niedziela, 21 grudnia 2014

"Troja"

Oczekiwania na "Hobbit: Bitwa Pięciu Armii" ciąg dalszy ... korzystając z okazji, a także na powiązania obu filmów, ze względu na Orlando Blooma, nie zapominając, że jeszcze nie opisałem niniejszego obrazu, zajmę się charakterystyką "Troi" Wolfganga Petersena. 

W roku 2003, kiedy sir Peter Jackson montował w zaciszu Wingnut Studio w Wellington "Powrót Króla", robiąc w lipcu dokrętki, Orlando Bloom przybył na nie z planu na Malcie, korzystając z chwili spokoju. "Troja" początkowo miała powstać na tej małej wysepce na Morzu Śródziemnym. Nawet nakręcono kilka ujęć ... jednakże w marcu 2003 r. wybuchła wojna w Zatoce Perskiej. Bliskość Iraku i wrogich USA państw, czyli Maghrebu Afryce Północnej, zmusiły producentów do zmiany Malty na Meksyk. Przeprowadzka podniosła budżet, ale i dała czas wolny aktorom. Stąd, Bloom miał możliwość wyjazdu do Nowej Zelandii. Czy "Troi" wyszło to na dobre? No, właśnie.

Diane Kruger jako Helena
(źródło: http://cdn2.movieroomreviews.com/sites/movieroomreviews.com/files/imagecache/full_size_image/photos/troy-movie-picture-77.jpg)

Niczym w eposie Homera, całość rozpoczyna się wyjazdem Parysa (Orlando Bloom) z Achai (Grecji). Towarzyszył mu w poselstwie brat, czyli Hektor (Eric Bana), a zostali wysłani tamże przez Priama (Peter O'Toole), króla Troi do króla Aten Agamemnona (Brian Cox). Parysowi spodobała się Helena (Diane Kruger), żona władcy Sparty Menelaosa (Brendan Gleeson), brata monarchy ateńskiego. Kobieta uciekła z młodszym, co nie spodobało się Hektorowi. A Priam zaakceptował.

Orlando Bloom jako Parys
(źródło: http://cdn2.movieroomreviews.com/sites/movieroomreviews.com/files/imagecache/full_size_image/photos/troy-movie-picture-36.jpg)

Rozpoczęła się wojna - Grecy zebrali swoje siły, pod przywództwem Agememnona. Jednak, brakowało im wielkiego wojownika - Achillesa (Brad Pitt). Krnąbrny człowiek nie chciał się nikogo słuchać, a miał dwie pasje - wojaczkę i kobiety. Agamemnon poprosił o pomoc króla Itaki - Odyseusza (Sean Bean). Achilles przez swą znajomość z Odyseuszem, bądź Odysem, zależnie jak odczytywać, zgodził się. Wziął ze sobą Patroklosa (Garrett Hedlund), bratanka.


Brad Pitt jako Achilles
(źródło: http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcT3PuPBupub0XwqQ6QasyluvF9w47avxqGIQQMrgwmyxpXjaXFz)

Rozpoczęła się wielka wyprawa na Troję. Miasto musiało się bronić przed atakiem. Agamemnon chciał zdobyć jego bogactwa, Menelaos odzyskać honor i żonę. Odys, wiernie służyć. W eposie całość trwała 10 lat, w filmie, kilka tygodni.

Oblężenie trwało. Hektor zabił Menelaosa w pojedynku oraz Patroklosa, co wywołało wściekłość Achillesa, mającego romans z Trojanką - Bryzeidą (Rose Byrne), jego branką.

Doszło wtedy do pojedynku dwóch wojowników wszech czasów - Achillesa i Hektora, który wygrał ten pierwszy, jednocześnie godząc się na przerwę w oblężeniu, wbrew woli Agamemnona, by Priam pochował syna. 

Pewnego dnia Achajowie zniknęli, a został po nich drewniany koń. Wbrew woli Parysa i doradców, Priam nakazał wprowadzić go do miasta. A tam, co można się było domyślić byli ukryci wrogowie. Zdobyli miasto, wpuszczając ukrytych Achajów w jednej z zatok. Achilles padł raniony w ścięgno, a Odyseusz został na sam koniec przywódcą, gdyż Agamemnon też zginął. Parys z Heleną uciekli.

Śp. Peter O'Toole jako Priam
(źródło: http://cdn3.movieroomreviews.com/sites/movieroomreviews.com/files/imagecache/full_size_image/photos/troy-movie-picture-27.jpg)

Pomijam już niezgodności z eposem Homera "Iliadą", gdyż nie ma to żadnego sensu. Luźne oparcie na dziele niewidomego poety, którego zapewne nie było, a sama opowieść też miała kilka przeobrażeń, zanim ją spisano. David Benioff, obecnie odpowiedzialny za sukces scenariusza serialu HBO "Gra o tron", napisał wariację, taką a'la Hollywood. Wielka gwiazda, znani aktorzy, rozmach. I tyle. Niestety ...
Brian Cox jako Agamemnon
(źródło: http://www.movpins.com/big/MV5BMTMyODU0NTEyOV5BMl5BanBnXkFtZTcwNjU5MTQyMw/still-of-brian-cox-in-troy-(2004)-large-picture.jpg) 

Diana Kruger ("Bękarty wojny", "Skarb narodów") jedynie ładnie wygląda. Niemiecka modelka nie pokazała talentu aktorskiego, co zrobiła potem u Tarantino w "Bękartach wojny". Podobno na planie bawiła się w karaoke, co wyszło jej lepiej.

Brad Pitt ("Siedem", "Podziemny krąg", "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona") też tylko był. Wielka gwiazda, która niczym się nie wyróżniła, ale przyciągnęła widzów. Szkoda, wielka szkoda.

Eric Bana ("Hulk", "Helikopter w ogniu"), dał radę w roli Hektora. Przywódca, wojownik, syn króla, który ginie w walce, a przez to nie widzi upadku swojego miasta. Aktorsko na plusie.


Sean Bean jako Odyseusz
(źródło: http://images5.fanpop.com/image/photos/31200000/Troy-sean-bean-31201035-1684-2560.jpg)

Orlando Bloom ("Władca Pierścieni", "Helikopter w ogniu", "Hobbit: Pustkowie Smauga"), wykorzystał umiejętność strzelania z łuku, nabytą w roli Legolasa. Pamiętam śmiechy w kinie, gdy Parys uczył się tego - ludzie koło mnie niemal krzyczeli: 'Ty to umiesz, Legolasie!". Potem, Bloom pokazał, że poza elfa i Willa Turnera z "Piratów z Karaibów" nie wyjdzie. Minus za grę.

Sean Bean ("Władca Pierścieni", "Equilibrium", "Czas patriotów", "Burzliwy poniedziałek", "GoldenEye") w roli Odyseusza wzbudza sympatię. Wesoły wojownik, który cieszy się posłuchem krnąbrnego Achillesa, władcy Aten oraz innych Achajów. Ale też walczy dzielnie w pierwszej linii. Na dodatek, postać grana przez Beana nie ginie!

Rose Byrne jako Bryzeida
(źródło: http://images2.fanpop.com/images/photos/6700000/Rose-in-Troy-rose-byrne-6770400-1200-789.jpg)

Brian Cox ("Braveheart", "X-Men 2", "Rob Roy", "Red") i Brendan Gleeson ("Braveheart", "Najpierw zwiedzaj, potem strzelaj") uzupełniają stawkę, podobnie jak Rose Byrne. Śp. Peter O'Toole ("Lawrence z Arabii") pojawia się na chwile, ale wzbudza współczucie. To był wielki aktor, stąd jego występ uznam za plus.

Technicznie, "Troja" jest wykonana poprawnie. Wielkie widowisko kostiumowe. Scenografie w Meksyku, efekty komputerowe. Nie dziwi to wszakże przy budżecie 185 mln USD.

Brendan Gleeson jako Menelaos
(źródło: http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSkMZ6kyv5UZxSOFkLLPRM12s2n0H_JRPbyIiZV9SO7WthoHNB62g)

Zdjęcia Rogera Pratta ("Burzliwy poniedziałek", "Harry Potter i Komnata Tajemnic", "Brazil", "Iris", "Frankenstein", "Rewolwer i melonik") cudownie obejmują krajobrazy. Malta, Meksyk, studia - postacie na pierwszym planie, po zmroku jakby wyróżnione światłem, ale w pewnej niebieskiej poświacie. Szerokie ujęcia plaży i terenów wokół miasta, kamera podążająca za bohaterami, nawet w wąskich uliczkach. Doskonała robota!

Muzyka Jamesa Hornera ("Braveheart", "Titanic", "Avatar", "Imię róży") wydaje się być zrobiona jako chałtura ... wedle legendy, ścieżkę dźwiękową napisał Gabriel Yared, ale po kłótni z reżyserem, a na 2 tyg. przed premierą, został zmieniony. Stąd, James Horner na szybko napisał muzykę, Efekt jest niestety mizerny ...

Koń trojański
(źródło: http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSasXeIxXybTuWmJRqP4xnWe7IGVTRzj5qcS45g19klhOwLo0Py)

Kostiumy Boba Ringwooda, to jedyna nominacja filmu do Oscara (R). Tu się z akademią zgadzam! Kostiumograf "Batmana" Tima Burtona, "Imperium Słońca" Stevena Spielberga (poprzednia nominacja), "Obcego 3" Davida Finchera czy "Diuny" Davida Lyncha, wykazał się ogromną pracą, przy projektowaniu i wykonaniu.

Podsumowując, Niemiec Wolfgang Petersen zmierzył się z eposem Homera, wspierany przez Davida Benioffa. Niestety, Reżyser "Das Boot", "Gniewu oceanu", "Na linii ognia" i "Niekończącej się opowieści", wspierany przez scenarzystę "Gry o tron" poległ, niczym Hektor w walce z Achillesem. Wyglądało efektownie, włożono dużo pracy, ale i tak całość to "piękna" porażka. Po walce, bo jednak zmiana lokacji zepsuła grafik, mimo przeciwności - krytyka za Brada Pitta czy niezgodność z eposem, ale sukces komercyjny - zwrócił się film z nawiązką. Nominacja do Oscara (R) za dobrą stronę techniczną. Na osłodę piękna Diane Kruger, przystojny Orlando Bloom i Eric Bana, oraz wybitny Peter O'Toole. Wisienką na torcie jest Sean Bean, którego Odyseusz nie ginie, a po zniknięciu głównej obsady, na sam koniec filmu, Anglik rodem z Sheffield zostają postacią numer jeden. To jakiś pozytyw.

Moja ocena: 5.5/10. 

(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/73/11/37311/6941476.3.jpg)



Ciekawostka: W powieści Agathy Christie pt. "Śmierć lorda Edgeware'a" (ang. "Lord Edgeware dies") występuje nawiązanie to "Iliady", a konkretnie postaci Parysa - pomyłka jednej z postaci naprowadzi potem na trop wielkiego Herculesa Poirot.  

sobota, 6 grudnia 2014

"Prawdziwa historia" (2005)

W oczekiwaniu na najnowszą część trylogii "Hobbit", czyli "Bitwa Pięciu Armii", przybliżę inny nowozelandzki, choć mało znany film. "Prawdziwa historia" (ang. "The World's Fastest Indian")
z 2005 r. nie był choć w połowie tak znany jak filmy sir Petera Jacksona, ale warto zwrócić na niego uwagę. Kino w Nowej Zelandii, choć tradycją sięga początku XX w., rozwijać się poczęło dopiero pod koniec lat 70-tych za sprawą Rogera Donaldsona, czyli reżysera niniejszego filmu. 

Pochodzący z Australii twórca pewnego dnia postanowił wyjechać do "kraju Kiwi" i pomóc sąsiadom w rozwoju kinematografii. Dzięki niemu powstała New Zealand Film Commission (odpowiednik Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej). Od tego czasu, produkcja filmowa przyspieszyła. Donaldson zrealizował w 1977 r. słynny "Sleeping Dogs" z Samem Neillem ("Park Jurajski"), a w 1984 r. "Bount na Bounty" (ang. "The Bounty") z Melem Gibsonem i sir Anthony'm Hopkinsem w rolach głównych, nominowany do Złotej Palmy (R) w Cannes. 

W wyniku działań New Zealand Film Commission, Jane Campion znalazła fundusze na realizację "Fortepianu" (ang. "The Piano"), nagrodzonego w Cannes i przez Akademię, aż trzema Oscarami (R), w tym dla samej Nowozelandki. Z sukcesów tejże instytucji skorzystał też młody twórca - Peter Jackson, kręcąc "Martwicę mózgu" (ang. "Braindead") oraz "Niebiańskie istoty" (ang. "Heavenly Creatures"), a samym końcu "Władcę Pierścieni" i ostatnio "Hobbita". Bez Rogera Donaldsona te sukcesy nie byłyby możliwe. O tym nie wolno zapominać! 

Sam Donaldson, choć nie odniósł większych sukcesów, gdyż z jego filmografii ważne są "Koktajl" (ang. "Coctail") z Tomem Cruisem, "Góra Dantego" (ang. "Dante's Peak") z Pierce'm Brosnanem, czy "Angielska robota" (ang. "Bank Job") z Jasonem Stathamem, powinien zostać zauważony. Choćby, na honorowego Oscara (R), gdyż włożył ogromny wysiłek w stworzenie czegoś od zera! 

Burt Munro (sir Anthony Hopkins) podczas jazdy
(źródło: https://ssl-gfx.filmweb.pl/ph/40/79/124079/188033.2.jpg)

"Prawdziwa historia" jest niemal o tym samym. O to, mieszkający w Nowej Zelandii, emerytowany mechanik, Burt Munro (sir Anthony Hopkins) przygotowuje swój motor Indian do pobicia rekordu prędkości w swojej klasie w Bonneville w stanie Utah, w USA. W wysuszonym jeziorze (zamiast wody została sól) ludzie rozpędzają swoje maszyny do wielkich prędkości. 

Starszy pan, który daje we znaki sąsiadom, zwłaszcza po nocach sprawdzając moc silnika, ma marzenie. Wdowiec, nie ma co robić, ale nie załamuje się. Ma swój cel, który chce zrealizować!

Zastawia dom, pobiera oszczędności, załatwia przesyłanie emerytury. I jedzie do USA! Wsiada na statek ze swoim ręcznie poprawionym Indianem Scoutem. Przez rejs dorabia jako kucharz. Ma kłopoty na cle, ale poznają go jako legendarnego rajdowca sprzed lat. Potem, pomaga Fernando (Paul Rodriguez) naprawić auta w jego komisie, za co otrzymuje z rabatem samochód do jazdy z Kalifornii do Utah. Sam Munro uzyskuje wsparcie od wielu napotkanych osób. Recepcjonisty-transwestyty Tiny (Chris Williams), Ady (Diane Ladd). Nawet, żołnierza wracającego z Wietnamu, którego podwozi, opowiadając o I wojnie światowej i okopach.

Burt Munro (sir Anthony Hopkins)
(źródło: https://ssl-gfx.filmweb.pl/ph/40/79/124079/188058_1.2.jpg)

Kłopoty ma dopiero z organizatorami rekordów prędkości. Dzięki wsparciu innych kierowców oraz Jima Moffeta (Christopher Lawford), będącego wpływowym członkiem towarzystwa,  startuje, mimo niebezpiecznych hamulców, braku atestów i specjalnej odzieży. 

Chociaż ma kraksę, to osiąga rekord - 201 mph (323,4 km/h, gdyż 1 mila = 1609 m = 1,609 km), do którego dążył. Wyśmiewany przez sąsiadów, wraca do Nowej Zelandii jako bohater. Jego rekordu w tej klasie motocykli nie pobił nikt po dziś dzień. 

Znając historię można to było przewidzieć, Ale nie o zakończenie tutaj chodzi. To niczym z nowozelandzkim kinem. Zanim powstał najnowszy "Hobbit" musiało się wiele stać przez minione 40 lat. 

Cały film w zasadzie opiera się na sir Anthony'm Hopkinsie. Laureat Oscara (R) za "Milczenie owiec", znany z "O jeden most za daleko", "Czerwonego smoka", "Thora", "Draculi" oraz "Człowieka słonia", idealnie wpasował się do swojej roli. Walijczyk przeobraził się w sympatycznego Nowozelandczyka na emeryturze, który mimo wieku i przeciwności, ma marzenie. Pasję, którą realizuje spokojnie. A robi to ze wsparciem wielu przyjaznych osób, będąc miłym i pomocnym. Dziadek idealny. Nie czeka na śmierć, mimo bycia wdowcem, a wykorzystuje czas, który mu pozostał do spełnienia marzeń. I to jest w tym najpiękniejsze! Bardzo postać Munro przypomina mi mojego Dziadka. Człowiek obdarzony pasją, na emeryturze zajmował się pracą, ale tak hobbystycznie - kochał morze i naprawiał łodzie, które kiedyś projektował. Często mówił mi o roli pasji na starość. Miał rację.

Roger Donaldson przy pracy
(źródło: https://ssl-gfx.filmweb.pl/ph/40/79/124079/188069.2.jpg)

Reszta aktorów, jest jedynie tłem dla Hopkinsa. Nawet i lepiej, gdyż to postać Munro stanowi 70-80% całego filmu. Poza tym. wielka gwiazda różni się in plus od reszty. 

Strona techniczna jest poprawna. Widać, że budżet nie był wysoki (ok. 25 mln USD), ale nie psuje to odbioru filmu. Efekty specjalne wykonano sprawnie i nie rażą podczas scen przejazdu przez Jezioro Bonneville. 

Zdjęcia Davida Gribble'a urzekają. Panorama Bonneville, Invercargill w Nowej Zelandii, czy zachody Słońca na pustyni. Ukazanie postaci w ciepłych barwach, nawet w pomieszczeniach. Dobra robota!

Muzyka J. Petera Robinsona ("Angielska robota") to głównie spokojne motywy, choć przy przeciwnościach losu czy biciu rekordu są trochę inne nuty. Idealna dźwiękowa ilustracja obrazu!

Film zmontował nie kto inny, a sam John Gilbert, znany z cięcia "Władcy Pierścieni: Drużyna Pierścienia". Sprawnie wykonana robota przez profesjonalistę!

Sam Roger Donaldson, poza reżyserią zajął się napisaniem scenariusza oraz produkcją, razem z Barrie'm M. Osborne'm, odpowiedzialnym za "Władcę Pierścieni". A to nie koniec, gdyż w napisach końcowych pojawiło się podziękowanie dla samego sir Petera Jacksona, za pomoc. Trylogia zarobiła dużo pieniędzy, dlatego New Zealand Film Commission mogła dofinansować obraz Donaldsona. 

I tu warto napisać podsumowanie. Donaldson, niczym Munro miał pasję. Mimo przeciwności zrobił coś wielkiego. Nie bał się marzyć! W rezultacie, stworzył coś z niczego, niczym Munro ze starego motocykla wycisnął ostatnie siły do pobicia rekordu. Pokazał, że spokój, ciężka praca i wsparcie innych ludzi pomagają. Tyle, że o Donaldsonie świat szybko zapomni. A jego dziele już nie. Nawiązując do "Atlasu chmur", czasem drobny gest z przeszłości powoduje rewolucję w przyszłości. A kamyki ciągną za sobą lawinę. Takim kamykiem był Donaldson, lawiną jest sir Peter Jackson. Podobnie z Munro - pasja spowodowała chęć bicia dalszych rekordów przez innych, a co za tym idzie rozwój techniki i kolejne tak wielkie historie!

Moja ocena: 8.5/10. 

Oficjalny polski plakat 
(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/40/79/124079/7580685.3.jpg)