niedziela, 1 grudnia 2013

"Red" (2010)

Z Indii, przenosimy się do USA. Teraz zajmę się filmem pt. "Red" w reżyserii Roberta Schwentke ("Plan lotu"). Niemiec, nakręcił dosyć zabawne kino akcji, do tego w gwiazdorskiej obsadzie. Co jednak o nim sądzę? To poniżej. 

Tytuł "Red", to skrót od angielskich słów: "Retired Extremely Dangerous", czyli "Bardzo Niebezpieczny Emeryt" i dotyczy byłych agentów CIA. Jednym z nich jest Frank Moses (Bruce Willis). Mieszka sobie spokojnie, wydzwania do pracownicy call-center swojego ubezpieczyciela Sarah (Mary-Louise Parker). Pewnego dnia, do jego domu przychodzi ekipa od mokrej roboty CIA. Jako były agent, radzi sobie z zamachowcami. Po zlikwidowaniu przeciwników, zaczyna zadawać sobie pytanie, o co im chodziło.
Victoria (Dama Helen Mirren), Frank Moses (Bruce Willis) i Joe Matheson (Morgan Freeman)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/42/97/484297/202386.1.jpg)

Postanawia, zabrać ze sobą Sarah. Dosłownie porywa ją, a następnie razem udają się, żeby zebrać dawną ekipę z CIA. Zwariowanego Marvina Boggsa (John Malkovich), który w swojej chorej wizji (11 lat dostawał LSD) ma czasem rację, vide scena walki na lotnisku. Także Joe Matheson (Morgan Freeman), opuszcza dom starców, pozorując własną śmierć, a na sam koniec, udają się do Victorii (dama Helen Mirren), dawnej agentki MI-6, która z nimi współpracowała. Wspiera ich także, sowiecki szpieg z okresu zimnej wojny, a obecnie pracownik ambasady Rosji - Ivan Simanov (Brian Cox), były ukochany Victorii, któremu posłała dwie kulki w korpus. 
Mary-Louise Parker jako Sarah
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/42/97/484297/202393.1.jpg)

Tropem naszych emerytów, podąża William Cooper (Karl Urban), bezwzględny zabójca CIA ...

 William Cooper (Karl Urban)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/42/97/484297/202418.1.jpg)

Zapowiada się strasznie, ale tak nie jest. Wręcz przeciwnie, starsi ludzie wciąż potrafią walczyć, jak za młodu. To właśnie młodziutka Sarah zupełnie do nich nie pasuje. Włamują się do siedziby CIA i na dodatek potrafią z niej wyjść bez szwanku. Unikają kul zabójców, zwalczają ekipy antyterrorystyczne, a także dowiadują się, kto stał za rzezią w Gwatemali w 1981 r. ... ówczesny senator, a teraz wiceprezydent Robert Stanton (Julian McMahon), kandydat na fotel prezydenta. Obawiając się wyjścia na jaw tych informacji, to on nakazuje zgładzić wszystkich świadków mordu na ludności cywilnej, a nasi emeryci chcą zabić jego.

 Marvin Boggs (John Malkovich) i Joe (Morgan Freeman)
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/42/97/484297/202391.1.jpg) 

Sytuację komplikuje śmierć Mathesona w domu Dunninga (Richard Dreyfuss), byłego agenta CIA, a teraz handlarza bronią. Wtedy też w ręce Coopera wpada Sarah. Rozpoczyna się walka na całego ...

Oczywiście, film jest dosyć przewidywalny i kiedy "RED"si porywają Stantona, którego chcą wymienić na Sarah, Cooper dowiaduje się prawdy i pomaga dawnym wrogom w zaprowadzeniu porządku. Natomiast wiceprezydent nie ginie. Jak to często bywa, jest happy end. Cóż, każdy odchodzi zadowolony.

Brian Cox jako Ivan Simonov
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/42/97/484297/202394.1.jpg)

Szczerze, po obejrzeniu tego filmu również byłem zadowolony. Otóż, nie zaangażował mnie emocjonalnie - to jedynie dobrze zrobione kino akcji z dużą dawką humoru. Aktorzy stanowią o sile obrazu, podobnie jak i cała forma.

Bruce Willis ("Szklana pułapka", "Piąty element") przewodzi całej obsadzie, pokazując, że "stary, ale jary". Wciąż potrafi zwalczać przeciwników, mieć cięte riposty, lecz na dodatek zakochuje się w młodszej kobiecie. Prawie jak "Szklana pułapka", no może mniej na serio.

Bruce Willis jako Frank Moses
(źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/42/97/484297/202402.1.jpg)

Mary-Louise Parker ("Czerwony smok") nie bardzo mi pasuje do obsady. Jest ciągle wystraszona, nawet klasa aktorstwa jest poniżej pewnego poziomu. Tu mógłby być ktoś lepszy, Catherine Zeta-Jones, albo Kirsten Dunst.

Morgan Freeman ("Mroczny rycerz"), co by o nim nie powiedzieć, nawet w kinie akcji zagra mędrca (jak kiedyś w "Wanted. Ścigani", albo we wspomnianym "Mrocznym rycerzu"). Tu jest tak samo. Wielka wiedza, jak i opanowanie, a na dodatek kontakty. Przebrany za afrykańskiego dyktatora śmieszy, a moment jego śmierci porusza.

John Malkovich ("Imperium Słońca", "Być jak John Malkovich", "Na linii ognia"), choć zwariowany, dostrzega niebezpieczeństwo (na lotnisku). Pokazuje tutaj swój talent komiczny, a także umiejętności walki.
Chcą wykurzyć Stantona, obwiesza się ładunkami wybuchowymi - biegnie ku niemu z zegarem, pewnie z IKEA, jako częścią detonatora.

Dama Helen Mirren, stworzona do ról kobiet wysoko urodzonych ("Szaleństwo króla Jerzego", "Królowa"), w najgorszym razie do grania mądrych niań ("Arthur", 2011), nie razi w filmie akcji. Jej brytyjski i arystokratyczny akcent dodaje uroku jej postaci, czyli snajperce z MI-6. Umie posługiwać się bronią, co bawi w zestawieniu z jej imidżem. 

Karl Urban (Eomer z "Władcy Pierścieni") jako młody agent William Cooper, w przerwie między "Star Trekami", nie narzeka na brak zajęć. Nowozelandczyk, to również dobrze dobrany do roli aktor. Młodość i werwa, a także oficjalnie kochający mąż i ojciec - scena, w której zabija człowieka na zlecenie CIA, rozmawiając z żoną przez telefon o tym, co będzie na obiad. W momencie próby, staje po dobrej stronie.

Brian Cox ("X-Men 2", "Braveheart", "Rob Roy"), czyli Irlandczyk grający Rosjanina. Brzmi to komicznie, ale pochodzący z Zielonej Wyspy aktor, nawet mówi z rosyjskim akcentem.W najważniejszym momencie, wspomaga jednak dawnych wrogów zza "Żelaznej Kurtyny", a teraz swoich partnerów. Bycie niepozornym, okazuje się jego najskuteczniejszą bronią.

Technicznie film jest zrobiony doskonale. Efekty specjalne, montaż (Thom Noble, m.in. "Świadek", "Maska Zorro"), a zdjęcia Floriana Ballhausa, syna samego Michaela Ballhausa ("Chłopcy z ferajny", "Ostatnie kuszenie Chrystusa", "Dracula", 1992, "Infiltracja"), cieszą oko. Sceny walki potrzebują dynamicznych ujęć kamery, a tu są zrobione z niemiecką precyzją, co nie powinno dziwić, skoro wykonał je Niemiec.

Muzyka Christophe'a Becka jest szybka, porywająca i trochę z żartem (http://www.youtube.com/watch?v=qSY0Qd42MEo), czyli taka, jaka powinna znaleźć się w filmie akcji. Nie można nic zarzucić pod tym kątem Beckowi.

Podsumowując, Robert Schwentke po ciekawym "Planie lotu", nakręcił zwariowaną historię sensacyjną w doborowej obsadzie. Nie wymaga od widza wiele, a momentami jest tutaj bardzo przewidywalnie, ale to kino akcji. Doskonałe wykonanie, do tego z poczuciem humoru, czyni "Red" odpowiednią rozrywką na piątkowy wieczór. Na deser, nominacja do Złotego Globu (R) za najlepszą komedię/musical 2010 r.

Moja ocena: 7/10. 
(źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/4/41/Red_ver7.jpg)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz