Gary Johnston odnosi sukcesy jako aktor (musical z piosenką o AIDS). Na przedstawieniu dostrzega go tajemniczy Spotswoode - przełożony "Ekipy Ameryka" (wyśmiewanie USA jako żandarma świata). Akurat zespół stracił w Paryżu jednego członka - Carsona, a potrzeba natychmiast kogoś w zastępstwie. W "Ekipie Ameryka" Chris, Joe, Lisa i Sarah niechętnie godzą się na aktora. Ostatecznie Gary decyduje się pomóc i wyrusza do Egiptu. Dowiadujemy się po krótkiej chwili, że terrorystom pomaga Kim Dzong-il z Korei Północnej, a "Ekipie" niechętny jest "Gildia Aktorów Filmowych", której przewodzi Alec Baldwin. Po ataku terrorystów w Panamie, Baldwin sprzymierza się z Kimem, organizując konferencję pokojową ... która będzie miała poważne konsekwencje. A "Ekipa", już bez Gary'ego wpada w ręce terrorystów z "Darkidarkistanu" sprzymierzonymi z Koreą Północną. Tylko Gary może coś pomóc...
Jest to pierwsza animacja, którą opisuję, ale nie będzie to coś przyjemnego. Wulgarność niniejszego obrazu bardzo mi się nie podoba. W "South Parku" nie raziła jak tutaj. Nie chodzi o przekleństwa, ani seks kukiełek, ale o żarty na poziomie rynsztoka. Ktoś to lubi - bez komentarza. Ani razu się nawet nie uśmiechnąłem...
Dubbing wykonany przez twórców "South Parku" jakoś nie wpadają w ucho, jak w tamtej animacji. Choć Kim Dzong-il mówiący głosem Cartmanna może dziwić.
Podsumowując, mimo doskonałej rozrywki z przesłaniem (vide "South Park") tu zaserwowano widzom głupawą historię z rynsztokowym poczuciem humoru. Panowie Stone i Parker, wstydźcie się! Przecież kwestię amerykocentryzmu, nieznajomości świata, walki z terroryzmem oraz z poprawnością polityczną można byłoby zrobić zdecydowanie lepiej! Ale było, minęło. Odradzam oglądanie tegoż filmu.
Moja ocena: 3.0/10.
(źródło: http://static1.stopklatka.pl/library/19/9E/64554840.jpg/1.0/64554840.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz