com/image/a-bridge-too-far_527989.jpg)

"O jeden most za daleko" (ang. "A Bridge Too Far"), to wojenny fresk samego Richarda Attenborough ("Gandhi", "Chaplin"), wielkiego reżysera oraz aktora ("Park Jurajski", "Wielka ucieczka", "Hamlet" z 1996 r.), obecnie przewodniczącego BAFTA - brytyjskiej akademii filmowej. Scenariusz powstał w oparciu o bestsellerową powieść Corneliusa Ryana, uczestnika nieudanej ofensywy w Ardenach, który napisał powieść pt. "O jeden most za daleko właśnie". 

Zanim przejdę do recenzji filmu, tradycyjnie chciałbym nakreślić ramy historyczne, które w przypadku brytyjskiego kina wojennego mają ogromne znaczenie. Druga wojna światowa, "najbardziej wyniszczający konflikt w dziejach ludzkości". Jesień 1944 r. - kilka miesięcy po lądowaniu Aliantów w Normandii (6.06.1944 r.), tygodnie po wyzwoleniu Paryża (sierpień 1944). W Polsce trwa Powstanie Warszawskie (1.08.1944 r. - 2.10.1944 r.). Alianci, dowodzeni przez gen. George'a Pattona, na Południu idą w kierunku Niemiec przez Włochy, a na Północy, pod dowództwem marszałka polnego sir Bernarda Montgomery'ego, wicehrabiego tak na marginesie, chcą pójść za ciosem, czyli zaraz po Normandii. Każdy z wielkich wojskowych chce pierwszy dotrzeć do Berlina, zajmując Zagłębie Ruhry, zaopatrujące Niemców w broń. "Chcą zakończyć wojnę przed Bożym Narodzeniem, ale jak w każdej wojnie, nie da się przewidzieć końca". Gen. Dwight Eisenhower, popularny "Ike", późniejszy prezydent USA, raczej skłania się ku planowi swojego rodaka - Pattona, ale marszałek Montgomery, przekonuje "Elmera Fudda" (inne przezwisko Eisenhowera - ze względu na łysinę i podobieństwo do postaci z "Looney Tunes") do swojego planu. Otóż, Brytyjczyk chce zająć mosty na Renie, w tym tę tytułową przeprawę w Arnhem. Warto wiedzieć, iż wtedy i dziś, na Renie i Menie, mosty rozlokowano co 200-300 km, żeby w razie czego wróg nie mógł się tak łatwo przedostać. Po wysadzeniu przeprawy, wiele godzin zajmowało dotarcie w kolejne miejsce, co dawało szansę na skuteczniejszą obronę. Tamte rejony kiedyś odwiedziłem, więc wiem o czym mowa.

Kolejno od lewej: Gene Hackman, Ryan O'Neal, sir Michael Caine, Edward Fox, sir Dirk Bogarde
(źródło: http://www.strijdbewijs.nl/market-garden/btf288.jpg)

Montgomery, stworzył plan operacji powietrzno-desantowej, pod kryptonimem "Market-Garden". Niestety, całe przedsięwzięcie nie udało się. Brak odpowiedniej liczby samolotów, rozciągnął czas desantu - zabrakło odpowiedniej ilości żołnierzy. Same przygotowania były za krótkie - zaledwie tydzień, a także problemem była komunikacja i rzeczone przeprawy przez Ren. Nie wolno zapomnieć o pogodzie, a dokładniej mgle, która uniemożliwiła kolejne zrzuty (20.09.1944 r.) Była to także ostatnia ofensywa niemiecka w czasie II wojny światowej, do tego zwycięska. Wtedy też, w kinach w Wielkiej Brytanii grano "Henryka V" w reżyserii sir Laurence'a Oliviera, który przemową na dzień św. Kryspina miał zmotywować ludzi do ostatniego wysiłku na rzecz pokonania hitleryzmu, raz na zawsze.

Znając już tło historyczne, warto zająć się filmem. Szczerze powiedziawszy, nie wiem od czego zacząć, gdyż jest sporo do opowiedzenia. Może, znów wplotę historię w treść filmu i aktorstwo, ponieważ tak będzie mi łatwiej.

"O jeden most za daleko", pomijając fragment o holenderskim ruchu oporu, zaczyna się w Wielkiej Brytanii, gdzie generał porucznik Frederick 'Boy' Browning (sir Dirk Bogarde - "Śmierć w Wenecji") zwołał dowódców alianckich na naradę, ażeby przedstawić plan marszałka Montgomery'ego. Wśród najwyższych oficerów, znaleźli się: generał  Robert "Roy" Urquhart, dowódca brytyjskiej 1 Dywizji Powietrznodesantowej (sir Sean Connery - "Nietykalni", "Nieśmiertelny", "Polowanie na Czerwony Październik"), generał Brian Horrocks, dowódca XXX Korpusu (Edward Fox - "Gandhi"),  generał brygady Stanisław Sosabowski, dowódca polskiej 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej (Gene Hackman! - "Francuski łącznik", "Bez przebaczenia", "Bonnie i Clyde"), generał brygady James Gavin, dowódca amerykańskiej 82 Dywizji Powietrznodesantowej (Ryan O'Neal znany z "Love Story" i "Barry Lyndon") oraz  generał Maxwell Taylor, dowódca amerykańskiej 101 Dywizji Powietrznodesantowej (Paul Maxwell). Wszyscy z przerażeniem przyjęli pomysł "Monty'ego", a zapytany o swoje zdanie gen. Sosabowski odrzekł: "Zadaniem mniejszości jest milczeć", ponieważ wiedział, iż jego zdania nikt nie potrakuje poważnie.

Rozpoczęło się dnia 17.09.1944 r. i potrwało to wszystko do 25.09.1944 r. Poza generałami, granymi przez gwiazdy światowego kina, w rolach alianckich wojskowych wystąpili też, James Caan ("Ojciec chrzestny" jako Sonny Corleone) jako sierżant 101 Dywizji Powietrznodesantowej, Eddie Dohun, sir Michael Caine ("Mroczny rycerz")  - podpułkownik John 'Joe' Vandeleur, dowódca należącej do XXX Korpusu Gwardii Irlandzkiej, Elliott Gould  ("Ocean's 11") jako pułkownik Robert Stout, sir Anthony Hopkins ("Milczenie owiec", "Czerwony smok", "Człowiek słoń"), czyli podpułkownik John D. Frost, dowódca 2. batalionu brytyjskiej 1 Dywizji Powietrznodesantowej oraz Robert Redford ("Pożegnanie z Afryką", "Niemoralna propozycja") jako major 82 Dywizji Powietrznodesantowej, Julian Cook.

Sir Sean Connery jako gen. Robert Urquhart 
(źródło: http://31.media.tumblr.com/tumblr_m6oxbjPYDi1rq6ymvo1_500.jpg)

W roli jednego z meteorologów RAFu widzimy Denholma Elliotta, czyli Marcusa Brodie z "Indiany Jonesa", Hilary'ego Minstera jako sanitariusza, którego niemal każdy zna jako gen. von Klinkerhoffena z "Allo "Allo. Także Alun Armstrong, ostatnio znany jako kard. Jinette z "Van Helsinga" miał swoją rólkę. W tle pojawia się i sam reżyser - Richard Attenborough, jako jeden z wariatów w Holandii.
Ale to jeszcze nie wszyscy ... w rolach Niemców pojawili się: Walter Kohut - filmowy marszałek polny Walther Model, dowódca Grupy Armii B, Hardy Krüger ("Barry Lyndon")- SS-Brigadeführer Kurt Ludwig oraz Maximilian Schell ("Sąd w Norymberdze" - Oscar (R) dla najlepszego aktora)  jako SS-Obergruppenführer Wilhelm Bittrich, dowódca II Korpusu Pancernego SS.

Natomiast w Holendrów wcielili się: Norweżka Liv Ullmann jako Kate Ter Horst oraz sam sir Laurence Olivier jako dr Spaander. W 1944 r. Olivier motywował żołnierzy, kręcąc film, a w 1977 r. pojawił się w małej, acz znaczącej roli lekarza z Niderlandów, zaangażowanego w ruch oporu.

Gene Hackman jako gen. bryg. Stanisław Sosabowski (w battledressie z polskimi insygniami)
(źródło:http://ia.media-imdb.com/images/M/MV5BMTkyNDY1NzEzMV5BMl5BanBnXkFtZTcwNzc0NjAzNA@@._V1._SX640_SY952_.jpg)

Warto dodać, że Pierwsza Samodzielna Brygada Spadochronowa gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego była szkolona w okolicach Edynburga, żeby wspomóc Powstanie Warszawskie. Zamiast tego Polacy zostali skierowani, na żądanie marszałka Montgomery'ego do Arnhem właśnie. Słynna scena przeprawy przez Ren pod niemieckim ostrzałem i Gene Hackman krzyczący po polsku: "Sznur! Ciągnij!". Warto zobaczyć, choćby dla tej sceny. Ogólnie, największa gwiazda Hollywood w filmie, grająca Polaka, to coś pięknego. Mało kto wie, iż za niepowodzenie misji nieszczęsny "Monty" oskarżył Sosabowskiego właśnie ...
Z drugiej strony, w Holandii do dziś, małe dzieci wiedzą, kto to jest gen. Sosabowski czy gen. Stanisław Maczek i jego pancerniacy, bo młodzi ludzie w Polsce tego nie wiedzą. Jest to bardzo przykre, ale niestety prawdziwe. Mnie, zawsze gdy ten film jest w TV, tata pyta czy poznaję kogo gra Gene Hackman. Jeśli było tak u mnie od niemal 20 lat, to się chociaż nauczyłem. Ale ile dzieci zna filmy wojenne teraz, nie licząc pseudo-fresków? Garstka.

Scena desantu z filmu
(źródło: http://www.imfdb.org/images/thumb/5/5f/BridgeTooFar_2006.jpg/600px-BridgeTooFar_2006.jpg)

Sam film wykonany jest perfekcyjnie. Eksplozje, samoloty, czołgi - wszystko prawdziwe. Co prawda, niemieckie pojazdy pancerne "grały" przemalowane radzieckie maszyny, to i tak brawa dla twórców. Ujęcia powietrzne i krajobrazy Holandii - brawa dla Geoffrey'a Unswortha ("Kabaret", "2001: Odyseja Kosmiczna"), który zmarł kilka lat później na planie "Tess" Romana Polańskiego, a za swoją pracę otrzymał pośmiertnego Oscara (R). Tu w pełni zasłużona nagroda BAFTA (R), które teraz wręcza Attenborough. Ujęcia powietrzne zapamiętuje się na całe życie, gdyż były na prawdę kręcone w powietrzu, a nie wygenerowane komputerowo!

Muzyka Johna Addisona, to słynny już marsz - http://www.youtube.com/watch?v=XWBoMWZJkeI, który pojawia się w wielu scenach w filmie. Warto zwrócić uwagę, iż sam kompozytor walczył w ramach "Market-Garden" w XXX Korpusie generała Horrocksa, a swoją kompozycją chciał uhonorować swych przyjaciół, którzy wtedy polegli.

Richard Attenborough, 5 lat później stworzył "Gandhi'ego" z sir Benem Kingsley w roli głównej, zgarniając Oscara (R) za reżyserię, ale to "O jeden most za daleko" go wypromował. Teraz pojawia się pytanie, skąd taki tytuł filmu? Otóż, po klęsce operacji, gen. Browning powiedział: "Zawsze szliśmy o jeden most za daleko".
Most w Arnhem - obecny widok
(źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/94/John_Frost_Brug_(Arnhem)_01.jpg)

Z ciekawostek, warto dodać, iż każda nacja mówi swoim językiem. Brytyjczycy i Amerykanie po angielsku, ale ze swoim akcentem, Niemcy po niemiecku, Polacy po polsku, a Holendrzy po niderlandzku, choć
z kłopotami w wymowie.

Z całego filmu zapamiętałem pewien dialog, który dosyć dobrze obrazuje ludzkie postawy. Gdy dr Spaander poszedł do Kurta Ludwiga z prośbą o stworzenie szpitala dla ludności cywilnej, usłyszał: "To jest bitwa, którą wygrywamy!", na co odpowiedział: "Wygrywanie czy przegrywanie nie jest tym co nas interesuje. Ale życie czy umieranie, tak". Mimo wojny wokół, chciał pozostać wierny przysiędze Hipokratesa jako lekarz.

Tak też, wiernym historii i realiom chciał pozostać Richard Attenborough, tworząc swój fresk. Wielkie kino, jeszcze większe aktorstwo, w perfekcyjnie dopracowanej formie, no i Gene Hackman mówiący po polsku. Mimo niemal 3 godzin trwania, pozycja obowiązkowa dla każdego kinomana.

Moja ocena: 10/10!!!


(źródło: http://www.thebestlittlefilmhouse.com/ekmps/shops/tblfh01/images/a-bridge-too-far-original-rolled-half-sheet-1977-sean-connery-ryan-o-neal-michael-caine-war-4255-p.jpg)

1 komentarz: