niedziela, 18 sierpnia 2013

"Mały wielki człowiek"

Dziś zajmę się mało znanym, acz bardzo interesującym filmem z 1970 r., w reżyserii Arthura Penna (znanego bardziej z wcześniejszego obrazu - "Bonnie i Clyde"). "Mały wielki człowiek" (ang. "Little Big Man") przedstawia losy Jacka Crabba (Dustin Hoffman), opowiedziane przez niego samego w wieku 121 lat.

Jack Crabb (Dustin Hoffman) w wieku 121 lat
(źródło: http://i2.listal.com/image/466877/600full-little-big-man-photo.jpg) 

Jack wraz z siostrą Caroline (Carole Androsky) i rodzicami podróżowali przez Wielkie Prerie. Napadli ich Paunusi, zostawiając przy życiu tylko rodzeństwo, do którego uśmiechnęło się szczęście - trafił na nich Cień - Czejen i zabrał do swojej wioski. Tam Jackiem (bo Caroline uciekła pierwszej nocy) zajął się wódz - Stare Skóry (prawdziwy Wódz Dan George*) i wychował wraz z innymi Czejenami. Tam też zyskuje imię "Mały wielki człowiek", ponieważ fizycznie był mały, za to wielkiej odwagi. W czasie strzelaniny z żołnierzami, Jack trafił do białych - najpierw do pastora i jego żony (Faye Dunaway), potem do oszusta (Martin Balsam), a od niego do Caroline, gdzie poznał Billa Hickoka. Jack wpadł też na samego generał Custera (Richard Mulligan). Generalnie, wszystko się mieszało, co jakiś czas wracał do Czejenów, a potem znów do armii.
Wreszcie, razem z Custerem trafił pod Little Bighorn, gdzie amerykański dowódca zginął (w dniu 25 czerwca 1876 r.).

Dustin Hoffman jako Mały wielki człowiek
(źródło: http://4.s.dziennik.pl/pliki/4842000/4842126-maly-wielki-czlowiek-643-482.jpg)

Film Penna koncetruje się na pokazaniu różnic między Indianami, a Amerykanami. Adopcja Jacka przez Czejenów uczy go samych dobrych rzeczy, a życie z białymi, wręcz przeciwnie. Pastorowa się do niego zaleca, a po śmierci męża zostaje kurtyzaną. Widać też uprzedzenia względem Indian oraz okrucieństwo samego Custera - mordowanie kobiet i dzieci. Mimo wszystko, Indianie też mordowali bezbronnych (vide pierwsze minuty opowieści Jacka). Tego wątku Penn niestety nie rozwinął, a powinien był. Co prawda Jack mówi Starym Skórom, że nie wszycy biali są źli (przecież sam jest biały!), ale tego się nie podkreśla. Generał Custer zbrodniarzem był, podobnie jak wielu osadników, ale nie wolno pokazywać Amerykanów tylko takimi - przykład Jacka zaprzecza temu wizerunkowi.

Stare Skóry (Wódz Dan George)
(źródło: http://northierthanthou.files.wordpress.com/2012/04/chiefdangeorge.jpg)

Penn chciał pokazać niesprawiedliwe traktowanie Indian jako dzikusów, którymi nie byli i nie są. Nawet piętnował zamykanie ich w rezerwatach, na które i tak napadano. Szczerze powiedziawszy, można to odnieść do wielu innych ludów na świecie. W USA się opamiętano, natomiast w innych krajach, jak Australia czy Nowa Zelandia, zajęło im to trochę więcej czasu. Akurat przykład australijski przedstawia głośny film samego Phila Noyce'a pt. "Polowanie na króliki", ale tym zajmę się przy innej okazji.

Jack i pani Pendrake (pastorowa)
(źródło: http://flickminute.com/wp-content/uploads/2013/07/Little-Big-Man_1971-Dustin-Hoffman-Retrospect.jpg) 

Mimo niepełnej z mojego punktu widzenia treści, mogę przejść do innych spraw. Aktorzy - w zasadzie Dustin Hoffman jest widoczny niemal cały czas, jako młodzieniec i 121-latek, pod wieloma warstwami charakteryzacji. Akademia nie doceniła gwiazdy "Absolwenta". Wódz Dan George otrzymał nominację do Oscara (R). Pytanie czy grał, czy po prostu był sobą? Moim zdaniem to drugie. Faye Dunaway nie pociągała jak w "Bonnie i Clyde", ani w "Chinatown". Tu się rozczarowałem. Generał Custer wykreowany przez Richarda Mulligana rzeczywiście przypominał szaleńca, o co w tej postaci chodziło!

Jack (z lewej) i gen. Custer (z prawej)
(źródło: http://www.dvdbeaver.com/film3/blu-ray_reviews55/little_big_man_blu-ray_/large/large_little_big_man_blu-ray_10.jpg) 

Zdjęcia Harry'ego Stradlinga Jra zapamiętuje się na długo! Te ujęcia prerii, praca kamery podczas scen walki, czy filmowanie wnętrz indianskich tipi. Doskonała robota.

Muzyka Johna Paula Hammonda niestety nie zapadła mi w pamięć. Przyznam, że zwracam baczną uwagę na ten szczegół, ponieważ pogłębia odbiór filmu, dodając wrażeń. Wg imdb.com Hammond skomponował jeszcze tylko jedną ścieżkę dźwiękową i "świat o nim zapomniał". Moim zdaniem, słusznie.

Podsumowując już, choć mam zastrzeżenia do scenariusza, zgadzam się z tezą filmu Penna. Zniszczono bezpowrotnie kulturę indiańską, powodując cierpienia rdzennej ludności Ameryki. Jednak, nie wszyscy biali byli źli.

Moja ocena końcowa: 8.5/10. 

*Stąd w obsadzie napisano "Chief" (czasem bywa "Chieftain"). W tej materii wygląda to tak samo jako w przypadku tytułów szlacheckich, ponieważ są to de facto tytuły szlacheckie u Indian.


(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/76/30/7630/6945500.3.jpg?l=1264822006000)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz