czwartek, 5 września 2013

"Josh"

Zostajemy w Bollywood. Dziś też będzie o indyjskim filmie, a dokładniej "Joshu" z 2000 r. Razem z "Trudną drogą do miłości" leżały gdzieś w głębokiej szufladzie w moim domu, od 2006 r. czy 2007 r., aż tu nagle w 2013 r. je odkryłem i obejrzałem. Również i w przypadku "Josha" miałem opory ... stąd jego też obejrzałem na tempie 1.4 raza szybszym. Zapewniam, że jeśli się nie lubi bollywoodzkich produkcji, to seans na 2,5 godziny zamęczy. A tak w niecałe godzinę i 48 min obejrzałem.

Tytuł filmu "Josh", to w rzeczywistości nazwa w hindi, oznaczająca "namiętny". Stąd drugi polski tytuł "Namiętność", o którym dowiedziałem się dopiero dzisiaj, do tego z Wikipedii, której nie darzę szczególną sympatią.

Max (Khan) jako herszt Orłów (w samym środku)
(źródło: http://img694.imageshack.us/img694/5848/josh2000dvdripxvidxdr3.png)

Miasto Vasco w Goa, nazwane tak od Alberto Vasco - Portugalczyka. Trzeba pamiętać, że do 1961 r. Goa była posiadłością portugalską, kiedy to wojska Indii zajęły siłą cały rejon. Początek filmu o tym przypomina, a akcja przenosi się do roku 1980.

W Vasco działają dwa gangi - Orły pod przywództwem Maxa (Shakh Rukh Khan) i Skorpiony, dowodzone przez Prakasha (Sharad Kapoor). Na dodatek, Orły składają się z miejscowych katolików, a Skorpiony z wyznawców hinduizmu. Cóż za dbałość o szczegóły. Nie muszę pisać, iż dochodzi często do spięć między nimi. A lokalny inspektor policji, najchętniej by ich pozamykał i złoił bambusem.

Do Vasco przybywa brat Prakasha - Rahul (Chandrachur Singh). Jest po studiach gastronomicznych, do tego ma nastawienie pokojowe. Z czasem zakochuje się w Shirley (Aishwarya Rai), siostrze Maxa. Do tego z wzajemnością.

Niczym w historii Romeo i Julii, nie podoba się to obu stronom. Prakash okazuje się też być czyścielem domów na potrzeby biznesmenów, a akurat znajduje bezpański plac w mieście ... Rahul po dokładnym sprawdzeniu ksiąg i świadków, odkrywa, do kogo tamta ziemia należy, co oczywiście nie podoba się Prakashowi. A wojna gangów się rozkręca ...

Max (z lewej), Shirley i Rahul
(źródło: http://chennaionline.com/images/gallery/2013/August/20130821092932/Bollywoods-most-loved-on-screen-brother-sister-pairs-03.jpg) 

Mimo dramatu, tu też jest happy end. Czym różni się "Josh" od "Trudnej drogi do miłości"? Przede wszystkim aktorstwem. Shakh Rukh Khan, największa gwiazda Bollywood, choć muzułmanin, gra tutaj pierwsze skrzypce. Jeździ na motorze, bije się, dba o siostrę, chce odbić swoją dziewczynę Rosannę (Priya Gill) lokalnemu nauczycielowi, któremu dokucza, ale to widza śmieszy. Żarty wywijane belfrowi to bardzo ciekawy wątek, który porównałbym do "Dundee'ego" z "Trudnej drogi do miłości".
Pozostali aktorzy, jak to w bollywoodzkich filmach - są,tańczą, śpiewają i w zasadzie tyle.

Choreografia jest na wysokim poziomie, a piosenki o miłości mogą się podobać. W zasadzie jakoś nie widzę więcej dobrych stron "Josha". Z czasem zaczynał i przynudzać.

Aha, taśma, na której go nagrano nie była dobrej jakości. Miałem wrażenie, iż oglądam film nakręcony w latach 80-tych ... Szkoda, gdyż na długo się na zachowa.

Podsumowując,  mimo wszystko, to film Mansoora Khana też można sobie obejrzeć. Trwa 2,5 godziny, jest dosyć tandetny, ale Shakh Rukh Khan swoją grą rekompensuje wiele. A motyw miłosny - cóż, filmy indyjskie z tego słyną. A jeszcze dodać happy end, to już w ogóle.

Moja ocena: 6,2/10.

(źródło: http://1.fwcdn.pl/po/76/02/207602/7176728.3.jpg?l=1194233207000)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz